Karp - od spławika do metody włosowej
Marek Dębicki (marek-debicki)
2015-04-29
Czy ktoś zna wędkarza, który nie myśli o złapaniu wielkiego, a wręcz rekordowego karpia? Myślę, że wśród naszej społeczności wędkarskiej, wyłączając pewne „ortodoksyjne antykarpiowe opcje”, spora rzesza wędkarzy, bez względu na wiek, stosowane metody jak i sprzęt, jednak o tym mocno marzy.
Jeszcze nie tak dawno, mając podstawową wiedzę w tym zakresie, sprawa ta osiągalna była dla mnie przy stosunkowo niewielkim nakładzie sprzętowo-finansowym. Z biegiem czasu sprzętowo-zanętowe „wyrafinowanie” doprowadziło do sytuacji, że zacząłem się zastanawiać nad tym, czy sukcesy wędkarskie rekompensują czynione nakłady. Skłoniło mnie to do przeprowadzenia określonej analizy swojego postępowania w przedmiotowej sprawie, biorąc pod uwagę okres ostatnich kilku, a nawet kilkunastu lat. W swoim materiale przeprowadzę krótką streszczenie swojego postępowania i postaram się przedstawić w miarę optymalny i moim zdaniem najprostszy sposób przygotowań do nowego sezonu.
Wybór łowiska
Ile wód, określonych standardów wędkarstwa karpiowego, tyle też i teorii karpiowania. Nic jednak cenniejszego jak częsty pobyt nad wodą i obserwacja swojego rewiru. Z brzegu, patrząc na wodę można wiele się dowiedzieć, jednak wypłynięcie łodzią, katamaranem, czy też pontonem wędkarskim daje nam znacznie bogatsze spojrzenie na środowisko wodne.
W moim przypadku o wyborze łowiska, a tym samy konieczności znalezienia swojego "neutralnego" miejsca na jeziorze zdecydował prosty i jakże często spotykany nad naszymi wodami przypadek. Otóż niejednokrotnie łowiąc efektywnie z pomostu jednego dnia, już na drugi dzień miejsce było zajęte przez innego wędkarza-podglądacza. W ten sposób cały cykl przygotowań łowiska trzeba było rozpoczynać od początku w innym miejscu.
Niejednokrotnie siedząc na pomoście wieczorową porą, słyszałem dosłownie „łomot” przewalającej się raz po raz pod trzcinowiskiem potężnej ryby. Dlatego też szybko stałem się typowym wędkarzem wodniakiem. Przygotowałem sprzęt pływający, zacząłem odwiedzać miejsca wieczornego żerowania karpi, starając się zrozumieć jednocześnie ich zwyczaje. Szybko wybór padł na rejon, który stanowił piaszczyste wypłycenie stopniowo przechodzące do głębokości 4m. Miejscówkę wybrałem może troszeczkę nieprofesjonalnie, ale w obawie przed ewentualnym spotkaniem z potężnym karpiem w trzcinowisku, które miałem za placami, łódź kotwiczyłem w odległości około 10m od pasa trzcinowisk.
Sprzęt i zestawyZanim kupiłem swoją pierwszą karpiówkę, wędkowałem spławikową, teleskopową Soną Delta produkcji czeskiej długości 4,50m, c.w. 7-17g oraz teleskopowym, znacznie mocniejszy Shakesparem 3,30m i c.w.50-70 g. ustawianym na koszyczek do metody gruntowej. Dysponując tą zwykłą teleskopową wędką (jak na te czasy rewelacyjnym sprzętem), pewnego pięknego dnia latem 1994r., po długotrwałej walce podniosłem pierwszego rekordowego karpia 11,30 kg. Po długiej przerwie, gdyż dopiero w 2011 roku zakupiłem typowe wędzisko karpiowe Mikado sensual pro karp. Ponadto nadal do metody włosowej i to z powodzeniem, służył mi zabytkowy Shakespare. Po pół roku dokupiłem drugiego Mikado i przez dobre dwa lata stosowałem i doskonaliłem metodę włosową.
