Jesienne okoniobranie

/ 16 komentarzy / 2 zdjęć


Region, w którym mieszkam nie należy do najlepszych jeśli chodzi o możliwości połowu ryb. Chociaż właściwie chodzi mi bardziej o przyjemność obcowania z przyrodą, wyciszenie i odpoczynek, a jeśli przy okazji pojawią się emocje związane z przechytrzeniem jakiegoś rybnego okazu to uciecha jest tym większa. Najczęściej łowię na rzece Nurzec w okolicy miejscowości Karp. Rzeka w tym miejscu jest bardzo malownicza, płynie raczej prosto przez łąki i obszary zadrzewione.

Chociaż tych ostatnich z roku na rok ubywa ze względu na wszędobylskie bobry, z którymi spotkanie nie należy do jakiejś wyjątkowej rzadkości. Wystarczy letnim wieczorem siedzieć cicho nad wędką a prędzej czy później mamy bobra w swoim łowisku, za rybę nie ręczę ale bóbr będzie na 100% ;) Przez całe wakacje nie byłem w moim „raju na ziemi”. Dla niezorientowanych wędkarzy wyjaśniam, że na początku lipca rzekę spotkała prawdziwa katastrofa – przyducha(jak przynajmniej donoszą oficjalne wyjaśnienia). Pamiętam wyjazd rozpoznawczy gdzieś ok. 10 lipca. Rzeka przypominała brunatny, błotnisty ściek, pełen martwych, rozkładających się ryb. Z daleka było „czuć” tą wodę. Jednak optymistycznym jest że życie potrafiło się obronić i teraz już wierzę że za jakiś czas wszystko wróci do normy.

Pierwszy kontrolny wypad z lekkim okoniowym spinningiem zrobiłem w połowie września. Zero, wędkarzy, zero wydeptanych miejscówek, prawie zerowe nadzieje że coś się uczepi. Jednak kilka rzutów paproszkiem i jest okonek! A jednak, myślę sobie. Nie było szaleństwa, 3-4 okonki podczas 2 godzinnych wypadów nad rzekę, jednak dla kogoś kto widział rzekę kilka tygodni wcześniej to i tak prawie nie do uwierzenia.

Wczoraj tj. 19 października również postanowiłem wyskoczyć nad rzekę. Wody trochę więcej po ostatnich deszczach i śniegach ;) Nie nastraja to optymistycznie. Razem z Kamą – moim wędkarskim czworonożnym towarzyszem obrzucamy rozlewisko w Karpiu. Tzn. ja obrzucam, psa bardziej od ryb interesują myszy, żaby i bociany ;) Pogoda ładna, ciepło bez wiatru i bez brań. Przenoszę się nad rzekę. Godzina chodzenia, zmiany paprochów, różne sprawdzone sposoby i zero rezultatów. Dochodzę do mojego najlepszego miejsca które mnie nie zawodzi. Myślę, jak nie tu to nigdzie. Rzut i lekkie skubnięcie. Powtórka i to samo. Delikatny zaczep czy branie? Wiecie jak to jest, jeśli się już ma kilka tysięcy rzutów w ręku to potrafimy odróżnić branie od stuknięcia w cokolwiek w wodzie. Trzeci rzut w to samo miejsce, puknięcie, zacięcie i… hol :)

Nie, nie wyobrażajcie sobie że był to medalowy garbus którego musiałem holować przez pól godziny. Co najwyżej niewielki okonek który po pól minucie pozował do zdjęcia. Z nowym zapałem wracam do łowienia. Następny rzut i w to samo miejsce i jest kolejny pasiasty. Tym razem większy. Następny, twister w wódę, opad, dno, poderwanie, opad i branie. Tym razem opór o wiele większy na brzegu ląduje kolejny okoń, tym razem taki ze 30 cm. Może to nie wiele ale jak na „okaleczony” Nurzec to i tak sporo. Kolejne rzuty i kolejne ryby. Po zaczepie, zerwaniu twistera i tym samym sporym zamieszaniu w wodzie brania ustają. Idę kawałek dalej ale bez brań. Po kilkudziesięciu minutach wracam i zabawa zaczyna się od nowa.

