Karpiowe miejscówki
Piotr Koleczko (kolocarp)
2013-12-31
Wybranie dobrej miejscówki na karpie czy amura na rzece jest o wiele bardziej trudniejsze niż na jeziorze czy też żwirówce dlatego to chciałem napisać parę przykladów z mojego doświadczenia.Bardzo często wybieram się na te właśnie ryby na rzekę Odrę lub jej starorzecza oraz na baseny portowe które to łączą się z rzeką.Dużym utrudnieniem na rzece jest nie tylko lokalizacja dużego karpia czy też amura ale samo karmienie np. kulkami czy lekką kukurydzą z powodu nurtu który to transportuje nam naszą przynetę zawsze paredziesiąt metrów z pradem rzeki.Bardzo często wybierajac miejsce na rzeczną zasiadkę kieruję się paroma względami -karp na pewno będzie przebywał niedaleko brzegu gdzie to nurt rzeki spowalnia lub tworzy się tak zwana cowka woda wiruje krecąc się bardzo powoli a gdy w pobliżu znajdują się jeszcze powalone drzewa lub jakięś podwodne zatopione konary to już całkiem eldorado tam znajduje schronienie i w tych właśnie okolicach czuje się bezpiecznie.Gdy znajdę takie właśnie miejsce to właśnie w jego pobliżu staram się przez parę dni zakarmiać aby sciągnać rybę w upatrzone moje miejsce.Karmię gotowaną kukurydzą z domieszką kukurydzy kiszonej – kiszona gdy ma już zapach bardzo kwaśny lub czuć ją już alkocholem wtedy jest najlepsza -kukurydzą karmię na pierwszy dzień w ilości około 10 kg robiac to w ten sposób że zamrażam kukurydzę w kubkach plastykowych do napoi wrzucając do takiego kubka na dno niewielki kamień który służy jako obciążenie aby kukurydza nie wypływała na powierzchnię.Po przyjsciu na łowisko rozcinam nożem kubek i zawartość jego wrzucam do wody -robie to ręką ponieważ kukurydza ta wraz z kamieniem jest w miare cieżka i można daleko i precyzyjnie karmić.Kulkami karmię strzelajac z procy lub też za pomocą kobry to jest odpowiednio wyprofilowanej rurki plastikowej bywają też czasem metalowe.Necąc tak przez parę dni przeważnie zawsze o tej samej porze obserwuję też łowisko czy w poblizu czasami nie pokazują się jakieś ryby często widać spławy lub w wodzie unoszące się ku górze pęcherzyki powietrza co świadczy o obecności ryby.Przez pierwsze parę dni karmię w dużych ilościach ponieważ część naszej zanęty wybierze przecież drobnica taka jak płoć,klenie czy też leszcz -musimy też przewidzieć że część naszej zanęty pójdzie z nurtem rzeki.Ja osobiscie zakarmiam wybrane przez siebie miejsce czasami przez okres nawet dwóch tygodni robie to z dala od uczęszczanych wędkarskich szlaków tam gdzie nie można dojechać samochodem gdzie to trzeba się czasami trochę poprzedzierać przez rosnące nad brzegami chaszcze.Wmiejscach takich z regóły panuje spokój gdzie możemy spokojnie odpoczać a i ryby nie są przez nikogo niepokojone.Gdy przychodzi już dzien zasiadki podaje już mniej naszej zanęty to jest w ilości tylko jednej czwartej -no i pozostaje nam już tylko czekanie.Na naszej rzece Odrze bardzo częstym zjawiskiem jest zmieniajacy się często poziom wody z racji połączenia z kanałami na których to odbywa się śluzowanie to stąd te zmiany.Dobrymi miejscówkami na rzece to również miejsca gdzie do głównego nurtu rzeki wpadają mniejsze dopływy tam również przebywa nasza ryba.Z mojego doświadczenia jednak im więcej zakrzaczone tym więcej i większa ryba.Amury natomiast bardzo często poławiam również na wszelkiego rodzaju rozlewiskach przed śluzami czy też wodospadami na tak zwanych uskokach rzecznych gdzie to szczególnie latem woda jest bardziej dotleniona.Ryby te najbardziej lubują się w pobieraniu pokarmu w porze nocnej dlatego większość moich zasiadek odbywa się nocą.Amury wtedy przez nikogo nie niepokojone potrafią naprawdę dużo zjeść wyczyszczą nasze łowisko do ostatniego kąska i to musimy wziaśc pod uwagę podczas karmienia tej żarłocznej ryby.Przebywając sporo czasu nad rzeką na pewno zobaczymy nie raz jak karp wyskakuje ponad lustro wody i z łoskotem wpada do wody na pewno w tych okolicach ryba ta pobiera pokarm i warto tamu miejscu poświęcić trochę więcej czasu a efekty na pewno bedą zadawalające,mój kolega mawiał zawsze oglądaj łowisko i machaj wędą a ryby będą mi też osobiście się wydaje że obserwacja to połowa sukcesu a reszta to już tylko zależy od ryb.