Ho ho ho kiedy ja tu byłem...


Witajcie!

Wracam do bloga po rocznej przerwie spowodowanej różnymi zawirowaniami w życiu prywatnym i zawodowym,ale mniejsza z tym- to już za mną.

Przez ostatni rok mimo braku wpisów, udało mi się troszkę powędkować. Zacząłem jeździć na zawody i suma sumarum udało się zająć 3 miejsce w klasyfiakcji wędkarza roku w moim kole, które jest dosyć liczne. Jak to u mnie cały rok został poświęcony na łowienie ryb różnymi technikami. Nie skupiałem się konkretnie na jednej z dyscyplin. Można powiedzieć, że sezon toczył się od zawodów do zawodów. Jeśli zblizały się zawody feederowe to trenowałem feeder, to samo z zawodami spławikowymi czy spiningowymi. Tamten rok za nami... Nowy rok nowe cele....

Nowy rok zacząłem od łowienia batem, ponieważ u mnie na podkarpaciu lód zaczął się zbierać dopiero początkiem lutego. Udało się batem pobawić z leszczykami, krąpiami i niezliczoną liczbą płoci... Po nadejściu lodu, na który przyznam szczerze czekałem z utęsknieniem, udało się kilka razy wyskoczyć na rybki i zaliczyć jedne zawody w ostatnią niedzielę. Kilka wypadów na lód to przede wszystkim trenowanie szybkościowego łowienia płoci na bałałajkę, co udało się jak podejrzewacie z różnym skutkiem.

W minioną niedzielę udało się wystartować w zawodach Grand Prix okręgu Tarnobrzeg na zalewie Szymanowice. Piękna pogoda oraz świetnie wyniki wszystkich zawodników były zwieńczeniem sezonu podlodowego. Zawodnik, który wygrał osiągnął wynik 8500 pkt....masakraaaa z pod lodu. Mnie nie udało się dorównać starym wyjadaczom ale za to trafiłem pięknego prawie 40 cm okonia:

To by było na tyle na ten moment. Wpisy będą pojawiać się regularnie dlatego zapraszam do śledzenia bloga Plan na weekend wyskoczyć na jakiekolwiek ryby ale prognozy pogody nie napawają optymizmem...

Z wędkarskim pozdrowieniem Adrian Lasota

 


3
Oceń
(4 głosów)

 

Ho ho ho kiedy ja tu byłem... - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł