Karaś w deszcz
Wiesław Penczyński (wiechu1603)
2013-04-29
Witam wszystkich.
Rozpoczęcie sezonu 2013 trochę się nam opóźniło ze względu na długo trzymającą zimę ale w końcu mamy wiosnę i pierwsze wyprawy z wędką za sobą.
Dzień 28 kwietnia nie zachęcał do wypadu nad wodą i wcale nie byłem zdecydowany czy pójdę. W nocy padało ale o czwartej jak wstałem już nie. Wyszedłem rozpoznawczo z psem na krótki spacerek, kropiło ale pomyślałem sobie że jak nie pójdę dzisiaj to dopiero uda mi się wyjść w weekend majowy.
Wszystko miałem już uszykowane, spakowałem się tylko , założyłem wodery i w drogę. Na stanowisku byłem o piątej i było jeszcze ciemno. Miałem czas na rozpakowanie się i rozłożenie sprzętu. Po zanęceniu usiadłem wygodnie zarzuciłem wędki i otworzyłem sobie piwko. Łowiłem na bata 6 metrów i na odległościówkę. Na bacie miałem białe robaki, a na drugiej kukurydza.
Z początku nic się nie działo, płotki i wzdręgi ale wszystkie miarowe. Wiedziałem że to jest czas kiedy karaś wchodzi na tarło i niezbyt liczyłem na jego branie, bardziej czekałem na leszcza.
Oczywiście między czasie pogoda mnie nie rozpieszczała, jak przestawało wiać to zaczynało padać a jak nie padało to mocniej wiało. Po dwóch godzinach byłem przemoczony i zrezygnowany, myślałem coraz częściej aby zwinąć majdan i iść do domu. Patrząc na spławiki zauważyłem na bacie lekkie „podniesienie”, łowiłem „z dna” więc myślałem że po prostu spłynęło na grunt ale byłem w błędzie. Po kilku sekundach spławik zaczyna uciekać w prawo, zacinam i … jest. Pierwsza myśl to mam leszcza i to nie małego, ale po chwili na powierzchni pojawia się piękny karaś. Myślałem że będzie waleczniejszy ale stosunkowo łatwo dał się podholować pod brzeg. Nie miałem rozwiniętego podbieraka, ale widząc że ryba nie jest waleczna nie zmartwiłem się tym faktem. Dociągając ją do brzegu nagle odbiła i poszła jak torpeda w kierunku kęp gdzie mogła się schować. Bałem się że na delikatnym bacie nie dam rady jej zatrzymać ale po odparciu odjazdu nie robiła już więcej problemów. Szybko w ruch poszła miarka która po przyłożeniu wskazała 37 cm. Jak na pierwszego karasia w tym sezonie to całkiem nieźle.
Posiedziałem jeszcze trochę licząc na kolejne brania ale niestety pogoda wygoniła mnie do domu wcześniej niż zamierzałem iść. Zmarznięty i przemoczony wracałem do domu w całkiem dobrym humorze. I chociaż pogoda nie dopisała to na pocieszenie wyprawy złowiłem ładnego karasia.
Opisanym łowiskiem oczywiście jest jezioro Swarzedzkie nad które mam 10 minut spacerku.
Pozdrawiam.
Wiechu1603.