
Szczupak, to fajna rybka. - zdjęcia, foto - 7 zdjęć
Od pewnego czasu, szczupak stał się moją rybą NR 1. Przyczynili się po części do tego wędkarze, którzy to tak pięknie nauczyli się podsiadać wypracowane miejscówki. I do tego łowią na tak wspaniały sprzęt, że później dziwnym trafem rybka zaczyna omijać te miejsce szerokim łukiem.
No i trzeba zadbać o świeże robaki, zanętę itd.
A tu. Kumpel dzwoni, to ja w rękę wędkę podbierak i skrzyneczkę, i gotów. Zresztą często tego z bagażnika nie wyciągam, tak więc mogę w każdej chwili, przeczesać jakąś wodę. Zrelaksować się i przy okazji zaliczyć kontakt z rybą i powdychać świeżego powietrza.
Na wodach PZW szczupak ma okres ochronny od początku roku, do końca kwietnia. I ten czas poświęcam wędkarstwu spławikowo-gruntowemu. Reszta to spin, i jedynie dla odmiany czasem spławiczek czy gruntówka.
Jak wiadomo, szczupak to nasz rodzimy drapieżnik, zamieszkujący wszystkie wody śródlądowe. Ceniony pod względem wędkarskim, jak i kulinarnym. Dla mnie jest to rybka która ma swoje zadanie w ekosystemie wodnym. A mianowicie, eliminuje słabsze osobniki ze środowiska wodnego. Dzięki czemu mamy zdrową populację ryb. Tyle było by na wstępie.
Jako wędkarzy nas interesuje jak i na co go łowić. Są 2 metody, spinning i metoda żywcowa.
Metoda żywcowa, to odmiana bardziej stacjonarna, choć i tu można od czasu do czasu zmienić miejsce i przerzucić zestawy. Spotkałem się też z bardziej aktywną wersją tej metody. A mianowicie, przychodzi wędkarz, typuje najlepszą miejscówkę, zarzuca zestaw i czeka jakiś czas, po czym Idzie w następną upatrzoną miejscówkę.
Do metody żywcowej nie trzeba jakiegoś wyszukanego sprzęciku. Wystarczy w miarę porządny kijek o akcji parabolicznej/pół-parabolicznej. O cw do 60-80g i długości 2,7 do 3,3 m(max 3,6). Dlaczego akurat takie? Lepiej nimi zarzuca się żywą rybę, nie uszkadzając jej, jak też ma tą zaletę że lepiej amortyzuje zrywy. Nie potrzeba nam zbyt dynamicznego wędziska, gdyż z zacięciem nie musimy się śpieszyć. Najlepiej poczekać aż spławik odpłynie i zatrzyma się. Wtedy to zazwyczaj szczupak przewraca rybkę ryjkiem do gardła i łyka. Jak ruszy, śmiało tniemy. Inna metoda to po braniu czekamy jakieś 10-15 sekund i tniemy. Ale to najlepiej okaże się nad wodą... Kołowrotek, bardzo wskazany jest z wolnym biegiem, by jak wędkę odłożymy móc zluzować napięcie żyłki. Gdyż szczupak po braniu jak wyczuje opór, potrafi wypluć przynętę. Wielkość jaką ją preferuję to 4000, na której śmiało nawinę żyłkę o średnicy co najmniej 0,26. Do zbrojenia żywca używam stalek uzbrojonych w kotwiczki, lub pojedynczy duży hak. Sławiki o wyporności10-12g, i przelotowe przez antenkę.
Miejsce ulokowania zestawu zazwyczaj wybieram w pograniczu zielska czy też podwodnej górki, burty brzegu, każda zawada, rant, to potencjalna miejscówka szczupaka. Tak więc warto je obłowić. Co do przynęt, jak wiadomo przepisy wyraźnie mówią że ma pochodzić z tej samej wody co będziemy poławiać drapieżnika. Żywca pozyskuję zazwyczaj spławikówką na białoryb. Ponieważ używam żywców co najmniej 10 cm, lub wymiarowe rybki (głównie płotka, okoń i krasnopiórka). A takie nie łatwo pozyskać za pomocą podrywki (ona bardziej sprawdza się na przynęty na okonia).
