Karpiowanie nad Jeziory Wielkie

/ 1 komentarzy / 11 zdjęć


Pod koniec sierpnia kiedy znalazłem tylko chwilkę wolną od pracy postanowiłem kilka dni połowić nad przepięknym zbiornikiem jakim są Jeziory Wielkie. Jest to naprawdę dzika i bardzo piękna woda, która nie jednego karpiarza powali na kolana swoim urokiem. Panują tam bardzo trudne warunki techniczne ale i z drugiej strony łowimy najczęściej w lesie z dala od cywilizacji. Bardzo lubię tego typu wody, które stawiają przed karpiarzem nowe i to coraz trudniejsze wyzwania.
Zbiornik jest trudny z kilku względów. Po pierwsze dzięki działalności bobrów i także samej Matki Natury jest tu bardzo dużo powalonych drzew w wodzie. Są miejsca, gdzie kilkaset metrów wzdłuż brzegu ciągną się zwalone pnie w wodzie i mimo to, że jest to trudne łowisko to i także są tam wielkie ryby. Po drugie jesteśmy zdani w większości miejscówek na bardzo daleką wywózkę. W zależności od miejsca naszej zasiadki może to być około 300 metrów ale i także nieco ponad 500. Także przede wszystkim musimy się odpowiednio do tego przygotować i nawinąć plecionkę na kołowrotki, dzięki której w ogóle będziemy w stanie zauważyć branie.
Już dużo wcześniej przygotowałem się do połowu nad tą wodą nawijając wiosną prawie 600 metrów plecionki. Tym sposobem byłem w stanie wywieźć, gdzie mi się podobało. Wcześniej mimo tego że miałem około 350 metrów czułem się bardzo niekomfortowo ponieważ po wywózce na szpuli zostawało już naprawdę niewiele plecionki. Tym razem moja miejscówka znajdowała się na drugim brzegu w okolicach Diabelskiego i Zibi pointa. Po przyjeździe nad wodę okazało się że ryba jest niezbyt chętna do współpracy ale cóż przede mną 3 nocki walki z karpiami, zaczepami i odległością. Z uwagi na to że nie miałem silnika wszystka wywózka odbywała się na wiosłach. Zacząłem się przygotowywać do pierwszej wywózki i pierwszego nęcenia.
Wybrałem do połowu dwa charakterystyczne miejsca na przeciwległym brzegu. Jedno znajdowało się pod zwalonym pniem na głębokości 2,5 metra a drugie pośrodku lilii wodnych na głębokości dwóch metrów. Zastosowałem dwa odmienne smaki do nęcenia łowiska. Pierwszym z nich była tradycyjna truskawka-ryba a drugim moja nowość czyli dwuskładnikowe kulki o smaku EXTASY. Już od wiosny mieliśmy bardzo dobre efekty na te kulki i dlatego postanowiłem postawić na ten smak. Są to kulki o nucie zapachowej banana z domieszką kilku śmierdzieli o dość mocnym zapachu. Zresztą postawiłem na ten smak ponieważ woda jest w Jeziorach dość brudna a i dno nie wszędzie ładnie pachnące. Nęcenie było typowo punktowe z kulkami 20mm ponieważ na Jeziorach jest bardzo dużo drobnicy, która szybko radzi sobie nawet z większymi kulkami. A więc po kilka garści kulek pod zestaw i wystarczy. Aby nieco wzmocnić kulki zastosowałem kolejną nowość, którą testuję od wiosny a mianowicie nowe Aminoliquidy z dużą zawartością betainy oraz rozpuszczalnych w wodzie aminokwasów. Jest to naprawdę skuteczny dodatek jeśli pozwolimy aby kulki dłużej wchłaniały Aminoliquid, wystarczy na dobę wcześniej je zalać i szczelnie zamknąć w wiaderku. Świetnym rozwiązaniem, które dość często stosuję to dodanie aminoliquidu z betainą do miksu podczas wyrabiania kulek.
Wszystko zajęło mi trochę czasu i wieczorkiem mogłem wreszcie zacząć obserwację wody. Niestety za wiele na wodzie się nie działo, gdyż karpie rzadko kiedy na Jeziorach zdradzają swoją obecność spławami. Ale nic zaczął się czas oczekiwania na brania.

