Jesienne okonki-żerowanie i przynęty
użytkownik 132079
2012-10-26
Prawda jest taka, że na większości łowisk okonia jest bardzo dużo. Niestety im więcej, tym zazwyczaj mniejszych. W pewnych łowiskach jest to już nawet problem, bo wielka ilość okonia działa jak szarańcza. Mimo często występującego kanibalizmu, okonie po prostu karłowacieją.
Na jednym z moich ulubionych łowisk tak się właśnie stało. Cała masa drobnych okonków praktycznie uniemożliwia złowienia dużej sztuki, a również przeszkadza np: w linowych zasiadkach, ale o tym... kiedy indziej.
Poza wyjątkowymi wypadami, nie nastawiam się na duże okonie. Namierzenie choćby jednej ponad 30 centymetrowej sztuki, to nie lada wyczyn. Słyszałem już o ludziach którzy w przeciągu pół godziny wyciągali kilkanaście takich sztuk, nawet na moich łowiskach, ale bądźmy realistami... takie sytuacje nie zdarzają się często.
Oczywiście żyjąc ciągle nadzieją, że może akurat dziś wpadnie w moje ręce fajny garbus, staram się jednak cieszyć z tego co mam. Okonie 20-25 cm to rybki spotykane bardzo często, ale już sprawiające przyjemność. Przynajmniej ja, staram się czerpać radość nawet z takich rybek. Delikatny zestaw, paproszek na końcu cieniutkiej plecionki i często nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne.
Przechodząc do konkretów.
Za kilka minut wrzucę kilka fotek z ostatnimi okoniami. Wszystkie były w granicach 20-25 cm, ale widać na nich to, o czym chcę napisać.
Tematyka jest podobna do postu 'Duże, na duże' a mianowicie to, jak dużo pokarmu ryby potrzebują o tej porze roku.
Już kilka razy w tym roku miałem sytuacje kiedy to 15 centymetrowy okoń wychodził za moim 10 centymetrowym ripperem i kilkukrotnie gryzł go w ogon. Widok wręcz zabawny, ale dający do myślenia.
Na zdjęciach widać dokładnie, jak bardzo różni się samica od samca o tej porze roku, nawet na tak niedużych okonkach. A to właśnie samice, są naszym głównym celem. To zazwyczaj one osiągają rekordowe wymiary. Wypchany brzuch, pewne ataki. Często zdarza się, że ryby dobrze nie połknął nawet ostatniej ofiary, a już rzucają się na drugą.
Tak jak wspominałem i wiem, że są ludzie którym to mocno przeszkadza, zdarza mi się że zabieram rybki do domu. Szczególnie właśnie takie średniej wielkości okonie. Praktycznie w każdym z zabranych przeze mnie ostatnio okonków, coś znalazłem. Od niewielkich uklei, po średnie płoteczki, krąpie, okonki, aż po raki.
Wniosek więc potwierdza to, o czym pisałem w 'Duże, na duże'. Nawet niewielkie okonie żerują na największych, możliwych dla siebie zdobyczach. Szukając więc większych okoni, warto zapomnieć o paproszkach i rozpieszczaniu ich dipami i drobnymi wabikami, jak to się robiło latem, kiedy okonie mają całą masę pokarmu i często gryzą tylko nieduże, najsmaczniejsze kąski.
Obecnie, poza wyjątkowymi wypadami, nie schodzę z przynętami poniżej 5 cm. Mann's Predator Pearl - 5 cm, to mój numer jeden. Nawet 15to centymetrowe okoni radzą sobie z nim doskonale. Poza nim w jesiennym pudełku mam kilka woblerków, wahadłówki, masę obrotówek i trochę gum.
Mnóstwo wędkarzy łowi na maleńkie przynęty i po kilku sezonach, nie mając na końcu plecionki nic większego niz 7 cm ( chodzi mi o przynęty ), stwierdzają, że na łowisku nie ma już dużych ryb. Bywa, że duże ryby atakują niewielkie przynęty, ale łowiąc w taki sposób, nasze szanse na przygodę życia, ograniczamy sami sobie, do minimum. Także kończąc już... Powtarzam raz jeszcze to co pisałem niedawno... nie bójcie się większych przynęt, szczególnie jesienią. Powodzenia i połamania kija! Niech ta jesień będzie tą niezapomnianą.
Dorzucam kilka fotek.
peACE