Druga metoda typowo aktywna, to spinning. Tu jak zwykle w zależności od łowiska jak i upodobania wędkarza, dobieramy sobie sprzęcik. Dla mnie najbardziej odpowiednim kijem, jest wędzisko o akcji szczytowej, ponieważ jest bardzo dynamicznie, i można praktycznie od razu zacięciem skwitować branie, i lepiej wyczuwa się pracę przynęty jak i drobne podskubywania. Co do ciężaru wyrzutu blanku. Do gum używam kije o cw do 35 g, zaś na większe blachy i woblery, nawet do 45g. Długość. Na łódce uwielbiam kijki od 2,1 do 2,4 m, zaś z brzegu, od 2,4 do 2,7 m. Takie pozwalają obłowić praktycznie wszystkie miejsca, nie męczą reki, jak też w miarę swobodnie możemy się z nimi poruszać wzdłuż brzegu pośród zarośli i krzaczków. Kołowrotek, musi być wyposażony w co najmniej 4-5 łożysk i w tym jedno oporowe, które likwiduje obroty wsteczne kabłąka, co dodatkowo zwiększa nasz refleks w kwitowaniu brania. Wielkość od 3000 do 4000 jest chyba najbardziej optymalna. Ja nawijam żyłkę 0,24 mm, gdyż jednak nie lubię zbytnio męczyć ryby, i che mieć nad nią większą kontrolę, zwłaszcza że często łowię w pograniczu zaczepów, a tu pierwsze sekundy decydują o sukcesie.
Szczupak to taka naturalna torpeda, która jak szybko się pokazała i zaatakowała naszą przynętę, tak szybko też potrafi uciec w zawadę, Dlatego ten moment nie pozwala nam na popełnienie błędu. Musimy stanowczo i z wyczuciem rybę zapiąć jak i odprowadzić na czyściejszą wodę, gdzie w razie potrzeby ją lekko umęczymy i podholujemy do podbieraka czy dłoni. Dodatkowe przybory jakie nam się przydadzą, to rozwierak pyszczka, kleszcze wędkarskie i miarka, no o coś do podebrania ryby. A używam podbierak z miękkiej siatki.
Co do miejscówek, to typuje je tak samo jak w metodzie żywcowej, z tym że, nie pozostawiam też blatów w pobliżu takich miejsc, ponieważ często zdarza się tak że szczupak opuszcza swoją kryjówkę i patroluje swój rewir, podpływa bliżej jakiegoś rantu, i tam upatruje swoją zdobycz.
Obławianie miejscówki zaczynam od rzutów wzdłuż linii brzegowej czy zielska, potem stopniowo przenoszę się na otwartą wodę. Jeśli zaliczę kontakt z rybą, poświęcam jemu więcej czasu, jeśli nie typuje drugie stanowisko i znów zaczynam je obławiać. Oczywiście najważniejsze jest obserwowanie wody, gdyż często można zaobserwować aktywność drapieżnika. Które to czasami objawia się widowiskowym wyskokiem nad lustro wody. Te piękne zjawisko nazywamy świecą. Czasami zobaczymy tylko wyskakujące spłoszone rybki, czy lekki wir lub zakłócenie lustra wody. Warto w te miejsce posłać przynętę, gdyż wielkie jest prawdopodobieństwo że akurat tam grasuje nas cel, i zechce zaatakować nasz wabik.
Przynęty jakie używam, to głównie gumy, relaxa, mansa i mikado, w kolorach perła, seledyn a czasami żółty. Najlepiej na szczupaka sprawdzają mi się z niebieskimi grzbietami, ale i czarne też są skuteczne. Co do wielkości, wiosną i latem, nie używam zbyt dużych, 8-10 cm są akurat. Jesienią gdy szczupak jest bardziej aktywny, jak też musi więcej jeść by nabrać masy i wytworzyć ikrę. Używam ciut większych 10-12 cm a czasami nawet 15 cm.
Zbroję je pojedynczym hakiem na główce jigowej, często stosuję anty zaczep, by móc przynętę poprowadzić między zawadami. Na bardziej czystym łowisku używam też woblerów, jak i blach wahadłowych. W podobnych wielkościach jak gumy.
