Zaloguj się do konta

Jak wygrać z wielką rybą

JAK WYGRAĆ Z WIELKĄ RYBĄ .???

Kiedy zaczynamy nasze szczęśliwe wędkarskie godziny, musimy być dobrze przygotowani.

Uzbrajając spining, najpierw sprawdzamy ostatni odcinek żyłki po ostatnim łowieniu. Ostatni metr jest zazwyczaj całkiem zniszczony - szczególnie w miejscu gdzie dotykała przelotka szczytowa. Po odcięciu wiążemy węzeł. Staramy się to robić powoli. Zaciskając gwałtownie powodujemy, ze żyłka na węzle od razu ulegnie znacznemu osłabieniu. Parę razy szarpiemy z wyczuciem, czy węzeł jest wytrzymały. Teraz czas na sprawdzenie hamulca. Bardzo ważne ! Jeżeli będzie on ścisnięty, w czasie zacięcia ryby możemy nawet wyrwać jej przynętę z pyska. Jesli będzie za luzny - ryby nie zatniemy wcale.

Teraz możemy zacząć łowić.

Jeżeli nadejdzie ten nasz szczęśliwy dzień, i w naszą przynętę uderzy duży szczupak - możemy nawet nie poczuć że to ryba. Ja takie pobicia pamiętam jak lekko przesuwający się zaczep. Teraz czeka nas najcięższy moment walki. Często szczupak macha pyskiem, chcąc pozbyć się 'niespodzianki'. Jak mu się to nie udaje - rozpoczyna pierwszy, najsilniejszy odjazd. W tym momencie nie próbujmy nawet go powstrzymać 'na siłę'. Nawet gruba żyłka lub plecionka może tego nie wytrzymać. Widziałem wiele razy, jak dwukilowe 'pistolety' rwały zestawy wedkarzom, którzy 'na chama' wyrywali je z wody w pierwszych chwilach walki. Pierwsza jazda szczupaka może być nawet na kilkadziesiąt metrów. Całą pracę w walce z rybą wykona wędka, którą trzymamy oczywiście ukośnie skierowaną do góry /nigdy poziomo, tak jak nieraz widywałem u innych/. I nigdy nie chwytamy reką za blank wędki powyżej dolnika. Taki manewr może skończyć się pęknięciem.

Nasz przeciwnik zatrzymuje się po pierwszym odjezdzie. Zaczynamy podciągać go spiningiem, 'pompować', podkręcając odzyskiwaną żyłkę. I czekamy na następny atak. Już od tego momentu zwracamy uwagę czy szczupak nie zrobi 'świecy'. To jego ulubione salto może zakończyć się wytrząśnięciem przynęty z pyska. Jest na to sposób. Jeżeli ryba ma chęć iść do wierzchu - my wędkę kładziemy na bok, poziomo do lustra wody. I ściągamy z wyczuciem rybę w naszym kierunku. Jakoś to pomaga. W czasie walki nieraz przekładam spining raz na jedną, raz na drugą stronę, czasem bardzo szybko. To trochę przypomina szermierkę...
Nasz przeciwnik w miarę upływu czasu traci siły. Jeżeli przetrzymaliśmy te pierwsze chwile - nasze szanse rosną. Ryba może wykonać nawet wiele odjazdów. Cały czas pozwalamy jej na to, oczywiście starając się żeby nie szła zbyt głęboko, może wtedy wejść w zaczepy. Ale - nieraz udało mi się i z takiej sytuacji wyjść zwycięsko. Szczupak słabnie - zaczyna 'chodzić' coraz bliżej powierzchni. Powoli nadchodzi wspaniała chwila, ze go zobaczymy. Ale nie traćcie czujności...To przebiegły przeciwnik. Świetnie potrafi udawać zmęczonego, aby już niedaleko łodzi, lub brzegu wykonać jeszcze jeden, desperacki skok. Cały czas musimy być na to gotowi. Hamulec lekko luzujemy, oczywiście pamiętamy o linie kotwicy, jeżeli jesteśmy na łodzi /kotwicę najlepiej ściągnąć do łódki, niejedna wielka ryba z niej 'skorzystała'../
Zmęczona ryba prawie zawsze wypuszcza bąble powietrza. Jeżeli naprawdę ma dość - wykłada się na bok. To jest chwila naszego triumfu! Prawdziwie zmęczoną rybę podbierzemy bez problemu nawet ręką. Kilkadziesiąt szczupaków i okoni w tym roku podbierałem ręką, bez rekawicy.
Teraz - miarka, waga i ....papa ! Rybę ostrożnie zanurzamy w wodzie. No i oczywiście - pocieszamy naszego kolegę, o ile nam towarzyszy. Jeżeli poszarzał na twarzy - parę chwil wesołej rozmowy rozładuje nastrój. Teraz jego kolej, prawda?

