Zaloguj się do konta

Karpie wiosną - co, jak i gdzie?

Wiosna to czas szczególny. Każdy z nas chce jak najszybciej rozpocząć wędkowanie. Jeśli mamy to we krwi to przez zimę planujemy już pierwszy wypad o którym trudno zapomnieć i każdego dnia o nim myślimy. Przygotowujemy się, kupujemy sprzęt, aż w końcu przychodzi ten dzień. Piękny dzień. I po kilku miesiącach możemy znów cieszyć się z zasiadki nad pięknym, budzącym się do życia zbiornikiem. Ale, żeby wyjazd został zaliczony na plus musimy złowić jakiegoś karpia. A do tego trzeba się dobrze przygotować i obmyślić odpowiednią taktykę. We wpisie poniżej znajdziecie trochę informacji zaczerpniętych z mojego doświadczenia (które zbierał już 4 rok, niedługo, ale trochę już wiem na ten temat - tak mi się przynajmniej zdaje). Zapraszam do przeczytania.


Wiosna to czas, gdy karpie po zimowej "przerwie" powracają do żerowania. Nie oznacza to, że przez zimę nie pobierają pokarmu. Pobierają. Są jednak bardzo "leniwe" i nie obżerają się tak jak wiosną, latem czy nawet jesienią. Wczesna wiosna (koniec lutego, początek marca) to doskonały moment, żeby wybrać się na karpia. Oczywiście jeśli pozwoli na to pogoda, a lód nie pokryje tafli zbiornika, na którym będziemy łowić. Z mojego doświadczenia wynika, że gdy temperatura w nocy jest dodatnia, a w dzień jest stosunkowo ciepło (kilka kresek powyżej zera) możemy liczyć na całkiem niezłe wyniki. Taka temperatura musi się jednak utrzymać przez kilka dni, po to aby woda trochę się nagrzała. Jak już wiadomo, karp podczas żerowania poszukuje pożywienia "ryjąc" w mule. Kieruje się głównie węchem. Musimy to wykorzystać! Pamiętajmy jednak, że wiosną (w szczególności wczesną) nie możemy dodawać dużo dipów i innych aromatów wzmacniających zapach naszej przynęty. O tej porze na dnie nie znajdziemy dużo roślin, więc karpiowi będzie łatwo namierzyć naszą przynętę. Intensywny zapach (podczas gdy w pobliżu dna karp nie czuje roślinności wodnej – słyszałem, że gatunek ten potrafi wyczuć nawet taki zapach) może odstraszyć rybę z naszej miejscówki – po prostu karp zacznie coś podejrzewać.

Wiosną wybieramy raczej miejsca głębsze. Co to znaczy głębsze? Ja zazwyczaj łowię w miejscach od 2 – 6 metrów głębokości. Zazwyczaj tutaj mam dość dobre wyniki. Wiosną nie próbowałem łowić w płytkich miejscach. Myślę, że udałoby się tam coś złowić, ale wolę pozostać przy głębokości podanej powyżej. Wiosną wybieram głównie zatoczki oraz miejsca osłonięte od wiatru. W takich miejscach woda powinna być cieplejsza i co za tym idzie, powinna ściągnąć właśnie tu karpie.

O tej porze roku łowię głównie na kukurydzę i małe kulki proteinowe (maksymalnie 16mm). Pellet i inne przynęty odkładam na cieplejsze dni. Wtedy zdarza mi się założyć na haczyk czerwonego lub białego robaka lub nawet rosówkę. Efekty są. Musimy jednak pamiętać o tym by nie przesadzać z dodawaniem różnych składników i zapachów do zanęty. Wiosną powinno być mało, a dobrze. Jako zanęta znakomicie sprawdzi się niewielka ilość, dobrej jakości kulek, garść kukurydzy lub zanęta sypka (powinna być "uboga"). Nie musimy dodawać płatków owsianych, grochu i innych rzeczy, które używamy do nęcenia w lecie. Pamiętajmy więc: efekty będą, jeśli nie przekarmimy ryb. Uważajmy na to.

Podczas, gdy woda jest chłodna nie łowimy na "grubo". Używamy cienkich żyłek lub plecionek. Cienkich, czyli maksymalnie 0,25 (żyłka) i max. 0,15 mm (plecionka). Grubszych nie trzeba. Ryby wczesną wiosną nie są tak silne jak latem i jesienią. Jednak gdy wybieramy się na łowisko, gdzie wiemy, że często trafiają się duże karpie, możemy zastosować grubsze plecionki i żyłki. Karp po zimie jest ostrożny, nieufny. Szczególną uwagę musimy przywiązać do naszego zestawu końcowego.
Przypon z przezroczystej żyłki lub miękkiej plecionki pod kolor dna będzie odpowiedni.

Jeśli mamy możliwość spędzania dużej ilości czasu nad jednym łowiskiem to obserwujmy wodę, a dowiemy się gdzie o danej porze roku karpie najczęściej przebywają. Mało tego, dowiemy się na czym np. wiosną ryby najchętniej żerują. Obserwacja wody pozwoli nam dowiedzieć się dużo o łowisku i jego mieszkańcach.
Wiosenna metoda wyboru łowiska i sprzętu, którą podałem sprawdza się. Przykładem tego jest ta wyprawa: Pierwszomarcowa wyprawa na karpie

1 marca, na moje małe otwarcie sezonu karpiowego udało mi się złowić osiem karpi podczas sześciu godzin wędkowania. Ryby nie były może zbyt duże, ale jak na pierwszą wyprawę tego roku idealne.


A więc drodzy koledzy! Nie pozostaje Wam nic innego jak przygotowywać sprzęt i nad wodę! Mogę Wam powiedzieć, że już jest na to czas! Na prawdę warto, zaczyna się już dużo dziać nad wodą. Pozdrawiam i zapraszam w przyszłości na mój blog :)

Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Powrót do korzeni

Każdy ma takie miejsca, jedyne w swoim rodzaju, na wędkarskie zasiadki. S…