Jezioro Siemianowskie - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Słów kilka o "bezrybnej" Siemianówce.
Ostatnimi czasy w rozmowach wielu podlaskich wędkarzy poruszany jest temat Siemianówki, największego w tym regionie zbiornika wodnego, który jest pod opieką białostockiego PZW. Można usłyszeć, że nie ma tam po co jechać, że ryb tam brak, że nic nie bierze, że odłowili, że kłusują, że strata czasu, bla, bla, bla... gadanina jak wszędzie indziej, a jak jest w rzeczywistości? Czy faktycznie wyjazd w tamto miejsce to zmarnowany czas i stracone na paliwo pieniądze? W mojej opinii jest trochę inaczej.
W tym sezonie wędkowałem tam przez cztery weekendy, dwukrotnie z brzegu i dwukrotnie z łódki i tylko pierwszy majowy wyjazd mogę uznać za słaby, ale ewidentnie nie trafiliśmy w pogodę - wiało, padało, a na wodzie zastaliśmy białe grzywy. Mimo to nie spisałem tego miejsca na straty i wróciłem tam jeszcze trzykrotnie, co przyniosło zadowalające efekty. Podczas wyjazdu "stacjonarnego" jezioro Siemianowskie uraczyło nas pięknymi leszczami, linami, płociami, wzdręgami i przyzwoitym zębatym, który pokusił się na żywca. Natomiast podczas wypadów z łódką nie mogłem narzekać na brania drapieżników - brały i okonie i szczupaki, a trafiały się nawet całkiem ładne bolenie.
Pewnie znajdzie się wśród Was ktoś, kto zarzuci mi, że to co piszę nijak się ma do tego, co było tu w przeszłości, że rybostan z upływem czasu znacznie się zmniejszył itp. itd.
Owszem nie jest to ta sama Siemianówka co kiedyś, ale żadna woda w Polsce nie przypomina tamtej sprzed 20 lat. Zatem może warto zastanowić się nad tym, co zostało ostatnimi czasy zrobione, żeby stan rzeczy się poprawił?
W mojej ocenie stosowane są półśrodki, których wprowadzenie de facto nic nie da.
Od tego roku zakazano na Siemianówce trollingu. Świetna idea, przecież każdego weekendu po zalewie pływało po 50 łódek obławiając ogromne połacie wody i wyciągając szczupaka za szczupakiem. Zabierać można było tylko dwie ryby tego gatunku - świetnie, że było ograniczenie, przecież 50 łódek * 2 szczupaki * 2 dni weekendu * około 30 weekendów na wodzie daje lekko 6000 wyłowionych ryb. Zakaz słuszny, tyle tylko, że problem tkwi w jego egzekwowaniu, co szczególnie daje się we znaki w mgliste poranki i wieczory, kiedy to "porządni" obywatele pod naturalną przykrywką tańcują po wodzie robiąc to samo, co przed wprowadzeniem zakazu. Fakt - wyłowionych w ten sposób ryb jest mniej, ale uwierzcie, że nie widziałem ani raz na wodzie patrolu, który zwróciłby uwagę na łamanie zakazu.
Tak się złożyło, że w połowie roku został wprowadzony zakaz biwakowania, rozbijania namiotów, rozpalania ognisk i dojazdu do wody prawie nad całą linią brzegową zalewu. Dumni pracownicy Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Białymstoku rozstawiając tablice z zakazami szumnie tłumaczyli, że to przez góry śmieci pozostawiane nad wodą, i że doprowadzi to do poprawy stanu środowiska, a dla wypoczywających nad wodą zostały przygotowane trzy miejsca, w których można oddawać się swoim uciechom. Szlachetnie, ale nierozsądnie. Wyobrażam sobie przyszły sezon, kiedy to do trzech slipów, zlokalizowanych na przygotowanych maleńkich biwakowiskach, ustawi się co weekend kilometrowa kolejka i uraczy wypoczywających przy brzegu wędkarzy, rzucających swoje spławiki między kąpiących się letników, przyjemnym zapachem spalin. Powiecie, że wyolbrzymiam. Może i tak, ale nikt z WZMiUW nie pamięta już kontenerów na śmieci, które stały tu przez kilka dobrych lat po utworzeniu zalewu? Świetnie spełniały swoją rolę - Ci, którzy nie zabierali ze sobą śmieci mogli je wrzucić do kontenerów, które systematycznie były wywożone. Co z tego zostało? Kilka (z kilkudziesięciu) kontenerów wypełnionych po brzegi, nie opróżnionych od kilku lat, które stały się placem zabaw dla młodych lisów i stare mapki, które obrazują jak wyglądało to kiedyś. Zapomniałbym - są jeszcze kontenery, na których zawieszono znak informujący o zakazie pozostawiania w nich śmieci.