Przeglądając forum przestudiowałem stosowną literaturę i zrobiłem zakupy, wyposażając się w sugerowane akcesoria. W pierwszej kolejności pozyskałem linkę lead core i gotowe przypony, których zachowanie się w wodzie dokładnie przetestowałem. Okazało się, że nie wszystkie przypony się zatapiają nawet przy dłuższym czasie leżenia w wodzie i unoszą się do góry. Ponadto nie do końca byłem zadowolony ze sposobu łączenia przyponu z lead core za pomocą kółeczka łącznikowego. Małe, nieporęczne w zakładaniu i tylko trzy sztuki w zestawie trochę komplikowały całą przyjemność łączenia zestawu. Niezadowolony dokupiłem plecionkę na przypony, łączniki, tulejki zabezpieczające łączenia oraz ciężarki. Korzystając z wolnego czasu podczas pobytu nad jeziorem, zabrałem się do własnoręcznego wykonania przyponów i złożenia całego zestawu. Jasny kolor lead core wybrałem ze względu na jasny kolor mułu w rejonie planowanego łowiska. Dobrym zwyczajem na wszystkich łowiskach karpiowych, a coraz częściej i innych szanujących się wodach, w których pływają okazy karpi i amurów, na których złowiona ryba wraca z powrotem do wody, stało się posiadanie mat i worków karpiowych. Takie zestawy i akcesoria z drobnymi modyfikacjami stosuję do dnia dzisiejszego.
Zanęta i przynętyJeżeli chcemy pobawić się w metodę włosową i wędkujemy „z marszu”, zaopatrzmy się w upatrzone lub ulubione kulki, pellet niewielkiej średnicy, aby w miarę szybko się rozpuszczał. Zawczasu zaparzmy konopie tak, aby puszczały kiełki i kupmy kilogramowe opakowanie zanęty karpiowej. Konopie możemy przez kilka dni przechowywać po sparzeniu w lodówce. Kilogramowe opakowanie kulek i pelletu wystarczy przy przedstawionych proporcjach na kilka wypadów i jednostkowe koszty naszej zanęty okażą się stosunkowo niewielkie.
Do metody włosowej wyrobioną zanętę z kulkami i pelletem podaję procą ze sztywnym koszyczkiem, jak do zanęty w metodzie odległościowej.
• 1 x opakowanie zanęty karp,
• 1 x szklanka konopi;
• 1 x garść kulek;
• 1x szklanka pelletu halibut grubości do 4mm;
Dla wygody i zmniejszenia kosztów, w tym sezonie zastosuję zanętę Lorpio Magnetic Carp oraz w szerszym zakresie wprowadzę jako zanętę i przynętę, ziarno zanętowe Trapera ”Groundbait Seed” scopex i miód.
Technika nęcenia
W pierwszej kolejności nawilżam samą zanętę i pozostawiam ją na kilka minut. Następnie sprawdzam czy można z zanęty lepić kule wielkości kurzego jaja. Dodaję pellet, konopie i na końcu kulki lub ziarno zanętowe. Nigdy nie wylewam wody po gotowaniu konopi i wykorzystuję ją do nawilżania zanęty.
Dobrze ulepione i wystrzelone miękko kule zanętowe, nie mają prawa się rozpadać, Po krótkim treningu można je podawać spokojnie na odległość solidnego rzutu karpiowym wędziskiem z ciężarkiem około 80g.
Podsumowanie
Uwzględniając wszelkie za i przeciw muszę stwierdzić, że wędkarstwo karpiowe jest świetną zabawą i to nie tylko dla specjalistów wyposażonych w najnowszy sprzęt, akcesoria zanęty i przynęty. Wystarczy odrobinę chęci na przejrzenie stosownej literatury, felietonów i publikacji, a następnie dobry rekonesans swojego łowiska.
Nie trzeba też kupować kilogramów drogich kulek, a wystarczy zaopatrzyć się w trochę zanęty i ziarna zanętowego. Konopie zakupimy na każdym ryneczku od gospodarza. Posiadane gruntówki łatwo wyposażymy w najprostsze zestawy karpiowe i ruszamy w poszukiwaniu okazów.
Uwierzcie jednak proszę, że jednak nadal nie ma dla mnie większej frajdy, jak przechytrzenie i wyholowanie karpia na wędkę spławikową, czego dowodem jest załączony do materiału filmik.
https://youtu.be/mxgoUIkEPfE