Mój staruszek i brachol - zdjęcia, foto - 13 zdjęć
Wędkarzem jestem od urodzenia. Jak tylko pamiętam ojciec zabierał mnie nad wode. Gdy chodziłem do podstawówki poraz pierwszy brałem udział w zawodach dla juniorów i to nawet z dobrym skutkiem. Póżniej gdy trochę podrosłem rybki spełzły na dalszy plan. Jeżdziłem często z ojcem ale wolałem kolegów i grę w piłe. Pózniej przyszły dyskoteki no, a co za tym idzie pierwsze miłości. Dopiero gdy się ustatkowałem i założyłem rodzine powróciłem na dobre do wędkarstwa.
Na początku było to wędkarstwo spławikowe. Bardzo często wyjezdżając z ojcem do Dębna nad Wartą obserwowałem mojego staruszka. Gdy tylko biała ryba nie żerowała,brał on do ręki spinning i spacerował na całej długości starorzecza. Nigdy nie używał gumek, których w tamtych czasach zręszta nie było. Podstawą były obrotówki lub blachy wahadłowe. Najczęsciej ojciec podbierał mamie łyżeczki z domu i w piwnicy robił blachy własnej roboty. W tamtym okresie były one rewelacją. Zawsze wracał przynosząc kaczodiobego i to nie takiego kilowca. Szczupak poniżej 2 kg to dla mojego ojca nie ryba. Rybki o masie 3-5 kg były normalką. Już wtedy pasjonowałem się spinningiem.
Jednak obserwując mojego brata Rafała,gdy podczas zawodów spławikowych zawsze był gdzieś w czołówce postanowiłem mu dorównać a nawet być lepszym. Czasy się zmieniły ,wędkarstwo w Polsce bardzo się rozwineło.Rafał chcąc dorównać najlepszym w naszym rejonie zakupił tyczke i platforme.Bardzo szybko dorobił się pełnego wyposażenia jakie ma dobry wyczynowiec. Oczywiście sukcesy przyszły bardzo szybko. Wypracował sobie zanęte na nasz zbiornik w Roszkowie i był nie do pokonania.Przyznam szczerze bardzo mu zazdrościłem i tez zkupiłem sobie taki sprzęt. Jednak jak się okazało on zawsze był pierwszy a ja trzeci lub czwarty.Tworzyliśmy nawet bardzo dobry duet i wszyscy się nas obawiali startując w zawodach bo zawsze obstawiałiśmy pudło. Tylko raz udało mi sie z nim wygrać. Trochę było to denerwujące być cały czas w jego cieniu.
Przełom przyszedł w 2002 roku kiedy znalazłem sie w trójce najlepszych zawodników podczas spinningowych Mistrzostw Koła. Zostałem oddelegowany na Mistrzostwa Okręgu.Szczęście znów mi dopisało i podczas zawodów byłem znów trzeci.Mistrz okręgu miał jechać na Mistrzostwa Polski. Jednak pierwsza dwójka zrezygnowała i zaszczyt ten przypadł mi. Pamiętam bardzo to wtedy przeżywałem. Zajeżdżając do Opola i widzą ponad 150 zawodników z całej Polski przeżyłem szok. Kadra miała dresy w barwach Narodowych. To był dla mnie maraton. Trzy dni po siedem godzin spinningowania. Nie wiedziałem gdzie się poruszać i co robić. Gdy tylko zezwolono wędkować wszyscy rozbiegli się a ja stałem i patrzyłem jak wryty nie wiedząc o co chodzi.Gdziekolwiek chciałem podejrzeć zawodowców natychmiast mnie zbywanio.