Nie bronię nikogo, kto zostawia syf nad wodą, bo za to powinni być dotkliwie karani, ale zamiast dążyć do tego co było kiedyś, co jeszcze jest w pamięci niektórych, łatwiej było wrzucić wszystkich do tego samego worka i zakazać wjazdu nad wodę. Bałaganiarze zostali postawieni w jednym szeregu z takimi, którzy wożą ze sobą specjalnie jeden worek więcej, żeby zebrać śmieci. Do tego wszystkiego PZW umywa ręce tłumacząc, że nie ma na nic wpływu i że negocjując 6 miejsc, w których można wędkować z brzegu, z przyległymi do zbiornika gminami. Za to zwiększają deputat, co w przyszłości poskutkuje zwiększeniem rybostanu.
Każdy z zarządców jest krótkowzroczny, bo co z tego, że zostały wprowadzone zakazy, kiedy po pierwsze nie są egzekwowane, a po drugie, kiedy zostaną zniesione (bo to jest na przyszłość obiecane), to cały proceder rozpocznie się od nowa. Za kilka lat dzięki wprowadzonym zakazom i zwiększonym deputatom, woda będzie przecież bardziej atrakcyjna, a okolica bardziej czysta niż teraz, co doprowadzi do ponownego, szerszego udostępnienia linii brzegowej. Wszyscy, którzy zaczną wypoczywać nad wodą znów będą masowo wyławiać ryby i będzie to trwało do momentu, kiedy na brzegu znów urośnie góra śmieci.
Poniekąd rozumiem pewne decyzje osób na stołkach. Każdy chce zostać dobrze zapamiętany - nikt nie chce przecież kojarzyć się z pieniędzmi roztrwonionymi na stworzenie zaplecza pozwalającego na utrzymanie porządku, bo lepiej zostać w oczach innych osobą, która wprowadziła zakazy będące przyczynkiem do "poprawy" warunków. Dzięki hochsztaplerstwu i kolesiostwu osoby u władzy niskim kosztem finansowym i wizerunkowym tworzą ułudę, która traktowana w ten sposób spowoduje, że w przyszłości to koło ponownie się zamknie. Odważni, którzy potrafiliby wybiec myślami w przyszłość i postawić na rozwój infrastruktury czy na kształtowanie postaw przyszłych pokoleń wędkarzy nie mają jeszcze siły przebicia...