Metod prowadzenia przynęt jest wiele, jak wiele jest i ich rodzai. Co do prowadzenia blach i woblerów, standardowo je zwijam w rożnych prędkościach, Czasami je praktycznie wlekę, a czasami bardzo agresywnie prowadzę. Zależne jest to od aktywności drapieżnika. Prowadzenie urozmaicić można pod szarpnięciami, czy zwolnieniami lub pauzami podczas jej prowadzenia.
Gumy, są najbardziej uniwersalną przynętą na każde łowisko i porę. Zaś technik prowadzenia praktycznie co wędkarzy. Ja prowadzę je podobnie jak woblery, dodatkowo wprowadzając o technikę zwaną opadem, a czasami nawet obcieraniem o dno, czy też wleczeniem po nim. Wielkość główki dobieram nie tylko do głębokości łowiska ale też prędkości jej prowadzenia.
W spiningu ważne jest też nie tylko samo prowadzenie przynęty ale jej podanie. Dlatego tu trosze trzeba poćwiczyć, by umieć ją podać bardzo celnie, z wybraniem luzu podczas ostatniej fazy lotu przynęty. Często to zaoszczędzi nam nie tylko nerwów, ale i nasz portfel. Bo uchronimy się przed zostawianiem tylu przynęt na zawadach. Bardzo ważnie jest też ułożenie wędziska względem żyłki (toru prowadzenia przynęty czy holu ryby). Ja staram się utrzymywać kąt tak około 110-135 stopni. Czyli między ósmą a jedenastą. Zbyt prosty kat, skraca nam ruch do zacięcia ryby, jak też nadmiernie nadwyręża wędzisko, podczas zacięcia sporej rybki, czy też zaczepu (czasami odruchowo można pomylić kontakt przynęty z zaczepem, z braniem ryby), co może spowodować jego uszkodzenie. Zbyt mały kont, nie będziemy wyraźnie widzieć delikatnych brań na szczytówce, czy też pracy przynęty.
Nie mogę stwierdzić, czy powiedzieć że moja technika łowienia na spining jest najlepsza. Czy też najskuteczniejsza. Każdy z nas wypracował swoją metodę, upodobał se inne przynęty czy sprzęt. Ważne jest by to co robimy, robić starannie. Bo od tego zależy nas sukces. A z czasem sami dobierzemy se sprzęt i przynęty, techniki łowienia, czy obławiania i typowania miejscówek. Z początku często łowiłem w towarzystwie starszego pana. Ponieważ ja raczkowałem, on zaś już był wprawionym spinningistą. Podglądałem go i próbowałem naśladować. Mimo to moja technika czyś se różniła. Niby na pierwszy rzut koka identycznie łowiliśmy, i bardzo podobnymi przynętami, nawet takimi samymi. To wyniki mieliśmy różne. Często on jako wytrawny łowca dawał mi na łowisku w kość. Ale bywały takie dni, że to właśnie ta subtelna różnica w prowadzeniu czy podawaniu przynęty, sprawiała to że ten dzień był mój. I tym razem to on mi mógł zazdrościć większej ilości brań i holów ryb. W jednym się nie różniliśmy. Tym że wszystkie nie wymiarowe ryby wracały do wody, choć by to była jedyna rybka w tym dniu, nie używaliśmy jakiś drogich wyszukanych markowych sprzętów, a każda wyprawa, była tym co lubiliśmy najbardziej. Tak panie Edku, o panu teraz wspominam. Szkoda że nie będzie już nam dane spotkać się nad wodą, i wspólnie powędkować.
Poznaliśmy się nad wodą, gdy to pan Edek pierwszy wskoczył na pieniek i zaczął obławiać miejscówkę. Wyprzedził mnie raptem o 2-3 kroki. 3 rzut i zaciął rybę, a ja się przyglądałem i kląłem w duchu, bo przecież mogłem być to JA! Wtem prosił bym jak mam podbierak pomógł mu ją podebrać. Bo sam se nie poradzi. Kurcze jak ciężko było to zrobić... Jak zawiść mogła zalepić człowieka. Wtedy to pierwszy raz z bliska zobaczyłem metrówkę. I ten bul w dołku, że to właśnie ja mogłem złowić tego potwora. Ale właśnie ten moment, był tym w którym postanowiłem go podglądać i naśladować. Z czasem przerodziło to się w swego rodzaju przyjaźń, coś między uczniem a nauczycielem, między kompanem wyprawy, a przeciwnikiem zawodów wędkarskich. Dziś jestem innym wędkarzem. Bardziej doświadczonym, i mniej nieokrzesanym. Lubię innych zabierać na wyprawy, i dzielić się swoim doświadczeniem. Cieszyć się z jego sukcesów. Dziś inaczej podchodzę do ryb i do łowiska, z większym szacunkiem i nie jestem już takim mięsiarzem jak kiedyś. Dziś wypuszczenie ryby, sprawia mi taką samą frajdę jak jej złowienie. A do domku zabieram tylko tyle ile potrzebuję. I zwracam rybce życie tylko dlatego że mi jej szkoda, i nie chce się jej skrobać. Niech rośnie, niech zostawi woje potomstwo. Innym razem znów będę nad wodą. I może znów złowię coś ciekawego...
