Jak czytać rzekę? - ostrogi, opaski, burty i zakręty.
Andrzej P. (ZanderHunter)
0201-09-11
[p]Witam Szanowne grono koleżanek i kolegów…:) do wpisu skłoniło mnie dużo zadawanych pytań ze strony młodszych\mniej doświadczonych kolegów jak w najprostszy sposób rozpoznać rzeczne miejscówki pod kątem drapieżników…
…..Na wstępie zaznaczę że swoją wiedzę w zawartym materiale opieram tylko na spostrzeżeniach zdobytych przez lata które spędziłem nad rzekami takimi jak Odra i na której się wychowałem… oraz Warta…którą cały czas uczę się czytać oraz staram się zrozumieć gdyż jest z goła odmienną od Odry na której zaczynałem swoją przygodę ze spinningiem. Wiadomo że rzeka rzece nie jest równa i nie można np. Wisły przyrównywać do Noteci… lub Warty do Odry i wielu, wielu innych…aby opisać wszystkie warunki w nich panujące powstała by niejedna encyklopedia zawsze kończąca się jako cdn…
…Moim zdaniem rzeka jest lepiej czytelną wodą na „pierwszy rzut oka” niż np. jezioro a pomagają nam w tym różne okalające nas czynniki zewnętrzne które mają duży wpływ na naszą wyobraźnię ta z kolei rysuje nam choćby częściowe obrazy w naszych głowach a zbiór tych że właśnie obrazów będzie można ułożyć w przyszłości w jedną całość co z powoduje z kolei że będziemy mogli lepiej zrozumieć i czytać daną wodę nad którą się znajdziemy w danym momencie….ot taka kostka „Rubika”…:)
…Nadmienię jeszcze że rzeka jest niezbadana i zawsze będzie stawiać przed nami nowe wyzwania gdzie nigdy nic nie będzie takie samo tym bardziej na dzikich jej odcinkach na których rządzi się tylko i wyłącznie swoimi prawami…prawami natury…Może nam się jedynie wydawać że już ją rozpracowaliśmy a to jest błąd…przyjdzie wysoka woda i doskonale sobie poradzi czyli „zmiecie” w mgnieniu oka dotychczasowe tzw." bankówki" które zrobią się bezrybną pustynią…dla tego trzeba posiadać w jakimś stopniu umiejętność błyskawicznego przystosowania się do panujących i często zmieniających się warunków…
Rzeka Odra na której wychowałem się i jej odcinki gdzie wędkowałem czyli okolice Szczecina były w miarę uregulowane z równo płynącą wodą gdzie występował również jednolity uciąg nie było tam niezliczonej ilości główek a ostrogi o zwiększonej liczebności zaczynały się dopiero od miejscowości Piaski\Bielinek i dalej w dół rzeki .Tam właśnie uczyłem się poznawać pierwsze opaski i zamieszkujące je „towarzystwo” choć w tamtych latach było to utrudnione ze względu na teren przygraniczny co całkowicie przekreślało nocne połowy…
Ostrogi,zakręty,prostkii…
Ostrogi
Tamtejsze poprzeczki tak też czasami nazywam ostrogi ze względu na to że przeważnie są usytuowane w poprzek rzeki…były porośnięte bardzo gęstą wikliną przez co dostęp do nich był znacznie utrudniony były to tak zwane samotniki oblane głęboką wodą do tego w części po przerywane…przy niskim stanie wody udawało się czasami wejść na ich szczyt gdzie głębokość za główką potrafiła w niektórych miejscach sięgać do kliku metrów w takich miejscach lubiły sobie stać tam grube rybki…(sandacz,sum) zaletą tych główek było to że rzadko kto na nie uczęszczał na pewno nie były one stworzone dla leniwych…
napierająca na ich szczyt rzeka ukształtowała nie regularnie dno które było również lubiane przez rzecznych „myśliwych” tzw. napływy…lecz tak jak napisałem wyżej często to się zmieniało w zależności od uciągu i stanu wody….
