Jesień , czas na szarpakowców !
Jerzy Suchodolski (jurek)
2011-10-26
Drugim takim miejscem jest Port Jachtowy w Płocku , dzielnica Radziwie . Od 3 dni już wędkarze i ochroniarze zwinęli swój sprzęt i port jachtowy stoi wolny i jest ustawiony ponad 200 metrów w głąb Wisły , gdzie jest rynna wodna i przepływa tez dużo ryb . A jest też gdzie szybko uciec , bo z tylu jest rów do dzielnicy miasta oraz masę działek ogrodowych .
Najgorsze jest to , że na jedną wyszarpana rybę , przypada z ponad 10 pokaleczonych , które mogą nie przeżyć i jeszcze narażone są na przeróżne choroby , choćby pleśniawki
Dlatego wielka prośba dla wędkarzy i osób odwiedzających te miejsca po ciemku ( a ciemno zaczyna robić się coraz wcześniej ) , i wiemy , że dużo młodych par podjeżdża w te miejsca i choć most jest oświetlony , to z daleka ich widać .
Prośba do Was wszystkich : informujcie Policję , PSR ...Komendant Wojciech Tyburski 502 076 172 , Z-ca Krzysztof Biłek --- 502 076 173 oraz Komendant SSR ---512 324911.
Społeczny strażnik Jurek Suchodolski
P.S.---- W internecie też się spotkałem z jawnym kłusownictwem w postaci szarpania w normalny biały dzień . Znam to małe miasteczko i wiem jak dużo jest tam ryb i wszystkie skłusowane ( szarpane ) szybko trafiają do bardzo licznych w tym miasteczku restauracji , pubów , czy innych barów , których w Świnoujściu nie brakuje , bo jest tam całe małe miasteczko z uzdrowiskami , gdzie o tej porze jest pełno chorych osób w sanatoriach .
Poniżej artykuł ----- źródło: www.iswinoujscie.pl
W Świnoujściu nietrudno jest natknąć się na człowieka z wędką. Ilu z nich zasługuje na miano wędkarza? Z przykrością stwierdzamy, że wśród łowiących coraz więcej jest zwykłych kłusowników. Prawdziwy wędkarz nie zhańbi się takim sprzętem jakim stosują kłusownicy. Dziś tych ostatnich niestety wciąż przybywa. Kontrole są na tyle rzadkie, że cwaniaki mogą liczyć na szczęście. I często je mają.
Teoretycznie, to co robią jest karalne. Faktycznie – kalkulacja i tak podpowiada im, że proceder się opłaca. Ciągną więc rybę na tak zwanego „szarpaka”, na końcówce żyłki wiążą niedozwolone kotwiczki, nie haczyki, a prawdziwe haki. W spotkaniu z taką pułapką ryba nie ma szans. Taki, nieumiejętnie stosowany sprzęt może tylko poharatać zdobycz. Może także zwielokrotnić połów. Taki wędkarz – cwaniak za jednym pociągnięciem może wydobyć z wody sztuk kilka.
Kłusownikom nie chce się żmudnie nawlekać robaczka na pojedyncze haczyki. Liczą na szybką i liczną zdobycz. Część z nich może nie znać nawet smaku złowionej rybki. To przecież „rzemiosło”, sposób zarobkowania. Na rybkę czekają stali odbiorcy. Można dorobić albo wręcz –zarobić.
Polski Związek Wędkarski od pewnego czasu prowadzi akcję przeciw kłusownikom. Członkowie związku są proszeni o zgłaszanie zauważonych przypadków kłusownictwa. Efekty nie spełniły oczekiwań. Kłusownicy mają swoje sposoby aby uniknąć wsypy… Z drugiej strony warto zauważyć, że swego czasu wędkarze bardziej czuli się zmobilizowani do przestrzegania przepisów. Stojąc na brzegu można było liczyć się w każdej chwili z kontrolą, także od strony wody. Na wędkarzy zwracali uwagę inspektorzy z pokładów jednostek monitorujących port, także Urzędu Morskiego . Dziś, takie naloty ze strony wody odchodzą do przeszłości.
Kłusownicy czują się coraz bardziej bezkarni.
źródło: www.iswinoujscie.pl