Jezioro Maróz – nudno nie było

/ 1 komentarzy

Otwarte pozostawało pytanie, czy jedziemy na dwie noce na Mazury, czy tylko nad Wisłę, na jednodniową „powtórkę z rozrywki”. Gdy się wyjaśniło - decyzja zapadła natychmiast. Jeszcze w pracy, przed szesnastą, zrobiłem przelew opłaty za łowienie przez trzy dni. Jeszcze przed obiadem Dorota zarezerwowała nocleg. I jeszcze przed piątkową nocą dojechaliśmy na miejsce.

Jezioro Maróz robi dobre wrażenie. Woda w nim czysta, a na brzegach stosunkowo mało zabudowań. Strefa ciszy, choć w niedzielę zaskoczyli nas rybacy z gospodarstwa w Swaderkach, którzy postawili sieć, a następnie popłynęli na silniku do domu. Nie nastawialiśmy się na sukcesy, bo ja jeziora nie znam wcale. Poza tym szukaliśmy miejsca na spławikowe wędkowanie, kierując się nie ukształtowaniem dna, ale tym czy przy brzegu wieje wiatr lub świeci słońce.

Niestety taktyczne podejście do problemów było utrudnione. Łódkę można wypożyczyć w ośrodku, tylko, że dużo gorzej z takim jej wyposażeniem, jak ciężarki lub kotwice. Improwizowałem. Sznurek do bielizny i dwa kawałki muru musiały wystarczyć. Brało fajnie. Dużo patelniowych, w większości ponadwymiarowych, plotek. Trafiały się też leszcze. Przez dwa dni nałowiliśmy się tyle, że Dorocie pogłębiła się kontuzja prawego przedramienia. Ale nie pokazywała po sobie, że ją boli. Walczyła dzielnie o każde branie. Rzucała z wiatrem i pod wiatr. I wreszcie poznała wszystkie rodzaje jeziorowych brań: od skubania, poprzez prowadzenie, aż do klasycznego, leszczowego wykładania spławika.

Wystarczyło zanęcić płatkami na sześciu metrach. Łowiliśmy na pęczki białych robaków. Także na tzw. kastery, czyli robaki w drugiej fazie przepoczwarzenia. Zwykle służą do przywabienia sporych leszczy, ale okazało się, że są przysmakiem także dla płotek.

Na pewno wrócimy nad to jezioro. Jeśli nie będzie nam brało, pojedziemy do Swaderek na smażonego szczupaka. A jeśli będą brania takie jak tym razem, z zapamiętaniem będziemy siedzieli na łódce, aż do zmroku.

 


4.4
Oceń
(7 głosów)

 

Jezioro Maróz – nudno nie było - opinie i komentarze

PeterekPeterek
0
Jezioro Mróz znam z lat 70-80. Byłem tam na wczasach (Marózek) i kilka razy prywatnie z kolegami. Złowiłem tam swojego (jak na razie), "życiowego" okonia - 1,43 kg. Zupełnym przypadkiem zresztą bo w czasie wyprawy na poziomki (wędkę zawsze mam w bagażniku). Złowiłem go w kanałku wychodzącym z Maróza za oliwkową obrotówkę 2 cm. Był tak ogłupiały, że wyholowałem go w 30s. Inna sprawa, że w kanałku mało kto łowił bo tam gałęzi od cholery. W 2003r. (Wrzesień) widziałem (sam nie łowiłem), jak gościu koło "wysepki" męczył się 15 min, chyba ze szczupakiem. Mimo żyłki 0,25 urwał go. Szczupaczysko mimo zakotwiczenia łodzi (oczywiście 2 razy po 2 cegły) odholowało go prawie 30m w jezioro. NIestety, przez odławianie siecią przez Rybaków ze Swaderek, Maróz stał się ostatnio (2010-12) kompletnym bezrybiem. Polecam komentarze : http://www.jezioro.com.pl/drukuj_okno.html?id=317&dzial=jeziora&komentarze=1 Ogólnie rzecz biorąc tak jak kolega Robert napisał, łowisko typowo turystyczne jeśli się jedzie na weekend - Piwo i Grill. Jeśli jest czas zanęcić, warto spróbować w przewężce za wyspą lub za cyplem na przeciwko Marózka. Kiedyś nieżle było w płd. wsch. zatoczce ale teraz straszy plaża i przystań OW "Wiatraki". ps. Na pd. od Maróza, jest Maróz Mały ale dostęp ciężki a wyniki niepewne. (2012-08-31 23:28)

skomentuj ten artykuł