Zaloguj się do konta

Jaź okupiony pudełkiem z przynętami

Dnia poprzedniego umówiłem się z Piotrem na popołudniowy wypadzik ze spiningiem na dolny odcinek rzeki Raduni, więc w pracy siedziałem jak na szpilkach i dzień był długi jak makaron.
Nareszcie fajrant, wsiadam w samochód i czym prędzej na ryby. Sprzęt już wczoraj spakowałem do bagażnika żeby nie tracić czasu i niebawem malduję się u kolegi pod domem. Od niego to już spacerek. Jeszcze mała zmiana odzieży z tej – nazwijmy to eleganckiej – na mniej elegancką ale z pewnością wygodniejszą, no może poza woderami.

Jest bardzo ciepłe popołudnie, a w zasadzie wczesny wieczór, bo już po siódmej, kiedy mój przyjaciel holuje jazia po pierwszym rzucie. No ładnie się zaczyna – mówię do siebie stojąc około dwudziestu metrów wyżej. Robimy fotkę i rybka trafia do wody.

W ręku mam swoją nową zabawkę – Mikado Sensei Spin 280, którą dostałem w prezencie urodzinowym od wspomnianego Piotrka – łowcy znad Raduni. Kołowrotek to również upominek urodzinowy od mamy, więc nie można dać ciała i trzeba udowodnić szacownym darczyńcom że było warto i w końcu coś większego na tego „gifta” wyciągnąć. Z Piotrem „Paszczakiem” jak go pieszczotliwie nazywamy w gronie rock’n rollowców zwinęliśmy wspólnie już setki kilometrów żyłki, spinning jednak był przeze mnie używany sporadycznie – zresztą bez spektakularnych sukcesów. On za to zdeklarowany miłośnik drapieżników i miejscowy znawca tego urokliwego odcinka rzeki, podpowiada mi co nieco.

Dzisiaj polujemy na jazie i klenie, co jak wiadomo nie jest proste bo to ryby wymagające i płochliwe, dobór przynęt i sposób ich prowadzenia jest kluczowy dla osiągnięcia sukcesu. Postanawiam użyć kilku małych obrotówek. Radunia w tym miejscu trochę zakręca i zdecydowanie przyśpiesza swój bieg. Jest szybsza i płytsza, można by powiedzieć że ma tu charakter rzeki pstrągowej, a przy małym stanie wody wygląda jak strumień górski w krainie lipienia, jest to jednak krótki odcinek po którym znowu się uspokaja i pogłębia. Dno jest kamieniste i jest tu sporo kryjówek gdzie czają się naprawdę spore okazy kleni, jazi i okoni – zdarzają się również pstrągi.

Rzucam pod przeciwny brzeg aby przynęta spływając łukiem trafiła pod krzaczek rosnący kilka metrów przede mną. Widzę jak stado uklejek w jednym momencie rzuca się do ucieczki spod krzaka, a na mojej wędce czuję miłe szarpanie. Po chwili okoń jest w mojej dłoni. Swoim atakiem na moją błystkę sprowokował uklejki do ucieczki. Nurt w tym miejscu jest bardzo silny więc hol nawet małego okonka sprawia wiele radości. Naprzeciwko mnie pojawia się starszy pan z wąsem niczym Piłsudski. W jednej dłoni dzierży wiaderko, w drugiej bolonkę i na przepływankę kusi klenie truskawką.

My z Piotrem czeszemy bezskutecznie wodę blaszkami i woblerkami a straszy pan z wąsem na naszych oczach wyciąga trzy dorodne klenie i ładuje je żywcem do wiaderka. Ryby raz po raz tłuką ogonami po wiadrze a wąsacz łowi sobie dalej nic sobie z tego nie robiąc. Mógłby je chociaż uśmiercić jeżeli zdecydował się zabrać swój połów do domu. Nie mogąc patrzeć, a tak naprawdę słuchać postanawiamy spróbować szczęścia trochę wyżej. Widać, że drapieżnik żeruje bo co chwilę stada uklei startują do ucieczki przed swoim prześladowcą.

Mam wodery więc wchodzę w pas trzcin okalający jeden z brzegów rzeki i stojąc na ich skraju obławiam okoliczne zarośla ze wszystkich stron. Tu woda jest spokojniejsza i jest znacznie ciszej. Jedynym hałasem jest od czasu do czasu pociąg przejeżdżający mostem kolejowym. Poza tym tylko śpiew ptaków i nasilające się bzyczenie komarów nad uchem. Okazuje się, że w okolicy trzcin nie ma chętnych na moją blaszkę.

Przesuwam się bliżej mostu i stojąc po uda w wodzie rzucam w okolice filara mostu. Tutaj nawet nie trzeba zwijać żyłki, bo nurt powoduje idealną pracę przynęty, jedynie szczytówką koryguję położenie obrotówki. Widzę ją dokładnie i obserwuję jej pracę. Nagle zniknęła a na wędzisku czuję uderzenie. Zacinam i w tym momencie adrenalina uderza mi do głowy z taką siłą jak ryba w przynętę. Wędka wygięta jak parabola, hamulec gra a ja wpatruję się w płytką w tym miejscu rzekę w poszukiwaniu ryby.

Widzę – przewala się kilka razy nie dając za wygraną. Po chwili jednak krok po kroczku jest coraz bliżej mnie. Hol nie jest długi ale dość efektowny dzięki przewrotkom i piruetom jakich ryba próbuje chcąc się uwolnić – ja jej jednak nie daję tej szansy i po chwili jest przy brzegu. Jeszcze jedna próba ucieczki ale idealnie wyregulowany hamulec kołowrotka nie pozwala na zerwanie żyłki. Rybka jest już bezpieczna w moich rękach. Oglądam ją sobie dokładnie i czekam aż Piotrek podejdzie. Ktoś musi mi zrobić zdjęcie z moją zdobyczą.

