Jak To na Króla polowano.
Kamil Lukasczyk (zorro)
2011-01-03
Polowali Nań w niewiedzy, że 'on' sie niczego nie bał.
A metody mieli różne, byly kule, skurki chleba,
nie wiedzieli oni o tym - ze go tropić bardziej trzeba.
A co wieczór o swej porze, pokazywal sie pod drzewem.
Wielu go tam już widzialo, ilu chcialo - tego nie wiem.
Bo przeplywał on opodal, z majestatem jak Król pewien,
że mu sie nic juz nie stanie, swoje przeżyl - pod tym drzewem.
Swoją pewność okazywal, chlapal,skakał, wode miotał,
jednak pewność zgubna bywa, trawil on na tego chłopa.
A z imienia byl nie znany, jednak wode czytać umiał,
ciągle chodzil, obserwował, a w swym domu ciągle dumal...
Gdzie on plywa, co on jada, czemu złowić sie On nieda?
Co za ryba czorta djabła, powyzywal co nie trzeba...
Lecz tu nagle iskra blada, spadła nań tak - prosto z nieba.
Wytrwalości, tu człowieku, wytrwalości - tu potrzeba...
Polowali nań już wielu, polowali bez ustannie,
nie wiedzieli jednak o tym, że on też sie paczy Nań w dnie.
A ten chlop że robil dniami, obserwowal go nocami,
I tak wlaśnie wpadł na pomysl - niech zostanie między nami...
Powiem tyle w tajemnicy, że Król Królem wcale nie byl...
Okazal On sie krolową, a niestał też przy dziewicy...
Była matką pełną ikry, jak butelka śliwowicy,
więc i plywa sobie nadal - najpiękniejsza w okolicy...
Wydarzenie to miało miejsce w ubiegłym sezonie, latem nad niewielkim jeziorkiem w woj.Śląskim.
Z wędkarskimi pozdrowieniami oraz życzeniami Udanego sezonu 2011
zorro:)