Dopiero gdy spotkałem Józia Glinke starszego gościa który zmaga się na zawodach do dzisiaj>, który poraz pierwszy pokazał mi jak się robi trok.Sprezentował mi całą garść cięzarków i twisterów. Pokazał gdzie mam łowić i jak.Odchodząc dalej powiedział. Młody bez ryby do wagi nie wracaj. Jakie było moje zdziwienie gdy po kilku rzutach na troku uwiesił się piękny kleń. Rozpierała mnie duma. I tak zostałem spinningistą. Postanowiłem zrobić wszystko by w kolejnych latach znów zmagać się z najlepszymi. Czytałem fachową prase,oglądałem filmy wideo.Bardzo szybko wstrzeliłem się w wędkarstwo spinningowe. Rok póżniej zostałem Mistrzem Okręgu i znów pojechałem na Mistrzostwa Polsk do Tarnobrzegu. Tam znów dostałem szkołe. Jednak się nie podałem i w 2004 roku w Grudziądzu drużynowo zdobyliśmy brązowy medal.Byłem wtedy najlepszy z ekipy zajmując 18 miejsce.
I tak wygrzebałem się z pod cienia brata.On do dzisiaj walczy w spławiku a ja sprzęt spławikowy sprzedałem i poświęciłem się spinningowi. Do dzisiejszego dnia mam na swoim koncie bardzo dużo sukcesów tych większych i tych mniejszych. Poznałem wspaniałych ludzi z całej Polski a nawet mam kilku bliskich przyjaciół z którymi muszę sie spotkać chociaż kilka razy w roku. Myślę ze staruszek był by ze mnie dumny bo to on pierwszy zakorzenił we mnie spinning. Dziś oprócz startu w zawodach staramy się z bratem pręznie działać w klubie i nie tylko organizują zawody i promując wędkarstwo spinningowe i spławikowe wśród młodzierzy i w naszym regionie.
Autor tekstu: Mirosław Kusyk
swietny | |
---|---|
To były czasy co nie brachu. Te zmagania żeby dojść jak najszybciej do czołówki wędkarskiej naszego Koła, a potem dalej i dalej. Był i czas na spokojne wędkowanie którego dziś nie uświadczysz, a napewno nie w takiej skali jak dawniej. Super artykuł. Pozdrawiam. (2009-01-09 21:04) | |
robson1 | |
Fajnie jest powspominać stare czasy.I wazne ,że jest się czym pochwalic. Artykół na 5+ (2009-01-10 12:10) | |
mariotronik | |
Gratuluję dobrego tekstu. Merytorycznie i emocjonalnie. Mi też fajnie powspominać dawne czasy. Historia trochę podobna do mojej. Tyle że, u mnie była starsza siostra. Ja wdepnąłem w wędkarstwo na dobre, ona odpuściła. Też z ojcem robiliśmy spinningowe wynalazki kosztem kuchennych sztućców i innych dostępnych półproduktów. Teraz jak to wspominam te chałupnictwo to byliśmy jak skazańcy w więzieniu, bo w sklepie po 2 godzinach stania można było kupić tylko wahadła Polspingu, a wirówki pochodziły z prywatnego importu. Wiedza którą, wtedy zdobyłem, bardzo mi sie do dzisiaj przydaje. Drogi Mirku może kiedyś przyjdzie mi nam się spotkać nad woda i powspominać, raczej towarzysko bo jestem z okręgu mazowieckiego. Pozdrawiam (2009-01-11 12:56) | |
u?ytkownik5105 | |
Też wspominam stare czasy z sentymentem, jak z ojcem stawiałem pierwsze kroki ,na drodze wędkarskiej .Pozdr.... (2009-01-11 14:09) | |
u?ytkownik5494 | |
Piękny artykuł. Gratuluje ( i troszkę zazdroszczę) wspomnień. U mnie w rodzinie nikt nie wędkował i pasję załapałem od wuja. Jeszcze raz gratuluję i oby ten rok był "bogaty" w rybę białą i drapieżną. Pozdrawiam (2009-01-11 14:41) | |