Autor tekstu: Piotr Waś
Pawelski13 | |
---|---|
Wprowadzenie zakazu trollingu to żadne rozwiązanie. Co z tego że pływają po dużych obszarach? Uważasz że Ci którzy łowią z ręki, łowią mniej? Popatrz właśnie na nich. Jak taki koleś który powiedzmy ma gdzieś przestrzeganie limitów, ustawiając się w dobrym miejsce potrafi przefiltrować stadko okoni czy sandaczy. Ten który pływa, albo trafi albo przepłynie i popłynie dalej bez pobicia. U nas np. więcej osób łwoi z "łapy" niż trolluje. Tu nie chodzi o to jak łowisz tylko ile zabierasz. Metoda nie jest ważna. Moim zdaniem nie tędy droga do polepszania rybostanu w tym zbiorniku. Pozdrawiam. (2014-11-10 20:30) | |
antyquariat | |
Oczywiście, że nie jest. Przecież wyraźnie napisałem, że wprowadzone są półśrodki, a całość chciałem podszyć lekką ironią. Chciałem zwrócić uwagę na to, że dochodzi do paradoksów na zasadzie wprowadzenia zakazu i totalne jego nie egzekwowanie. (2014-11-10 21:23) | |
Pawelski13 | |
Zgadza się, chodzi o że popierasz i uważasz że to słuszny zakaz - nieważne czy zakaz jest egzekwowany czy nie. Ja uważam że to nie tędy droga. (2014-11-10 22:23) | |
antyquariat | |
Cały artykuł mówi o tym, że nie tedy droga :) (2014-11-10 23:34) | |
krakersik | |
niestety sam byłem świadkiem łamania zakazu trollingu, na moje uwagi usłyszałem tylko żebym pilnował swoich spraw i zaczął nam robić zdjęcia. 3 wędki rozłożone i w najlepsze przed naszym miejscem gdzie obławialiśmy sobie gościo przepłynął ze 2 razy śmiejąc się prosto w twarz. niestety w tym roku byłem parę razy z czego raz stacjonarnie przed samym wprowadzeniem zakazu biwakowania i pogodą nie trafiliśmy z czego wynikały bardzo słabe wyniki. z łódki też nie mam czym się chwalić :/ lubię ten zbiornik choć dopiero go poznaje ale ludzie zero kultury to co złowią to do wora nie mówię że wszyscy ale widać że niektórzy tylko po mięcho jadą. jestem ciekaw czy wprowadzą górny wymiar ochronny i czy wtedy będzie przestrzegany. chciało by się pojechać i powalczyć z ładnymi sztukami na kiju (2014-11-11 17:59) | |
Pawelski13 | |
@krakersik, @antyquariat - dokładnie o to chodzi - jadą po mięcho, wszystko co złowią pakują do wora. Dopóki takie będą zamierzenia "wędkarzy" żadne zakazy tego nie powstrzymają. Oczywiście też jestem za tym aby rozsądne ograniczenia były wprowadzane, np. wprowadzanie obrębów ochronnych, zimowiska, tarliska. Niestety z drugiej strony ustanowienie takich miejsc wiąże się z tym że znikają wędkarze a pojawiają się kłusole ponieważ brak jest ochrony - błędne koło! P.S. U nas nie przeszedł wymiar górny na drapieżniki (okoń, sandacz, szczupak) - będziemy walczyć dalej. (2014-11-11 19:54) | |
piotr48 | |
Panowie zacznijmy od likwidacji zwodzonych pomostów wędkarskich - to jest źródło mięsiarstwa w Polsce (2014-11-11 20:05) | |
cykor1983 | |
dlaczego nikt z Was drodzy Koledzy nie wspomni o siatach które są rozstawiane przez Rybakówkę...to jest element niszczenia rybostanu a nie trollingowanie (2014-11-12 17:58) | |
marek-debicki | |
Materiał moim zdaniem bardzo ciekawy, poruszający bolączki i patologie, które można spotkać na wielu wodach dzierżawionych przez PZW. Paradoksalne przepisy, nieżyciowe limity i kompletny brak lub niedostateczny poziom ochrony wody. Na to nakłada się ignorowanie wszelkich zasad przez sporą rzeszę wędkujących i mamy w efekcie to, co mamy. Najgorsza jest w tym wszystkim bezsilność i niemoc ludzi, działaczy, którzy chcieli by zrobić coś pozytywnego dla uzdrowienia sytuacji. Obecne uregulowania prawne (2014-11-18 08:10) | |
marek-debicki | |
c.d. Obecne uregulowania prawne niestety zbyt nie sprzyjają poprawie sytuacji. Powinniśmy sobie jednocześnie mocno uświadomić, że PZW jest tylko użytkownikiem wód, stanowiących mienie Skarbu Państwa. (2014-11-18 08:16) | |