Wydawało mi się że to kleń ale Paszczak rozwiał moje wątpliwości – to jaź. Robimy zdjęcie i rybka wraca do swojego naturalnego środowiska. Szczęście moje nie ma końca, jaź ma około 40 centymetrów, więc jest powód do radości. Próbujemy jeszcze obłowić okoliczne dołki i krzaczki ale łupem pada jedynie okonek na Piotrka wklejkę koloru moro. Komary mocno dokuczają, żołądek dopomina się kolacji więc czas wracać do domu. Kierujemy się pod dom Piotra – tam zaparkowałem samochód, idąc gadamy oczywiście o rybach.

Zdejmuję wodery , pakuję sprzęt do samochodu i po krótkiej rozmowie odjeżdżam. Uśmiechnięty wracam do domu i opowiadam o mojej zdobyczy. Uśmiech jednak znika z mojej twarzy kiedy okazuje się, że w moim plecaku brakuje pudełka z przynętami. Chwila zastanowienia, i... niestety wiem gdzie się może znajdować – pamiętam, że położyłem je na dachu samochodu kiedy pakowałem sprzęt. Tylko nie to – wszystkie moje woblery, obrotówki i niedawno kupione rippery przepadły. Chwytam za telefon i dzwonię do Piotra – ratuj moje przynęty.

Z nadzieją czekam na informację, że znalazł mój przybornik na podwórku. Telefon dzwoni po kilkunastu minutach i niestety słyszę, że moje pudełko ze swoją zawartością można zbierać na długości około stu metrów wzdłuż drogi krajowej E 75. Znalezione przynęty nie nadają się do niczego, ale wiem na pewno – warto skompletować kolejne pudełko z kolorowymi wabikami na piękne jazie z Raduni.





Opinie (20)

użytkownik

super opis gratuluje pięknego jaziola  5 o odemnie i życzę jeszcze większego pzdr [2010-06-17 09:28]

radzio3588

swietne opowiadanko i oczywiscie ***** piateczka odemnie i pozdrawiam [2010-06-17 09:34]

2780plox

Masz dar do pisania. Więc go wykorzystuj.

"Kosztowna" wyprawa. Tym bardziej, że pewnie były w pudełku ulubione przynęty.

Mam nadzieję, że ta przygoda zabezpieczy Cię przed kolejnymi stratami.

Pozdrawiam.

[2010-06-17 09:36]

rafal1978

szkoda przynęt ale ryba SUPER! Opowiadanie na 5.Gratulacje :) [2010-06-17 10:10]

ponikwoda

Daje 5*****. Gratuluje rybki. Pozdrawiam. [2010-06-17 10:34]

użytkownik

Ladna rybka ! [2010-06-17 10:38]

kostekmar

Muszę przyznać, że jest to urokliwy odcinek rzeki. Opis naprawdę fajny, no i rybka. Tydzień temu spadł mi taki jaź około 30cm, a koledze tam pod filarem w dołku wyszedł do woblerka okoń taki ze 40cm. Nie wspomnę już o wyjściach jazi oraz przepływających sobie kleniach. Miałem tylko kilka okonków. Gratuluję przygody, no i szkoda prznęt. [2010-06-17 11:41]

saw

Gratuluję i życzę dalszych owocnych wypraw! 5 [2010-06-17 11:45]

użytkownik

Oczywiście piąteczka za opowiadanko***** [2010-06-17 12:40]

Wedkarz007

gratulacje ładny jaź  ode mnie 5 [2010-06-17 14:22]

adrianlewy

Piękna sztuka ! Gratulacje  ;) [2010-06-17 16:13]

andreaso

Pisz dalej ,u mnie masz 5 . [2010-06-17 16:14]

kaban

Ja w podobny sposób straciłem tylko ulubioną czapkę,współczuję straty(zawartość pewnie była sporo warta)ale mimo wszystko gratuluję fajnej wyprawy i ryby.5* i pozdrawiam. [2010-06-17 18:44]

Pit-82

Super opowiadanko! Oczywiście (*****). Gratuluję pięknego Jazia! A przynętami się nie przejmuj, rzecz nabyta, na pewno skompletujesz równie dobre przynęty a może nawet lepsze! Pozdrawiam i połamania kija ;) [2010-06-17 20:55]

The Piterson12345

witam , piękny jazik gratulacje ciekawa rzeczka hmm warto tam sie wybrac .. ciekawy artykuł za który odemnie ***** no faktycznie szkoda przynęt ;/ trzeba zakupic nowe.. pozdrowienia                        [2010-06-17 21:42]

użytkownik

*****za artykul . pozdrawiam ;) [2010-06-18 08:53]

zegar

Jarku nie gub sprzętu, to nic nie udało się uratować?. Pozdrawiam... [2010-06-18 15:07]

legtom

Gratuluje.

Jestem obecnie na etapie łowienia jazi i wiem jaka to przyjemność złowić coś większego. Tam gdzie ja chodzę na szczęście jest duża populacja jazi i kleni więc jest dużo zabawy... czego wszystkim życzę.

pozdrawiam

[2010-06-18 20:34]

użytkownik

syper opowiadanie swietna wyprawa wedkarska troszke  kosztowna ale czego nie robi sie dla nasze pasij daje piatala [2010-06-20 16:31]

Harry Potter

To mój ulubiony odcinek raduni. Złowiłem tam sporo jazi, kleni i okoni ale czterdziestaka nie dane mi było wyholować. Piękna rybka, nie ma co... Do zobaczenia nad brzegami Raduni. Pzdr [2010-09-23 18:18]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…