…Warkocz – z górną jego strefą było królestwem bolenia…ach jakie tam biły rapy stada uklei fruwały w powietrzu…boleń przez niektórych moich kolegów był nazywany „łososiem dla ubogich”…:) natomiast przedłużenie warkocza na granicy głębokiej wody i piaszczystej łachy która występuje praktycznie po środku każdej klatki było królestwem sandaczy i szczupaków…a i czasami pan wąs tam się zapuścił… jednak sumy zazwyczaj ustawiały się na szczycie kamiennego stoku gwałtownie opadającego w głębinę (szczyt główki)…lubiły stać w tzw. kipieli i kołujących nurtach przy warkoczu.
…Przy wysokim stanie wody w rzece woda przelewa się przez ostrogi napiera również na brzegi gdzie tworzy burtę z zalanymi trawami spokojnie można nazwać to „bankówką” nie raz z pod takiej trawy potrafi wyskoczyć słusznych rozmiarów sandacz lub szczupak…gdyż pod „zielskiem” znajduje się ich ukryta stołówka czyli drobnica…a takim okazją to one zazwyczaj nie przepuszczą…:) zasada czym wyższa burta tym zazwyczaj głębsza woda z wymytą głęboką rynną…wcześniej czy pózniej w takich miejscach pojawią się sandacze...
…Nad brzegami wysokich burt nie raz można spotkać między innymi wysokie drzewa które podczas przyborów podmyte lądują w wodzie… tworząc rybom doskonałe schronienie…łowienie w takich miejscach może kosztować sporo naszej „biżuterii” gdyż jest bardzo czepliwe ale może nas też obdarzyć rekordową rybą wiadomo nie od dziś że czasami trzeba się poświęcić dla naszego hobby…:)
…Rzeka w takich miejscach również spowalnia swój nurt przez podwodne przeszkody znajdujące się na dnie jeżeli istnieje możliwość warto się ustawić w taki sposób aby rzucać pod prąd i sprowadzać przynęty równolegle do brzegu wzdłuż tzw. „hakerów”…a z nich powinny wyjść ładne ryby…
…Co do podłoża generalnie musi być twarde obojętnie czy to będzie piach, żwir, glina, kamienie…żadna rybka natomiast nie toleruje jak woda sypie piachem zresztą kto z nas lubi…„dostawać piachem po oczach”…? Człowiek będąc małym bawiąc się w piaskownicy dostał czasami i był nerwowy a co dopiero dostawać przez cały czas…:)
…Kiedy spacerując brzegiem rzeki zaobserwujemy na powierzchni wody zawirowania na znacznym jej obszarze może to oznaczać starą przerwaną opaskę, kamienną rafkę lub zatopione konary, drzewa itp… są to również doskonałe miejsca na spotkania z rzecznymi drapieżnikami…
Zakręty rzeki
…Nie od dziś wiadomo że przyciągają wędkarzy …czasami wybierając się na nieznane odcinki rzek najpierw staram się na mapie obrać właściwy kierunek czyli w pierwszej kolejności szukam właśnie miejsc z zakrętami gdyż to właśnie one mają najgłębszą wodę z urozmaiconym dnem a prąd wody napierający na brzeg wymywa rynny gdzie na jednej może być to głębokość np. 2 m a gdzie indziej 6 m nieraz też się zdarza że prąd wody tworzy tzw. półki które są ułożone kaskadowo i mają twarde podłoże są to doskonałe miejsca na sandacze oraz sumy…z kolei na wyjściach z zakrętów często możemy spodziewać się szczupaka…
…Druga strona medalu to taka że zakręty nie są łowiskami powtarzalnymi żaden nie jest taki sam…czego innego możemy oczekiwać na zewnętrznym jak i wewnętrznym jego łuku. Przyznam się szczerze że na zakrętach rzeki jeżeli takie w ogóle występują na danym odcinku tam gdzie wędkuję „parkuję” zdecydowanie najdłużej i staram się je obłowić bardzo dokładnie „raz przy razie” bo tam pachnie zazwyczaj grubą rybą…:)
