Jak przesunąć uchwyt kołowrotka?
Artur Sadłowski (Artur z Ketrzyna)
2016-02-06
Każdy z nas szuka wymarzonego kija, który by spełnił jego wszystkie wymagania. Jak wiadomo, nie każdego stać na wędzisko wykonane na zamówienie i nie każdy ma dostęp do wszystkich komponentów stricte rodbuldingowych. Do tego jeszcze nie każdy umie to profesjonalnie zmontować. Wielu z nas ma też ograniczony budżet na zakup sprzętu wędkarskiego.
Tak jest i ze mną. Od jakiegoś czasu szukałem kijka spinningowego na szczupaki, na którego mogłem przeznaczyć jakieś 150 zł. Tak wiec szukałem w różnych sklepach wędkarskich, a w internecie kupuję się kota w worku, bo jednak go nie pomacam... Wszystkie, które były dla mnie oki, kosztowały znacznie ponad mój limit. Aż któregoś razu natrafiłem na Tytana 2,4 m, cw 10-30, firmy Dragon. Nie wiem czy jego akcja czy wygląd spowodował to, że nieznacznie przekroczyłem swój budżet i go zakupiłem.
Jak to mówią wszystko się okaże nad wodą i tak było w tym przypadku. Kij spisywał się całkiem całkiem. Lżejszy od innych w moim arsenale, brania też bardziej wyczuwalne. Akcja ot taka pseudo szczytowa, pod większym obciążeniem przechodząca w parabolę. Mógł by być lepszy, ale cóż jest jaki jest i ryby da się na niego śmiało łowić z całkiem niezłym komfortem jak na tą półkę, a nawet niektóre kije z tej samej półki przewyższa.
Tak więc suma summarum całkiem niezły kijek. Tylko miał dla mnie jeden sporawy mankament, zbyt długa rękojeść. Jak się później okazało przy normalnym chwycie koniec rękojeści wystaje ok 4-5 cm za łokieć. O ile podczas spinningowania na stojąco praktycznie to nie przeszkadzało, o tyle na siedząco (z łódki) było już o wiele gorzej, bo haczyłem o ubranie.
Tak więc cały czas myślałem nad skróceniem rękojeści. Ale tak by nie spaskudzić kija. Nie chciałem obcinać blanku i tym sposobem przesunąć końcówkę bliżej kołowrotka, bo zależało mi też na tym by składy były równe (wystająca szczytówka jest wtedy bardziej narażona na urazy podczas transportu). Łowiąc spostrzegłem też że startowa przelotka mogła by być odrobinę dalej od kołowrotka... Patrząc na cały kijek, jak by nie było wszytko przemawiało za przesunięciem uchwytu kołowrotka bliżej końca dolnika.
Jak to uczynić, by nie s-pitolić i nie wydać na to za dużo kasy? Założyłem wątek na forum. Napisałem też do serwisu dragona, ale krzyknęli bodajże 120 zł. Przecież to ponad 2/3 ceny tego kija. Tak więc nie chcąc go zepsuć, postanowiłem go z kimś zamienić, i dałem ogłoszenie, że sprzedam lub zamienię, lecz nie znalazłem chętnego.
W końcu nadeszła zima, dłuższe wieczory sprawiały, że wolnego czasu było coraz więcej. Nadszedł ten dzień gdy patrzyłem na ten kijek i sobie powiedziałem; Wóz albo przewóz! Jak cie przerobię to będzie git, jak spartolę, to będzie wymówka by wydać na coś lepszego. Wcześniej troszkę przerabiałem kije to jedyna obawa była, że jak coś pójdzie nie tak, to będę musiał cały dolny blank przezbrajać. Ewentualnie dojdzie zakup nowego uchwytu kołowrotka, koszt nie za duży 20 zł + przesyłka.
Z ręką na sumieniu zabieram się za pracę, bo to przeca pierwszy raz taki majstersztyk chce zrobić. Co będę potrzebował? Papier ścierny, nożyk, coś do nagrzewania elementów (wypadło na starą farelkę i suszarkę). No i cośik do oddzielenia korka rękojeści od blanku, ale to się okaże podczas pracy co będzie dobre.
Pierwsze co musiałem to ustalić ile przesunąć i na czym to wypracować (te cenne centymetry), przy jak najmniejszym nakładzie pracy i przeróbkach. Sam uchwyt mogłem skrócić o raptem 1,5-2,0cm, by mógł wstawiać w niego kołowrotek. Brakuje mi jeszcze jakieś 2-5 3 cm. Patrze na wykończenie korkiem, ile je można zwęzić by jeszcze względnie wyglądało i tu te brakujące 2,5 cm wygospodarowałem. Tak więc nie trzeba będzie tej części przesuwać. Sporo pracy mniej.