W pewnym momencie opór ryby jest wyraźnie większy. To może być ładna sztuka. Największy okoń jakiego złapałem na Nurcu miał 38 cm, ten na pewno jest też spory. Delikatnie bez pośpiechu holuję rybę, jest kilka metrów ode mnie ale jeszcze się nie pokazał. Wreszcie jest, ale ale, coś z nim nie tak. Wydłużony kształt, złoto zielone błyski w wodzie, szczupak. Właściwie nie myślałem że go wyholuję. Licząc na spotkanie ze szczupłym moją żyłkę 0.16 kończę cieniutką plecionką, na wędkowanie w tegorocznym Nurcu już z niej zrezygnowałem. Paproch głęboko w paszczy, wiec na szczupaczych ząbkach goła żyłka.

Ale jednak się udało. Nie myślcie, że to był wielki okaz, może jakieś 0.5 kg, ale i tak sprawił wiele radości bo, właściwie miałem nadzieję że jakieś szczupaki przetrwały ale od lipca nie udało mi się z żadnym „spotkać”. Nie słyszałem również aby ktoś ze znajomych wędkarzy go złowił. W sumie tego dnia złowiłem 15 okoni i 1 szczupaka. Oczywiście wszystkie rybki całe i zdrowe wróciły do wody.

 


4.5
Oceń
(83 głosów)

 