Anita&Lukasz | |
Wspomnienia piękne 5gwiazdek na 5 od nas. Szkoda tylko, że w tak pięknej galerii na tle pięknych pucharów tyle trupów w kuchni, pokoju, piwnicy. A&L. (2009-01-11 16:50) | |
wedrowiec | |
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tymi trupami ja głów ryb nie zbieram i nie wieszam.Nie jestem zwolenikien preparowania ryb (2009-01-11 18:20) | |
hubi | |
Artykuł na 5,fajnie powspominac stare dobre czasy,podejrzewam ze kazdy z nas zaczynał od spławika jednak spiner to połoczenie wedkowania z spacerem ja to wybrałem kilka lat temu i nie żałuje pozdrawiam. (2009-01-11 19:35) | |
kobikobi1 | |
Pasjonująca kariera,wielkie gratulacje za wytrwałość i dążenie do celu.Powodzenia w dalszych zmaganiach. (2009-01-11 21:56) | |
Mateusz_2012 | |
Gratuluję dobrego tekstu. Merytorycznie i emocjonalnie. Mi też fajnie powspominać dawne czasy. Historia trochę podobna do mojej. Tyle że, u mnie była starsza siostra. Ja wdepnąłem w wędkarstwo na dobre, ona odpuściła. Też z ojcem robiliśmy spinningowe wynalazki kosztem kuchennych sztućców i innych dostępnych półproduktów. Teraz jak to wspominam te chałupnictwo to byliśmy jak skazańcy w więzieniu, bo w sklepie po 2 godzinach stania można było kupić tylko wahadła Polspingu, a wirówki pochodziły z prywatnego importu. Wiedza którą, wtedy zdobyłem, bardzo mi się do dzisiaj przydaje. Drogi Mirku może kiedyś przyjdzie mi nam się spotkać nad woda i powspominać, raczej towarzysko bo jestem z okręgu mazowieckiego. Pozdrawiam (2009-01-12 08:12) | |
rysiek38 | |
super text i moim zdaniem jeden wazny aspekt tej sprawy a mianowicie nic tak nie cieszy(przynajmniej mnie) jak ryba zlowiona na wlasnorecznie zrobiony sprzet (2009-01-12 10:44) | |
marianmc2 | |
Ciekawie się czyta, fajnie to wszystko opisałeś. Najważniejsza jest wytrwałość i samozaparcie i postanowienia....a potem to już czas na nagradza wrażeniami i wspomnieniami. (2009-01-12 11:48) | |
u?ytkownik193 | |
Artykuł na pięć. Zgodze się spinning to podstawa. POZDRAWIAM (2009-01-12 15:51) | |
przemo72 | |
Czytając ten tekst, można wywnioskować jak emocjonalnie i z jakim wielkim szacunkiem Traktujesz spinningowanie. Ja wędkuję od całkiem niedawna tzn. od dwóch lat i przez ten czas byłem takim niespokojnym duchem, baaardzo dużo czytałem, byłem częstym gościem w wędkarskich sklepach, często rozmawiałem z kolegami, którzy wędkują. Jednym słowem pozytywnie zwariowałem, zacząłem łowić w czasach gdzie abstrakcją jest kombinowanie sprzętu, wchodzisz do dobrego sklepu i masz taki wybór, żę mózg staje. Szukałem czegoś dla siebie, bo sami powiedzcie, co tu wybrać jak kręci cię wszystko i dostęp do bardzo dobrego sprzętu nieograniczony. Jednak w miarę upływu czasu zacząłem spinningować i stwierdziłem, że to naprawdę fajny sposób spędzania czasu. Typowo aktywne wędkowanie, nawet jak nie ma brań to wracam z takich wypadów zadowolony bo lubię obserwować przyrodę, no i bogatszy o nowe doświadczenia. Chciałbym jeszcze kiedyś spotkać takiego swojego Józia Glinkę, dzięki, któremu będę jeszcze lepszy w tym co robię... Oby więcej takich fajnych artykułów. Pozdrawiam (2009-01-14 10:02) | |