Więc do dzieła.
1. Odcinam scyzorykiem tą część korka, by mieć pogląd co dalej i jak osadzony jest uchwyt. A tu szok, słyszałem o tym ale nie widziałem. Rękojeść jest wykonana z pianki i oklejona korkiem. Ot oszczędność nie ma granic! No nic, robotę zacząłem i muszę to robić ostrożnie, bo nie ma tu mowy o przetaczaniu jej itd. No i już nie ma odwrotu, trzeba działać i tyle.
2. Za pomocą suszarki nagrzewam pierścień aluminiowy, co pozwoliło mi go w miarę delikatnie wzruszyć i oczyścić z resztek kleju.
3. Teraz odcinam kawałek uchwytu do ustalonego wymiaru i by zobaczyć jak (za pomocą czego) jest osadzony na blanku. Okazuje się, że jest to tekturowa rolka nasączona klejem. Czy się uda to nagrzać i wzruszyć by przesunąć? 2 godz grzania farelką nie zdały rezultatu. Jak siedziała tak i nie ma zamiaru nawet drgnąć! Tak więc?
4. Za pomocą noża od dolnej strony rozcinam sam uchwyt nie naruszając pierścieni, śrubokrętem podważam i odklejam uchwyt od papierowej rolki. Tym sposobem zaoszczędzam sobie dodatkowej pracy z przezbrajanie całego blanku na samym uchwycie.
6. W miarę dokładnie oczyszczam blank i aluminiowy pierścień, dopasowując łączenie go z pseudo korkiem. Po czym za pomocą poxipolu sklejam te elementy.
7. Na blanku uzupełniam brak kartonowej tulei twardą taśmą izolacyjną, tak by uzyskać w miarę jednolitą tuleję stabilizującą uchwyt, a jej wysokość sprawdzam nasuwając na nią już zluzowany uchwyt. Pasi oki.
8. Za pomocą suszarki nagrzewam i przesuwał górną aluminiową tuleję.
9. Smaruję dokładnie poxipolem obie tuleje (kartonową i tą z taśmy), nasuwam rękojeść, montuje górny pierścień. Ustawiam uchwyt w pożądanej pozycji (kołowrotek przelotka). Owijam jeszcze elastyczną taśmą izolacyjną i zostawiam do związania kleju ok. 20-30 min.
10. Teraz przyszedł czas na skrócenie i oddzielenie górnej części rękojeści od blanku. Za pomocą scyzoryka skracam rękojeści na taką samą długość jak dolna jej część. Jako, że pianka jest dość miękka i łatwo można ją pociąć, z kawałka blaszki robię coś na wzór wklęsłego dłutka i za pomocą kombinerek wbijam je wzdłuż blanku pod rękojeść. Operacja ta przebiegła tak pomyślnie,a uzyskany efekt spowodował uśmiech na mojej twarzy, bo to już finisz i najgorsze za nami.
11. Lekko czyszczę blank, smaruje klejem i przyklejam pozostałą część rękojeści.
12. Znów suszarka idzie w ruch, nagrzewam i luzuje wykończeniowy aluminiowy pierścień, po czym przyklejam go w nowym miejscu.
13. Teraz został nam manikiur. Czyli obróbka odsłoniętego kawałeczka blanku po przesunięciu rękojeści. Tu w ruch poszedł scyzoryk za pomocą którego zebrałem nagrzane pozostałość kleju. Za pomocą drobnego papieru ściernego wygładzić i pomalować. Ja postanowiłem w to miejsce wstawić ozdobną naklejkę imitującą kevlar.
Tak oto udało się nam tanio i w miarę estetycznie przerobić rękojeść wędziska. Ślad po przecięciu uchwytu jest nie widoczny bo praktycznie cały znajduje się pod stopką kołowrotka i pierścieniem, W tym przypadku okazało się że podjąłem słuszną decyzję bo wędzisko stało się bardziej dopasowane do mojej reki, a środek jego ciężkości przesunął się minimalnie, co prawie w ogóle nie jest wyczuwalne.
Teraz tylko czekać rozpoczęcia sezonu, by z lekko poprawionym kijem stanąć nad wodą i rozpocząć nową turę zmagań z kaczodziobym.