Jak i gdzie na jesienne szczupaki
Maciej Kominowski (Komin92)
2019-10-16
Jesień to czas gdzie upały ustępują, temperatury zaczynają zbliżać się do zera, coraz częściej mocno wieje i pada deszcz. Wiem po takim wstępie właśnie odechciało Ci się iść na ryby, a to jest właśnie często popełniany błąd. Cytując klasyka „nie ma złej pogody na ryby, są tylko źle ubrani wędkarze” Należy się „dobrze” ubrać i ruszać nad wodę w pogoni za zębaczami.
Gdy na dworze spada temperatura już coraz częściej poniżej zera, jest to znak dla przyrody, że nadchodzi zima. Ryby w tym okresie a w szczególności drapieżniki zaczynają bardziej selektywnie wybierać swoje ofiary. Jest to spowodowany przygotowaniem się przetrwania zimy i tym samym Pajki starają się atakować większe ofiary tak aby bilans straty energii w pogoni za ofiarą, a pozyskaną z jedzenia ofiarą był znacznie bardziej korzystny niż latem gdy wszystkie stworzenia są bardziej aktywne.
Za oknami pada i wieje jest zimno dla mnie to idealna pogoda na jesiennego szczupaka. Ubieram więc ciepłą przeciwdeszczową kurtkę, wysokie buty śniegowce i oczywiście bieliznę termoaktywną pod spodnie. Wiele osób puka się pogłowie i mówi, że przecież w takiej pogodzie nie da się łowić. Ja mam zgoła inne zdanie.
Zmieniam nie tylko ubiór ale przede wszystkim sprzęt którego używam. Wędki zmieniam na te o większym CW. Pierwszy wybór to Mikado Technium 5-24g i 244cm długości, dość kluskowaty kij którym uwielbiam łowić Szczupaki i okonie na „ciężko” . Do tego podpinam młynek Daiwa Regal w rozmiarze 3500 z nawiniętą plecionką 0,18. Drugi natomiast zestaw jakim łowię, ale już trochę ciężej to casting. Michell o długości 210cm i cw 10-40 którym spokojnie obsługuję i czuję przynęty takie jak canibal 15cm z główką 10g czy nawet Westin Shad tezz 18cm uzbrojony w 20 gramową główkę . Multiplikator to Mikado Grinder 308 i pletka 0,21 . Przynęty od 15 cm w górę dozbrajam kotwice w okolicy ogona . Nie muszą one być duże i w większości zawiązane na fluorocarbonie około 0,4mm . Z mojego doświadczenia wynika, że jesienne brania są znacznie mniej agresywne co na logikę przekłada się na to co pisałem wyżej czyli mniejsza utrata energii przy polowaniu. Tym samym częściej niż zwykle zdarzają się niewcięte brania, czy odgryzione ogony naszych gum.
Jeszcze do połowy września szczupak stał w trzcinach a gdy nadeszła jesień i pierwsze skrobania szyb, widać ewidentnie odpłynięcie esoxów na głębsze partie wody czy pływanie po podwodnych kantach. Kilerskie letnie miejscówki w które posyłałem gumy i łowilem szczupaki praktycznie za każdym razem przestały się sprawdzać. Teraz należy szukać głębszych miejsc.
Z kąt wiedzieć, że tu jest głębiej, a tam płycej gdy łowię bez echosondy? Z brzegu zdarza mi się dość często, że po prostu nie chce mi się brać echa. Sposób na zbadanie dna jest banalnie prosty. Wystarczy umieć liczyć z regóły to kilkunastu. Posyłamy naszą przynętę raz przy razie na całym naszym stanowisku na maksymalną odległość i po wpadnięciu do wody zbijamy kabłąk kołowrotka napinamy możliwie szybko plecionkę i liczymy aż do momentu, gdy przynęta opadnie na dno. Z kąt mam wiedzieć, że leży już na dnie? Obserwując plecionkę, kiedy przynęta opada widać jak linka się napina, kiedy tylko dotknie dna robi się balon na plecionce lub gdy nie ma wiatru po protu opada. Kolejnym krokiem jest łowienie z tgzw opadu, czyli podbijamy przynęte np. 2x i znów czekamy aż opadnie oczywiście licząc sobie ile trwał taki opad. Gdy dno jest w miarę płaskie opad po podbiciu będzie trwał tyle samo czasu. Gdy okaże się że opadanie trwało 2 sekundy a teraz to już tylko jedna sek. oznacza , iż dno wypłyca się i analogicznie gdy okazuje się że trwa 3 sek przynęta zaczyna wchodzić w dołek. W ten sposób oczami wyobraźni możemy narysować sobie w głowie mapę dna.
Jak prowadzić gumę gdy szczupak zrobił się leniwy? Oczywiście na milion sposobów, ale mi sprawdza się najbardziej wleczony wabik po dnie lub niskie podbicia. W toni również staram się prowadzić przynęty raczej wolno.
Macham gumami i nic się nie dzieje? Warto spróbować dwóch odmiennych charakterystyka pracy przynęt czyli obrotówki które robią sporo zamieszania w wodzie pobudzając często do ataku. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że nie zchodzę z rozmiarem poniżej 3 a raczej jest to 4 i w górę . Polecić z ręką na sercu mogę obrotówki firmy Manyfik bo kręcą się w każdych warunkach, ciężko je zgasić a przede wszystkim nie skręcają linki. Kolejną przynętą są popery czyli woblery powierzchniowe. Odpowiednie „plumkanie” na powierzchni również potrafi pięknie podnieść ryby z dna i choć nie zawsze następuje atak to można to uznać za swego rodzaju nęcenie. Prowadzimy kilka razy popera po naszym stanowisku a następnie zmieniamy przynętę i często zdarzają się ataki na przynęty które jeszcze przed chwilą nie działały. Kolejnym zgoła odmiennym sposobem który również się sprawdza jest przestawienie się na woblery typu jerk. Powoli prowadzone z delikatnymi podszarpnięciami udają dogorywającą rybę. Puszczamy go do dna czekamy aż opadnie, trwa to z regóły dłużej niż opad gum i delikatnie podszarpujemy i znów czekamy.
Podsumowywując , Nie bójcie się większych przynęt bo często jesienią są kluczem do sukcesu. Pamiętajcie aby dobrze się ubrać a nie narzekać na pogodę, eksperymentujcie i przede wszytkim łówcie. Jakie są wasze sposoby na jesienne Szczupakabry? Podzielcie się nimi w komentarzach.
Pozdrawiam
Maciej Kominowski