Jesienne okoniobranie - opinie i komentarze

janglazik1947janglazik1947
0
Przygoda-z powrotem do życia pięknej rzeki-to najbardziej cieszy.Kolejny raz jesli człowiek nie przeszkadza przyroda sie obroni. (2009-10-21 10:45)
kopyto6cmkopyto6cm
0
więc po co te rybki męczysz i dusisz w siatce jeżeli łowisz metodą złów i wypuść po odchaczeniu wypuść je ,napewno okonie szybciej dojdą do siebie. (2009-10-21 11:08)
dany21dany21
0
Dobrze że wypuściłeś te rybki. Skoro przyducha zniszczyła ryby to wszystkie powinny być uwalniane żeby na wiosnę się rozmnażały i odnawiały swoje populacje. (2009-10-21 11:20)
padre89padre89
0
Super że stosujesz metodę "Catch & Release" . Okonie to super rybki , najlepszy jest ich temperament i ta agresywność ;) Pozdrawiam , miłych jesiennych połowów życzę :) (2009-10-21 15:11)
misiek58misiek58
0
Po przeczytaniu tego artykułu ciesze się że te rybki są z powrotem w wodzie. A mam pytanie, czy ta rzeczka niema jakiegoś opiekuna? czyli jakieś koło PZW.Pozdrawiam***** (2009-10-21 19:08)
jurekjurek
0
No i widzisz Macieju , akwen potrafi się sam odrodzić , ale lepiej wcześniej nie dopuszczać do takiego stanu ....na pewno była jakaś przyczyna tej katastrofy, ale bądźmy dobrej myśli , że będzie coraz lepiej.................Gratuluje złowionych rybek , pobytu wśród natury i przede wszystkim tego , że ryby znów pływają...........oczywiście za opowiadanie z przygody zasługuje na 5 z + ...pozdrawiam Jurek . (2009-10-21 20:05)
EdelEdel
0
Miło czytać jak się cieszysz z powrotu do życia rzeki. Widać, że jesteś entuzjastą kontaktu z przyrodą. Tacy powinni być wędkarze - umieć się cieszyć z tego co nas otacza, rybce podziękować za sportową walkę i wypuścić, podzielić się emocjami z innymi. Myślę, że opisywana rzeka nie jest bezpańska i ktoś powinien się nią zająć. Mam tu na myśli jakieś koło wędkarskie, którego członkowie w przypadku tej konkretnej rzeki mają wielkie pole do popisu. Czas wzmocnić życie w rzece poprzez jakieś zarybienia. Być może tak jest tylko nie wiesz o takich działaniach. Myślę, że udając się do najbliższego koła PZW mógłbyś uzyskać jakieś informacje na ten temat. Masz do tego pełne prawo. W każdym razie jak widać wszystko idzie w dobrym kierunku, a to jest największą pociechą dla nas wędkarzy, miłośników czynnego wypoczynku nad wodą. Pozdrawiam i życzę taaa..kiej ryby w rzece, którą opisujesz. (2009-10-21 21:40)
przemo1980przemo1980
0
Fajnie że rybki po tej "katastrofie", tak szybko są w tej rzece spowrotem i oby ich przybywało. (2009-10-21 22:32)
u?ytkownik23540u?ytkownik23540
0
Super,że rzeczka wróciła do zdrowia.Pozdrawiam Kame,ale bociany o tej porze roku?Pozdrawiam. (2009-10-22 13:18)
KirisKiris
0
Cieszy "odrodzenie" rzeki. Oby jak najszybciej zregenerowała siły. Mam pytanie" te bociany, to przenośnia czy dowód na ocieplenie klimatu? Pozdrawiam (2009-10-22 16:16)
enemenem
0
Teraz oczywiście bocianów nie było, Kama musiała zadowolić się myszkami i żabkami. Ale w sezonie bocianowym żadnemu nie przepuści. Bocian to wróg nr jeden i nie ma takiego co miałby zezwolenie wylądować na tym samym brzegu rzeki co my. Inne ptaszki jej nie interesują. :) (2009-10-22 17:00)
Irek Irek
0
Podobna przyduch była na rzecze Wieprz. Wędkarze, w okolicy Dęblin zaczęli ponownie łowić ryby już pod koniec sierpnia, część ryb uciekła w dopływy i jak brudna woda spłynęła wróciła. Takie informacje cieszą, że przyroda potrafi sobie poradzić, ale trzeb zdawać sobie sprawę, że bez pomocy zaangażowanych ludzi w ochronę przyrody będzie to dłużej trwało. Także my wędkarze jesteśmy zobowiązani do ochrony wód, ryb i brzegów i dlatego nie tylko zasada złów i wypuść powidła być rozpowszechniana, ale także sprzątanie po sobie należało by zapisać do dobrych obyczajów. (2009-10-23 15:25)
mecekmecek
0
Witam Bardzo dobrze ze ryby wrocily do wody ! udana Wyprawa ładne okonie Pozdrawiam (2009-10-23 21:06)
laslo79laslo79
0
Ja kocham biegac za pstragami i okoniami w moich okolicznych rzekach ,ale nigdy nie mam ze soba siatki bo stosujac metode zlap i wypusc chyba takie cos jest nie potrzebne a wy koledzy chwalicie tego czlowieka za to ,ze ryby wrocily do wody ale po co ta siatka????? (2009-10-24 19:23)
u?ytkownik21875u?ytkownik21875
0
Fajny napisane i gratulacje, że ryby trafiły do wody! :-) Pozdrawiam (2009-10-30 22:59)
pluszowypluszowy
0
Wiem co masz na myśli pisząc o tragedii, bo to samo spotkało rzeki w moich rodzinnych stronach. Krzna i Bug przeżyły to samo i o ile na Bugu życie wolno sie odradza, o tyle na Krznie wciąż nie ma życia.
Co do Twoich okonków - nie wiem w jaki sposób udało Ci się zrobić zdjęcie kilku okoniom jednocześnie, bo trudno sobie wyobrazić spiningistę C&R z siatką, niemniej jeśli chcesz je wypuścić to rób to jak najszybciej, bez rzucania w trawę. Sam wiesz, że ryby wiele przeszły ostatnimi czasy i nie można dodatkowo dokładać im cierpień.
Pozdrawiam (2009-11-03 09:42)

skomentuj ten artykuł