Jeśli chodzi o sandacze - tu sprawa jest prostsza. Ten osobnik ma skromniejszy repertuar. Po zacięciu 'chodzi' przy dnie i tam próbuje odjazdów. Nie są one ani gwałtowne ani silne. Kręci sie wkoło, nigdy nie próbuje wyskoczyć z wody, i raczej szybko słabnie. Jeśli idzie do powierzchni, to oznaka że nadchodzi koniec walki.
Okoń z kolei ma duży zapas siły, wykonuje wszystkie możliwe manewry. Potrząsa łbem, miota sie na wszystkie strony. Ma kruchy pyszczek, dlatego szczególnie ostrożnie staramy się go zmęczyć.

Nie jestem łowcą sumów, ale chcę wam przypomnieć walkę jakiej byłem świadkiem, na Zegrzu. Toczył ją na łodzi znany wędkarz. Byłem blisko, widziałem że miał sprzęt na grubą rybę. Przynętą był spory, czerwony ripper . Po zacięciu spiningista niezwykle ostro kontrował parcie tej bestii. Kij giął się do samego dolnika, aż trzeszczał. Wydawało mi się, że łowca zbyt forsownie prowadził tą walkę. Trwało to około dziesięciu minut. Wiem - sum chętnie znajdzie jakiś zaczep, i to może być koniec. Ale - jest jakiś złoty środek - i spróbujmy go wyczuć. Sumisko z czasem zaprzestało odpływania, a zaczął krążyć wokół łodzi, oczywiście przy dnie. W międzyczasie dopłyneli znajomi i spięli się łódkami. Chyba był to błąd - łódz pojedyncza z walczącym wędkarzem działała trochę jak amortyzator. Dwie łodzie - plus pięciu ludzi - zrobiło się ponad pół tony. Sum słabł. Powoli i majestatycznie zataczał kręgi wokół spiętych łódek. Pod powierzchnią zamajaczył jasny kształt - miał około dwóch metrów. Był olbrzymi. Wielu wędkarzy w łodziach patrzyło w napięciu /niejeden z zawiścią - to było wyczuwalne po głupawych docinkach/. Sum majestatycznie kontynuował swój spacer. I nagle - pyk.! Wyprostowana wędka. To był zaskakujący koniec widowiska.
Pękł hak w dżigu. Sprzęt wyglądał na niezniszczalny...A tu - nie wytrzymało coś, co raczej wytrzymać powinno. Opisałem to zdarzenie, ponieważ uważam że filozofia zwycięskiej walki nie jest związana tak bardzo ze sprzętem. Olbrzymie ryby udawało sie niejednemu z nas pokonać po kilkugodzinnej wojnie, nawet kończąc zmagania ze strzaskanym spiningiem....
Najważniejsze jest to, co zrobi człowiek. Czy nie poniosą go rozdygotane nerwy. Bo to spokój i opanowanie są najlepszym sprzymierzeńcem w końcowym sukcesie.

Opinie (20)

kostekmar

Bardzo ciekawy artykuł. Chyba każdy z Nas przeżył spad jakiegoś okazu. Popełnione błedy w sztuce przyczyniły zapewne się do tego. Dobrze przypomnieć niektóre z tych dobrych zasad. [2009-12-08 08:48]

Boberto

jak dla mnie bomba :) ... dzieki za chec podzielenia sie spostrzezeniami. [2009-12-08 09:14]

kabul

Bardzo fajny artykuł z ciekawymi poradami . Nie raz straciłem ładną  ryby ze względu na brak umiejętnosci więc zastosuje sie do tych porad. Pozdrawiam i powodzenia nad wodą :):) [2009-12-08 09:15]

użytkownik

Witam.

Dziękuję Koledze za fachowe porady. W przyszłym roku mam zamiar poświęcić trochę wiecej czasu spiningowi. Na pewno Kolegi uwagi będą przydatne.

Pozdrawiam

[2009-12-08 09:31]

użytkownik

Ładnie. Brawo. Pięć. I tyle. [2009-12-08 10:11]

użytkownik

Marcinie nic bym nie dodał do tego tekstu, no może tylko tyle że nawet mając pełną głowę teorii, w momencie kiedy z drugiej strony pojawia się życiówka a adrenalina podnosi kopułkę to nawet największym wygą zdarzają się błędy, jednak to nie wstyd, to po prostu wędkarstwo.

Zahaczam prawą *gratki i pozdrawiam!