Autor tekstu: Artur Sadłowski
![]() | halski021 |
---|---|
Jedną z odmian żywcówki jest połów na macanego .Jest to metoda bardzo skuteczna , ale mało rozpowszechniona . (2014-12-27 00:02) | |
![]() | pstrag222 |
Szczupak jest jednym z moich ulubionych drapieżników :) Choc ogólnie to poluje prawie na wszystkie:) A na ostatnim zdjeciu widze mojego kilera na szczupaczki tylko inaczej go zbroje:) (2014-12-27 12:08) | |
![]() | AnimalLine |
Kurcze trochę wszystko tak po łebkach ale dzięki, może skorzystam z twojej wiedzy. (2014-12-27 13:13) | |
![]() | Artur z Ketrzyna |
Kolego nie da się tak w 100% napisać że to jest najlepsze. Zwłaszcza w spinie. Bo u mnie będzie ta przynęta bardziej skuteczna, u ciebie inna. Nie tylko ze względu na upodobanie drapieżcy, ale tego jak podajesz i prowadzisz przynętę. A każdy wędkarz mimo że identycznie, to jednak inaczej. (2014-12-27 19:33) | |
![]() | Artur z Ketrzyna |
Jedno co najważniejsze, sama teoria to pół sukcesu. Resztę trzeba wypracować. Jednemu to przychodzi łatwo, innemu jak krew z nosa. Sam mam takie przykłady. Syn na spławik łowi całkiem ładnie, a na spina ma mizerne rezultaty. kilkanaście wypraw i kilka ryb na koncie, nawet nie miał wymiaru. Córka pierwszy wypad na łódkę i z 3 rzut i wymiar. Szlak go wtedy trafiał jak to możliwe. Adrian, tez odemnie się uczył, pierwsza wyprawia i taki ok 20 cm, na 3 czy 4 miał już wymiar. Te same przynęty, córka i sn te sam sprzęt i przynęty. A efekty różne.... Nie poddawaj się próbuj, obserwuj innych, pytaj. Z czasem będziesz miał coraz lepsze wyniki. :-) (2014-12-28 09:39) | |
![]() | marusia-92 |
Ja pierdzielę ,,I ten bul w dołku", człowieku nic Ci nie podkreśla w przeglądarce??? (2014-12-31 19:05) | |
![]() | kzaj73@tlen.pl |
daj spokój kolego szczupakowi do Maja ,w Kwietniu zacznij się skupiać i pracować nad metodami i sprzętem,a teraz popracuj nad Trocią i pstrągiem :) to jest dopiero wymagający towarzysz wypraw.połamania kija cześć (2015-01-15 20:12) | |
![]() | zielony75 |
a co o tym myślicie? Kiedy łapiemy na kotwicę i zapinamy pod pletwę grzbietową, to zacinamy po 10-15 sekundach. Jeśli na pojedynczy hak i zapięty za "tył" zacinamy przy drugim zanurzeniu spławika(czasami na długość szluga)? (2015-01-20 19:35) | |
![]() | w6i6e6 |
Kolego, fajne ryby, ale szkoda, że nie wracają do wody. Trochę żal. (2015-01-26 14:30) | |
![]() | Artur z Ketrzyna |
A skąd wiesz w6i6e6, że nie wracają? Owszem nie wszystkie, ale nie bój żaby. By wszyscy zabierali tyle co ja i tak przestrzegali limitów i wymiarów. To i zarybień by nie trzeba było robić. (2015-01-27 23:06) | |