Karpiowy nietakt

/ 5 komentarzy / 15 zdjęć


Karpiowy nietakt
Koniec żartów, w końcu się tym karpiowatym dobiorę do skóry. Tak sobie po-stanowiłem i wykorzystując ładną pogodę ostatnich dni września w czwartek wyjeżdżam nad jezioro. Spławikowe zawody drużynowe dopiero w niedzielę, więc mam praktycznie trzy dni na to, aby w pierwszej kolejności przetestować nowe przynęty do metody Drop Shot, a przede wszystkim zmienić niekorzystną letnią passę połowu karpi i amurów. Tym razem wypracowana misternie jeszcze w domu, po głębokiej analizie warunków meteo, strategia jest następująca. W związku z dość silnymi zachodnimi wiatrami zrezygnuję z wędkowania z katamaranu i wędkował będę z platformy z wykorzystaniem stanowiska karpiowego, będącego miłym podarunkiem od Kolegi Andrzeja. Będę też miał okazję użyć swoje stare sygnalizatory elektroniczne, które dotychczas cierpliwie czekały na właśnie taką okazję. Wybór na platformę padł też z tego powodu, że na jej kierunku znajduje się wypłycenie i moim zdaniem karpie powinny jeszcze korzystać z ciepłych wrześniowych dni i słoneczka nagrzewającego wodę, przed nieubłagalnie zbliżającym się chłodniejszym okresem. Nęcimy potraktowaną boosterem kukurydzą z dodatkiem drobnego i średniego pelletu o zapachu halibuta, natomiast na włos pójdzie kukurydza, jak w zanęcie, zadipowana halibutem, wsparta kulką pływającą. Na drugim zestawie pellet halibut z kulką pływającą.
Całe czwartkowe dopołudnie zajmuje mi szykowanie stanowiska, sprzętu, gotowanie kukurydzy i składanie zestawów. Popołudnie poświęcam na ustawienie boji i zanęcenie wybranego łowiska oraz testowanie, w tym wiązanie przynęt do drop shota. Myślę sobie nie ma pośpiechu. Najpierw rybę spróbujemy ściągnąć na łowisko i przyzwyczaić do nowej zanęty. Do dyspozycji mam piątek i sobotę. Ponadto zamierzam posiedzieć nad wędkami w ww. wymienione dni co najmniej do godziny, dwóch po zapadnięciu zmroku. W sumie licząc planuję wędkowanie od 15.00 będzie to dobre pięć, a nawet sześć godzin. Z porannego wędkowania i nocki rezygnuję, gdyż przy temperaturze kilku stopni wysiedzieć tyle na platformie nie jest taką prostą rzeczą.
Piątkowe popołudnie zaskakuje pogodą. Miało być słonecznie i ładnie, a tu od zachodu ciągną jakieś kłębiaste altocumulusy, a później nawet altostratusy. Przy okazji oczywiście całe popołudnie całkiem mocna powiało. Niezrażony pogodą od czasu do czasu sprawdzam zestawy dodatkowo dipując przynętę i tak do wieczora. Jak tylko słonko znikło za wysokimi drzewami zrobiło się chłodno i zaczęło ciągnąć po nerkach. Dobrze, że zabrałem dodatkowo porządny ocieplacz, dzięki temu mogę spokojnie te planowane dwie godziny po zmroku wyczekać za utęsknionym , wymarzonym braniem. Jednak do 20.30 karpie i amury daleko omijały moje wędki i jedynie trochę humor mi poprawił wygląd nieba zwiastujący przejście krótkiego frontu i lepszą pogodę na sobotę. Nie ma się co przejmować, jutro mamy do dyspozycji jeszcze cały dzień, więc sobie odbijemy.
W sobotę nie wytrzymałem już przed obiadem i korzystając z przyjemnego słonecznego dnia przed obiadem jestem na łowisku. Dwie godzinki na rozgrzewkę ale bez skubnięcia. Nawet nie było oznaki dmuchnięcia w moje przynęty. Lepiej bę-dzie na pewno po południu, mówię sobie pod nosem podtrzymując się na duchu. Wykonuję lekką korektę w zestawach dając na jeden włos kukurydzę konserwową, drugi zestaw pozostawiam bez zmian. Pogoda znacznie lepsza od piątkowej. Wiatr słabiutki, leciutko tylko marszczy powierzchnię wody, nawet gdzie niegdzie widać oznaki żerującego drapieżnika pod trzcinami, więc nie ma chyba powodów aby kar-piki też dzisiaj nie żerowały. Nadzieję podtrzymał kolega Ryszard wędkujący z pomostu od strony wschodniego brzegu, któremu około 19.00 weszły w łowisko leszcze. Głos wieczorem po wodzie pięknie się niesie więc co chwilę słyszałem jak głosił, jeden zero, dwa zero, trzy zero…. Jak się później okazało to nadzieja jak to na-dzieja, matką……, jak mówi przysłowie. O braniach myślałem tylko ja, karpie natomiast zajęły zdecydowanie inne stanowisko. Cierpliwie jeszcze kombinując co tu można by zmienić wytrwałem do planowanej 20.30. Mając jednak planowane na-stępnego dnia zawody, niestety pokonany, spłynąłem do przystani. Cała nocka można by rzec była w plecy, ponieważ śniły mi się te karpie które powinny wziąć, a nie wzięły, śniło mi się przygotowanie do zawodów, spławiki, brania i wszystko po troszeczku.
Po zawodach w przypływie desperacji , pogniewany na karpie postanowiłem, że w tym roku z nimi kończę i zajmę się tylko drapieżnikiem. Z taką myślą nosiłem się do czasu poniedziałkowego poranka, kiedy to odprężony powiedziałem sobie, że tak łatwo się nie poddam i jeszcze na nie po pewnych przemyśleniach, możne nawet związanych ze zmianą taktyki na pewno tej jesieni jeszcze zapoluję.

 


4.3
Oceń
(19 głosów)

 

Karpiowy nietakt - opinie i komentarze

wiekla42wiekla42
0

Wydawałoby się, że karpiowate są bez szansy. A jednak znowu się im udało.  Jestem pewien, że tak łatwo im nie odpuścisz. W końcu szczęście musi  się odwrócić. Pozostawiając ***** , życzę połamania kija. Pozdrawiam.  

(2011-09-26 14:28)
pstrag222pstrag222
0
Włsnie tak misternie sie przygotowujemy do wypraw  wszystko zapiete na ostatni guzik a tu nic nie bierze nawet oznak erowania nie ma
za wpis ***** i pzdr. pstrag222
(2011-09-27 09:39)
troctroc
0
Marku, to nie było punktowanie- to był doping, a na poważnie to te karpie kiedyś wejdą w łowisko (oby nie tak jak nasze Karolewskie sumy- he,he). Za wpis *****.
(2011-09-28 19:44)
u?ytkownik5494u?ytkownik5494
0

A może to właśnie nocka przyniosłaby brania, kto wie....

Nieraz zmarzłem, ale opłacało się, a nieraz jedyną rzeczą jaką złapalem było przeziębienie;)

No ale powodzenia;)

Dla niektórych karpiarzy sezon dopiero się zaczyna więc.......

(2011-10-03 19:14)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
0
5 (2013-05-11 09:41)

skomentuj ten artykuł