Proste opaski
…Przez niektórych zwane „prostkami”…na tych na których wędkowałem woda nie przekazywała mi żadnych informacji dla mojego oka które mogły by mi pomóc co się znajduje pod jej powierzchnią gdyż płynęła sobie dostojnie meandrując a jej głębokość na środku sięgała 12m… przy brzegach gwałtownie opadała na z 2 na 4m…
…W 90% był to uregulowany brzeg porośnięty wikliną a dno przy brzegach wyłożone faszynowymi materacami przysypanymi z góry kamieniami które również znajdowały się na brzegach. Faszynowe materace rozciągały się w granicach 7-8m od brzegu w kierunku środka koryta rzeki były to bardzo czepliwe miejsca przez co często omijane przez wędkarzy ale jak to się mawia „nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło” czyli z drugiej strony obfite w ryby….na takich prostkach spotkamy większość rzecznych drapieżników… głównie w ich pobliżu łowiłem sandacze ale częstym przyłowem były również grube rzeczne okonie jak i szczupaki…
…Z kolei dzikie prostki gdzie prąd rzeki zabiera część brzegów razem z ich zawartością potrafią mieć głębokość dochodzącą do kilku metrów są to miejsca również bardzo czepliwe jednak w takich miejscach możemy liczyć na duże „grube” ryby i warto je porządnie obłowić nie omijać…
Podsumowanie
…Na koniec dodam że to co wyżej ująłem jest to malutki % tego co się dzieje nad i pod wodą…a rzekę albo się kocha lub nienawidzi z jednej strony potrafi wynagrodzić natomiast z drugiej nauczyć pokory…a tak na prawdę nigdy do końca jej nie poznamy i nie możemy być pewni bo to co było wczoraj może być już przeszłością także starajmy się na co dzień być nad nią i odkrywać ją na nowo….:)
…..Zrozumieć rzekę = spędzać maksymalną ilość czasu nad jej brzegami i być we właściwym miejscu o właściwej porze to 99% sukcesu... i jeszcze jedno jestem pewien że ten z wędkarzy który będzie umiał odnaleźć się nad rzeką doskonale poradzi sobie również nad każdą inną wodą czy to jezioro czy zbiornik zaporowy…
Ps. W powyższym wpisie przewinęły się takie ryby jak sandacz, szczupak, boleń gdyż takie najczęściej witały mnie nad wodą…a celem przedstawionych wyżej moich spostrzeżeń było choć w małym ułamku pokazanie podstaw „czytania” rzeki…a czy mi się to udało zostawiam już Waszej opinii…:)
…W przyszłości jak znajdę chwilę czasu znowu złożę do kupy jakieś moje „wizje” to i Wam trochę ponudzę jakąś bazgraniną...
…. Ech…może kiedyś uda mi połowić na naszej królowej czyli Wiśle oraz Bugu, Narwi...itd… Dodam tak od siebie że ja nie mam ciśnienia jak ryby nie biorą w pewnym momencie po prostu schodzą gdzieś na dalszy plan i są jedynie dodatkiem…
…Najważniejsze dla mnie za to jest przebywanie wokół otaczającej nas przyrody…między innymi promienie porannego słońca przebijające się przez ścianę lasu lub zapach świeżego powietrza po deszczu…a o krzykliwym orle bieliku dumnie szybującym na niebie już nie wspomnę w zupełności mi to wystarczy…:)
Teraz to już naprawdę koniec…:)
W związku z nastaniem Nowego 2014r życzę Wam wszystkim sukcesów nad wodą oraz w życiu osobistym a przede wszystkim zdrówka oraz więcej wolnego czasu w wiadomym celu…:)
Do zobaczyska gdzieś nad wodą!.