Jętka majowa i pstrągi

/ 10 komentarzy

W tym roku przegapiłem czas rójki jętki majowej, to w takim razie opiszę co mnie spotkało kilka lat temu nad Wdą...Muszkarzom i innym łowcom łososiowatych nie muszę tłumaczyć co się dzieje nad rzekami w tym okresie rojenia tego owada. Są to duże owady, o wielkości motyla bielinka. Do tak wielkich owadów spływających na powierzchni rzeki podnoszą się nawet największe pstrągi. Taki czas rójki trwa około dwóch, trzech tygodni. Wtedy wszyscy pasjonaci metody połowu na sztuczną muszkę mają swoje żniwa. Pstrągi i lipienie zbierając te owady z powierzchni wody robią sporo hałasu na wodzie zdradzając swoje miejsce żerowania. Wędkarze muchowi wypatrują tych miejsc żerowania...Wybrałem się i ja w Bory Tucholskie do Wiecka do znajomych w nadziei połowienia tych pięknych ryb. Na miejscu kolega Marian opowiada gdzie te ryby są i na jakim odcinku rzeki jeszcze nie zostały wyłowione. Opowiada o dużym pstrągu poniżej mostu kolejowego. Duże sztuka! Sam miał już ją na wędce ale uciekła. Ponieważ Wda była rzeką graniczną między okręgiem bydgoskim i gdańskim, to na tę rybę polowali już od kilku dni wędkarze z tych okręgów. Wybrałem się natychmiast w to miejsce. Widzę most kolejowy i zwalone drzewo w rzekę i jest! Podrzucam
imitację jętki. Tak jak cały czas pięknie zjadał prawdziwe owady to po przepłynięciu mojej przynęty zaniechał dalszego żerowania. Jaki ostrożny! Ale cwaniak myślę sobie. Nie bez powodu wędkarze o nim mówią pstrąg profesor! Wracam do niego na drugi dzień. Nadciągała burza to musiałem się spieszyć. Owady bardzo się roiły i rosły szanse na złowienie tej chytrej ryby. I jaki pech! Inny wędkarz już tam był ale na moje szczęście nie złowił go. Pechowy wędkarz ucieka przed burzą. Ja zostałem aby ją przeczekać. Usiadłem sobie na brzegu rzeki pod drzewem. Jedną nogę oparłem na kamieniu w wodzie a drugą wyciągnąłem sobie na brzegu. Oparłem się plecami o drzewo i czekam aż deszcz przejdzie. Piękne uczucie. Staję się częścią borowiackiej przyrody. I rozmyślam o wszystkim i o niczym. Liście olchy chronią mnie przed przemoknięciem. Ale za chwilę woda cieknie już po korze drzewa i mi po plecach. Na szczęście burza przechodzi. Po pewnej chwili zaczyna żerować ten pstrąg. Ale nieco niżej niż wtedy pośrodku zwalonego drzewa. Kilka zarzuceń muszką i jest! Siedzi zapięty na haku. Nie taki duży jesteś. Po zmierzeniu ma tylko 36 cm. Taki średniak. Ale duma mnie rozpiera, że złowiłem samego pstrągowego profesora! A tylu wędkarzy go nie umiało złowić. Odchodzę zadowolony. I dochodzi do moich uszu plusk tego właściwego pstrąga! Tego co złowiłem nieco w innym miejscu to był całkiem inny pstrąg! Podkradam się tak, aby dobrze zarzucić przynętę. Zgrabnym rzutem podaję moją muszkę. I co się dzieje? Tak jak poprzednio. Pięknie zjadał naturalne jętki, ale po przepłynięciu sztucznej imitacji tego owada przestał całkowicie żerować! Jaki cwany! Profesor to profesor! No cóż. Wrócę do ciebie jutro. Był już czwartek i Boże Ciało. Idę po tego pstrąga, aby znów ktoś mnie nie ubiegł. Podchodzę do tego zwalonego drzewa a tam brak oznak żerowania. Idę dalej wypatrując żerujących pstrągów. Przeszedłem już most kolejowy. Po mojej stronie rosną olchy. I widzę, że pod nawisem gałęzi w prawie stojącej wodzie
coś zbiera owady. Pewnie mała ukleja myślę i poszedłem dalej. Na rzece nic się nie dzieje. Wracam a ta uklejka wciąż zjada te duże owady. To niemozliwe myślę sobie. Taka mała rybka dawno by się nasyciła tymi dużymi owadami. Ostrożnie wchodzę do wody, aby od środka rzeki zarzucić przynętę pod brzeg. Za chwilę holuję piękną rybę. Małym pstrągowym podbierakiem wyrzucam rybę na brzeg. Próbuję wyjść z rzeki bo utkwiłem w mule przy brzegu. I własnym oczom nie wierzę skąd się wzięły psy Mariana!
Specjalne takie do nagonki zwierzyny. Jakaś myśliwska rasa. Ledwo uratowałem mojego pstrąga, bo by wylądował w ich pyskach. Szczęśliwy mierzę rybę i wyrównuję mój rekord wynoszący wtedy 45 cm. Wracam do wcześniej omawianego pstrąga poniżej mostu. I widzę z daleka że żeruje i robi przy tym sporo hałasu. Myślę sobie teraz będziesz mój. Podkradam się do niego niczym Indianin. Ale słyszę jakiś hałas i ujadanie psów. Co się dzieje?! Tak myślę przerażony. A tu środkiem rzeki płynie sarna wprost na mojego pstrąga a za nią płynie jeden z tych psów! A drugi asekuracyjnie biegnie wzdłuż brzegu. Krzyknąłem na nie i w końcu uciekły. A sarna zatrzymała się o zwalone drzewo i po odpoczynku wyszła na drugi brzeg rzeczki. Byłem zły bo przez te kundle (mimo, że rasowe;-)) straciłem możliwość złowienia tego pstrąga. I już potem nie miałem okazji podchodzić tej ryby. Na jesieni zapytałem Mariana, czy słyszał o tym pstrągu 'profesorze'. Czy komuś się udało go złowić. Twierdził, że nikt się nie pochwalił złowieniem tej mądrej
ryby...