Pierwszy strzał nastąpił na lewą wędkę spod powalonego drzewa około godziny 23,00. Było to dość delikatne branie. Przynęta na jaką wziął to bałwanek z dwóch kulek 18mm pływającej oraz 20mm tonącej oczywiście o smaku Extasy. Kulka pływająca to naturalna kulka o średniej wyporności również zrobiona w formie testów. Po doholowaniu karpia mniej więcej do środka zbiornika musiałem za nim płynąć bo przy brzegach pełno jest zaczepów i wręcz jest konieczność wypływania za każdą rybą. Inaczej możemy w łatwy sposób stracić karpia na własne życzenie. Hol zresztą jak większość na tej wodzie był dość długi i wyczerpujący. Karpie w tej wodzie są niewiarygodnie silne i zazwyczaj dyszka walczy przynajmniej 30 minut. Wreszcie dopompowałem zdobycz do pontonu i ją podebrałem. Na brzegu okazało się, że jest to piękny lustrzeń o masie 12kg. Zadowolony z pierwszej ryby szybko wywiozłem wędkę w oczekiwaniu na kolejne branie. Jednak już do samego rana nic się nie działo ani na jednej ani na drugiej wędce. Dlatego się spokojnie wyspałem i zaraz z rana postanowiłem przewieźć zestawy. Czasem bywa że drobnica ściągnie kulkę z włosa i możemy czekać na próżno. Karpie w Jeziorach lubią także brać przez cały dzień niezależnie od pory roku, więc nie było czasu na próżnowanie.
Jak się okazało wszystko było na hakach więc przewiozłem zestawy z tą różnicą, ze zrezygnowałem z zestawu, gdzie nie było brania i położyłem w nowym miejscu także w okolice zwalonego drzewa ale tym razem na głębokości około 3,5 metra z lekkim namułem. Zanęta podobna kulki 20mm w jednym przypadku extasy a w drugim natural food z dodatkiem truskawki. Drugie branie nastąpiło znów około godziny 23,00 po zapadnięciu zmroku na tę samą wędkę. Wyholowana zdobycz miała tym razem 10,20kg. Jest więc coraz lepiej a ja po prostu czuję brania w powietrzu. Szybka wywózka lekkie donęcenie garścią kulek i już czekam na kolejnego. Tym razem koło drugiej w nocy branie na prawej wędce. Karp szedł w stronę brzegu i to akurat dobrze ponieważ jechał coraz dalej od zaczepów i szedł na otwartą głęboką wodę na środek zbiornika. Po kolejnym długim holu i walce z pontonu na środku jeziora w zupełnych ciemnościach wyjmuje karpia około 9kg. Nawet nie chce mi się go zabierać na brzeg więc go od razu wypuszczam, bo chce jak najszybciej wywieźć wędkę. Do rana właściwie się nic nie dzieje i strasznie się dziwię, że na lewej wędce nie było kolejnego brania. Kiedy postanawiam zwinąć zestaw lewej wędki okazuje się, że jest zaczep. Zdziwiony tą sytuacją płynę odhaczyć zestaw. Po dopłynięciu pod drugi brzeg wszystko okazuje się jasne. Zestaw jest w drzewie około 20 metrów w bok od miejsca położenia. Dlatego już wiem, że branie owszem było lecz w chwili kiedy wracałem z wędką do brzegu. W takiej sytuacji nie byłem w stanie wyczuć brania i dlatego przez resztę nocy nic się na niej już nie działo. Zaraz po wywózce tuż przed południem następuje kolejne branie na extasy. Po krótszym holu na macie ląduje 8,50kg karp i również lustrzeń.
Ostatniej nocy mam kolejne branie ale tym razem ryba spina się w gałęziach drzewa. Właściwie najlepsza jest lewa wędka z extasy na haku. Po tym braniu w nocy postanawiam przewieźć drugą wędkę również na extasy. Widocznie rybom podpasował smak tych kulek więc warto to wykorzystać. Jak się okazało nad ranem był to strzał w dziesiątkę, druga wędka zaczęła skuteczniej łowić. Tuż o świcie nastąpiło branie na prawą wędkę na extasy. Karp był bardzo silny i główny hol toczył się na środku zbiornika i w okolicach brzegu mojego stanowiska. Jakże był to piękny hol na tafli jeziora o poranku wśród gęstej mgły, normalnie jak z bajki. Jednak po 40 minutach holu nie robiło się ciekawie. Karp był wyjątkowo silny i co ja go podpompowałem w okolice pontonu to on ciągle mnie wyciągał na środek jeziora. Taka zabawa trwała bardzo długo już zastanawiałem się jakiego to potwora zaciąłem, że nawet nie chce się na chwilkę pokazać a podpompowanie w tej fazie holu do powierzchni okazało się niemożliwe. Zabawa trwała na dobre a ja zaczynałem mieć tego dość. Wreszcie ujrzałem mojego potwora, który okazał się dość mały jak na zaciekłość walki. Nie chciałem jednak go ciągnąć na siłę bo zbyt długo czasu poświęciłem na walkę z nim i uznałem że musze tę walkę wygrać. Wreszcie się udało go podebrać. Ryba okazała się lustrzeniem o masie 10,60kg. Jednak mimo tego, że potwór to nie był dostarczył mi sporo adrenaliny. Kondycja karpi w Jeziorach Wielkich jest naprawdę imponująca. Dodatkowo nigdy nie wiemy jaka rybę mamy na haku bo większość jest bardzo silna i długo walczy. To prawdziwe dzikusy a ja to naprawdę lubię.
Rankiem udało mi się jeszcze raz wywieźć wędkę na której było branie i po porannej kawce zacząłem się szykować do zwijania. Kiedy miałem już sporo sprzętu zwiniętego nastąpiło branie w samo południe. Było delikatne na extasy i na prawej wędce. Po zacięciu karp bardzo wolno ale i zdecydowanie szedł w bok. Bardzo ciężko było mi go utrzymać ale nie mogłem mu pozwolić aby wszedł w drzewo. Mimo tego, że nie dałem mu ani centymetra po jakiś dwóch minutach ryba idąc cały czas w bok trafiła na drzewo i niestety zaparkowała w nim na dobre. Pozostało tylko rwać zestaw i jechać do domu a szkoda mogła to być kolejna nastka złowiona na tej zasiadce.
Był to naprawdę udany wyjazd choć nie udało się złowić tych największych. Miałem 8 brań za 3 noce z czego 3 ryby miały ponad 10kg. Jak na tak chimeryczną wodę, gdzie w większości przypadków wraca się o kiju do domu to jestem bardzo zadowolony zwłaszcza, że po raz kolejny kulki extasy okazały się naprawdę skuteczną przynętą.

 


4.3
Oceń
(19 głosów)

 

Karpiowanie nad Jeziory Wielkie - opinie i komentarze

piotrcarppiotrcarp
0
Fajna wyprawa tylko pozazdroscic i fajnie opisana daje *****
(2011-11-15 16:19)

skomentuj ten artykuł