Jak narodziło się wędkarstwo w Biłgoraju
Kazimierz Lipiec (kazik)
2009-01-05
Kiedyś przed wojną w pobliżu Biłgoraja płyneły dwie rzeki Biała Łada i Czarna Łada, do których wpadało kilka małych dopływów - Osa, Próchnica lub kto woli Stok. Były jeszcze stawy pana Ćwikły pamiętające I wojnę światową. Rzeki te obfitowały w rybostan wielu gatunków. Z opowiadań mojego taty przed wojną i zaraz po wojnie można było złowić: węgorze, klenie, jazie, szczupaki, karpie, (które uciekły ze stawów ), miętusy i brzany, nawet w Tanwi można było spotkać łososie.
W owym czasie łowiło się na kij leszczynowy i żyłkę własnej roboty z włosia końskiego. Surowca u nas nie brakowało, bo przecież Biłgoraj słyną z sit i przetaków, które to wyrabiano z tego włosia. Po II wojnie światowej pan Bełżek Wraz z moim tatą i kilkoma kolegami założyli koło myśliwskie i wędkarskie. Zaczęła się legalna przygoda z rybami.
Pamiętam jak dziś, będąc małym dzieckiem jak chodziłem z tatą na Białą i Czarną Ładę i przynosiliśmy węgorze, miętusy, klenie, szczupaki do domu. Rozlewiska jakie tworzyły spiętrzeniom na młynach obfitowały we wszelkiego rodzaju ryby i to pokaźnych rozmiarów. Pamiętam jak tato przywiózł szczupaka na motorze Simson, który miał głowę przywiązaną do kierownicy, a ogon wystawał z bagażnika tylnego koła i prawie wlekł się po drodze. W rowach i strumykach wpływających do tych rzek można było koszami łowić płocie, klenie, karasie i wiele drobniejszej ryby. Czasy obfitości minęły z chwilą zbudowania zbiornika we Włocławku, zginęły węgorze z naszych rzek, z Tanwi łosoś, który dochodził na tarło. Z Sanu Jesiotr i wiele innych ryb.
Wędkarzy przybywało z roku na rok i z jednego koła powstały trzy. Koł. Miasto, Koł. Kolejarz, a potem Czarna Łada i Koł. Osa. Zlikwidowano młyny, zmeliorowano rzeki, osuszając okoliczne łąki. Zbudowano mały zbiornik na Osie, który miał zastąpić zmeliorowane i zubożałe w rybostan rzeki. Do Białej Łady, Pora i Tanwi wpuszczono pstrąga, zaczęto regulować rzeki i odprowadzać wody tworząc środowisko wysuszone i nieprzyjazne wszelkim formom życia. Nastały czasy niszczenie tego środowiska i nawet dzisiaj włodarze miasta wydają duże pieniądze tylko po to, aby rzeki wyglądały jak proste kanały pozbawione roślinności, płytkie o szybkim odprowadzaniu wód z tego terenu.
Dzisiaj tylko tradycja wędkarska pozostała w naszym mieście i wielu wędkarzy zaczęło narzekać na taki stan i gospodarkę nie mając gdzie łowić. Zbiornik ,,Bojary” okazał się za mały. Obecnie pozostało nam wędrować po całej Polsce za możliwością wędkowania i kultywowania nabytej tradycji. Dlaczego my członkowie kół nie możemy decydować jak mają wyglądać nasze rzeki i jakie ryby mają w nich pływać czy władze jakie nas reprezentują nie zwracając uwagi na nasze postulaty robią co im się podoba.
I Wojna Światowa
My wędkarze jesteśmy obecnie nie potrzebni, widać to po rosnących opłatach za wędkowanie, na które jest już stać nieliczną grupę ludzi bogatych i wpływowych, którzy zapragnęli mieć spokój i żeby nikt im nie przeszkadzał. Marzy mi się, aby wróciły rzeki do pierwotnego stanu, z rozlewiskami, podmokłymi łąkami, gęstą roślinnością i zwierzętami mieszkającymi obok tych rzek.