 


5
Oceń
(33 głosów)

 

Jętka majowa i pstrągi - opinie i komentarze

adleradler
0
Serwus Waldek . Wspaniały opis ciekawej w niespodzianki wyprawy . Gratuluję i i życzę dalszego zaparcia w tropieniu profesorka . Pozdrawiam . (2012-06-12 12:25)
u?ytkownik101047u?ytkownik101047
0
Wpis zasługuje na piąteczkę, ciężko oderwać się od czytania, gratuluje i życzę samych okazów. Pozdrawiam (2012-06-12 12:44)
kostekmarkostekmar
0
W tym sezonie tylko dwa trzydziestaki, ale na spina. Wróciły do wody. Słyszałem o poezji łowienia na muchę i muszę kiedyś spróbować. Za opis fajnej przygody zostawiam 5***** i połamania. (2012-06-12 13:57)
robertoroberto
0
Przyjemnie się czytało. 5 ***** Życzę miłego wypoczynku nad wodą. (2012-06-12 17:01)
bonek18bonek18
0
Fajnie napisane. Rzeczywiście nie jest łatwe przechytrzenie tej ryby. Mimo że łowie spinningiem to ciężko je złowić. Zostawiam piąteczkę i mam nadzieje że jeszcze się pojawią podobne wpisy :D (2012-06-12 17:26)
marek-debickimarek-debicki
0
Takie wypady, podczas których wędkarz staje się tropicielem i zarazem wytrawnym łowcą są niepowtarzalne i nadają barwy wędkarstwu. Gratuluję opowiadania, pozdrawiam i *****pozostawiam. (2012-06-12 18:13)
kabankaban
0
O masowej rójce jętki majowej mam tylko opowieści ojca z jego lat młodzieńczych. Wiem z jego opowiadań ,że jeszcze przez tydzień po rójce na ryby "nie opłacało" się chodzić (lata sześćdziesiąte) bo brań nie było na nic. Z muchówką to nie ma może wiele wspólnego ,ale fakt jest faktem dużej jętki majowej jest u nas coraz mniej (ja widziałem kilka-słownie- w tamtym roku) i tych typu much praktycznie nie używam bo chruścik w wielu jego odmianach jest bardziej "biorący". Pozdrawiam z piątalkiem.
(2012-06-12 18:29)
tomczyk001tomczyk001
0
Fajnie się czyta, fajnie napisane ;:D Gratulacje rybki, daje ***** (2012-06-13 07:33)
marzena68marzena68
0
Cześć Waldek świetne opowiadanie, czytając mogłam się przenieść wprost nad rzekę, super GRATULUJE!!! (2012-06-22 00:45)
grisza-78grisza-78
0
Pięknie się czytało. Niesamowita przygoda z pięknymi rybami. ***** (2014-01-08 09:25)

skomentuj ten artykuł