Jezioro Łapalickie i wzdręgi na koniec wakacji
Robert Krasnowski (robcik)
2010-08-19
Na pierwszy rzut oka jezioro całkiem, całkiem, choć na mój gust trochę płytkie. Ale jak to często bywa - pozory mylą. Jezioro Łapalickie to typowe jezioro rynnowe, którego maksymalna głębokość sięga 30 metrów a więc przybrzeżna płycizna może wprowadzać w błąd. Z tego, co się dowiedziałem wcześniej, gatunkami dominującymi są płoć, wzdręga, krąp, leszcz, okoń, szczupak. Po wstępnych oględzinach wróciłem do domku, który wynająłem, bo w końcu trzeba było się rozpakować. Po rozpakowaniu oraz zagospodarowaniu przyszedł czas na przygotowanie zestawów oraz wykupienie stosownego zezwolenia.
Łowienie ryb zostawiłem sobie na dzień następny. Od sąsiadów dowiedziałem się, że sprzedażą zezwoleń zajmuje się jeden z mieszkańców Garcza, mieszkający o przysłowiową miedzę od domku, który wynająłem. Po wykupieniu stosownego zezwolenia udałem się na drugi już w tym dniu rekonesans, w trakcie którego znalazłem bardzo interesującą zatoczkę. Z lewej i prawej strony pas trzcin a po środku wystarczająco dużo miejsca, aby pomieścić wędki, wędkarza, oraz krzesełko dla wędkarza. Cisza, spokój, tylko jezioro, ryby i ja. Pas trzcin kończył się w odległości około 4 metrów od brzegu. Woda tuż za trzcinami miała głębokość tak coś około 1,5 m. No i nastał wreszcie upragniony i wytęskniony dzień następny. Pobudka 5.00 rano, następnie cicho na paluszkach do kuchni (wszak moja pani przyjechała odpocząć), szybkie śniadanie, pakowanie maneli i szybciutko nad wodę.
Pierwszego dnia połowu królowała metoda gruntowa. Koszyczki, zanęta, stojaki, sygnalizatory itp.. Na jednej wędce kukurydza, na drugiej biały robak. Jako zanęta , uniwersalny TRAPER . Zestawy wyrzucone tak około 20 m od brzegu . Przez pierwszą godzinę nic , kolejne pół też nic . Coś koło drugiej godziny oczekiwania coś niemrawo skubie białego robaka . Zacięcie i ………chyba nic . Ściągam zestaw do końca , a tam wisi płotka w porywach prawie 10 cm . Nie ma co - gigant . Przynajmniej już wiem, że nie wrócę o kiju . Płotka do wody, robak na hak, zestaw do wody. Za jakiś czas potężne branie na robaka. Zacinam, holuję, czuję że coś większego i w pewnym momencie……..prztyk. Strzelił przypon. Psia mać, nie wyregulowałem hamulca. Uch jak ja lubię takie momenty. Z podniesionym z lekka ciśnieniem wiąże nowy przypon, ponownie zakładam robaka „albinosa”, ciskam to wszystko w wodę i czekam. Tym razem nie czekałem długo. Zdobycz okazała się płocią i to całkiem, całkiem. Całe 22 cm. Od tej pory zaczęło się eldorado. Do godz. 11.00 miałem kilkanaście płoci 20 – 25 cm. Zostawiłem 5 największych celem podarowania ich małżonce, a te mniejsze wróciły do wody. Jako że nie samym wędkarstwem człowiek żyje kolejne dwa dni spełzły na turystyce.
Po tych dwóch dniach dostawszy błogosławieństwo od małżonki znów wybrałem się na ryby. Tak jak poprzednio królowała metoda gruntowa. Na jednej wędce biały na drugiej tym razem kanapka – biały z kukurydzą. Po jakimś czasie potężne uderzenie na wędce z kanapką. Zacinam. Czuję, że siedzi. Holuję. Na końcu wędki leszcz. Nawet spory, nie gigant, taki 30 cm. Do południa miałem jeszcze kilkanaście krąpi, płotek oraz okonia, który wziął na białego. Kolejne dwa wypady na ryby bez brań – załamanie pogody i duża fala na jeziorze. W przeddzień wyjazdu z Garcza korzystając z tego, że pogoda się wyklarowała postanowiłem wieczorem powalczyć ze spławikiem. Na jeziorze flauta, a więc wymarzone warunki do spławika. Wlazłem po kolana w wodę, podnęciłem kukurydzą, na hak kukurydza. Łowię. Na wyniki nie czekałem długo. Pierwsze branie do przysłowiowego dna.
Zacinam, holuję, patrzę a to wzdręga. Czy jest piękniejsza ryba od wzdręgi ? Kolejnych kilka brań z opadu. Przez dwie godziny spławikowania miałem już 26 wymiarowych wzdręg. W celu konsumpcji zostawiłem 7 największych sztuk. Następny dzień był niestety dniem wyjazdu. I tak oto przyszedł nieubłaganie koniec urlopu. Wyjeżdżałem z Garcza ze smutkiem, ale i z nadzieją, że pojawię się tutaj ponownie, polować na jeszcze większe płocie, leszcze, wzdręgi, pozostawiając za plecami spokojną jak nigdy taflę jeziora.
Na koniec kilka informacji:
Jezioro Łapalickie
Gospodarstwo Rolno-Rybackie
Henryk Cieślewicz
OSTRZYCE , ul. Kasztelańska 17
83-314 Somonino
tel. kom. 692-101-541
Zezwolenia na połów można wykupić bezpośrednio w Garczu
u Pana Wejchera przy ul Spacerowej 8 .