[2009-12-08 10:37]

marekrav

Bardzo dobry artykuł Spora dawka wiedzy zwłasza dla poczatkujących (takich jak ja) Napewno sie przyda Zgadzam sie też ze stwierdzeniem że bardzo ważna jest technika i opanowanie emocje, ale to przychodzi z czasem i doświadczeniem które stopniowo sie zdobywa [2009-12-08 10:55]

użytkownik

Po tym tekście widać, że autor zjadł zęby na spinningu. Chwała mu za to, że zechciał się z nami podzielić swoją wiedzą. Większość z nas nie ujawnia przecież swoich tajemnic, a tu mamy dokładny poradnik o holowaniu ryb.Z sumem miałem podobną bardzo przygodę i skończyło się również pęknięciem haczyka a nie żyłki i to mimo dość delikatnego nie nastawionego na siłowe rozwiązanie  holu ( możenie o tym poczytać tutaj> ).Mnie zawsze bawią opowieści wędkarskie w których wędkarze mówią, że ryba złamała im wędkę.Często w tedy zadaję ironiczne pytanie typu:- Wzięła ją w płetwy i trzasnęła o kolano?To co zauważył Marcin, że spokój i opanowanie są gwarancją naszego sukcesu jest najbardziej trafne. [2009-12-08 11:17]

użytkownik

Ten artykuł to moje pożegnanie z przeszłościa. Kiedys, łowiłem wiele ryb. Większość ryb zabierałem, przestrzegając regulaminu. Dzisiaj widzę,że ryba nie jest tylko kotletem pokrytym łuską. Dzieki za plusy, za minusy również /zasłużyłem na nie/. Może jestem współwinny, że ryb jest tak mało?Niczego z przeszłości nie zmienię. Z czasem zobaczyłem, że - Ryba - to brzmi dumnie. [2009-12-08 14:21]

użytkownik

Super Artykol :) [2009-12-08 15:15]

użytkownik

Ghostmir - jestes na mnie trochę zły...*))). Wal smiało, i krótko - co "nawaliłem". [2009-12-08 15:26]

mirek2000

Po przeczytanie tego artykułu z pewnością bede maiał większe szanse wygrać z jakąś duża ryba. Jestem pewien że ten artykuł przyda sie każdemu wędkarzowi. Pozdrawiam i ode nie 5!! [2009-12-08 17:05]

janunio1

Z twoją współwinnością że jest tak mało ryb to mała przesada, przyczyn jest kilka sam wiesz ale wracam do tematu,artykuł O.K na 5 *****,pozdrawiam. [2009-12-08 18:20]

The Piterson12345

No takiego artykułu szukałem:) naprawde super z pewnością przyda sie każdemu wędkarzowi! oczywiście z mojej strony ***** pozdrowienia i połamania :) tylko żeby jeszcze te duże okazy, po wygranej walce , wracały z powrotem do wody ...

[2009-12-08 19:05]

użytkownik

Ciekawe porady, warto było przeczytać - tym bardziej, że napisałeś tekst w prosty i jasny sposób. O ile mniej więcej ze wszystkiego zdawałem sobie sprawę, to kompletną nowinką jest dla mnie wybicie szczupłemu z głowy "skoków rozpaczy". Racja - bardzo często są one skuteczną drogą ku wolności. [2009-12-08 19:34]

klaudiusz

Świetny artykół, porada naprawdę bardzo fachowa. Dziękuję za przekazane doświadczenie - 5. [2009-12-08 20:01]

szczupi

artykuł ok krótko i na temat 5+ sam nieraz w chwilach emocji popełniam błędy które nieraz kończą się moją porażką !!! [2009-12-08 20:10]

łysy wąż

Gdy tylko zobaczyłem sandacza na tle ściany, wiedziałem że piątala nie będzie... Mnie bardzo rażą fotki ryb robione w domu. Rozumowałem tak - jeśli tekst będzie dobry, na 5, a fotka na 1 to wychodzi 3. Jednak muszę zmienić zdanie dotyczące tego zdjęcia. W tekście, a raczej Twoim komentarzu zobaczyłem jakieś przesłanie. Zatem dołączone zdjęcie traktuję jako dowód poczynań z przeszłości. Sam mam podobne zdjęcia - na tle wanny czy na balkonie. Człowiek z tego wyrasta, ale nie poprzez swój wiek, tylko chyba ilość ryb jaką udało mu się wyholować. Chociaż nie wszystkich to dotyczy...Zatem zmieniam zdanie - 5. Tekst naprawdę fajny.pozdr. [2009-12-08 21:26]

użytkownik

Tak, Łysy Wężu. Tamte dni minęły. To co mówie, nie jest napinaniem piersi na ordery, lub punkty. Nie byłem "święty". Uwazalem, że jesli płacę składkę, przestrzegam zasad -  i ufam tym , którzy na naszych plecach pojechali do góry za nasze pieniądze - jestem uczciwy. Dzis - trzęsienie ziemi. Wszystko runęło, oprócz nas samych. Wędka, i kilka przynęt. Czasami jakaś ryba. [2009-12-08 22:22]

podzyg

Bardzo ładnie napisane dość ciekawe porady tylko to zdięcie w mieszkaniu z rybą razi mnie to pozdrawiam życzę połamania kija [2009-12-09 05:31]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej