Kartoflany przysmak

Piękna liliowa zatoczka starej glinianki malowniczo położona niedaleko Kożla czasami przypominająca mi lata mojej młodości ponieważ to tutaj właśnie łowiłem swoje pierwsze krasnopiórki czy też karasie.To własnie tutaj podglądałem starszych wędkarzy łowiących dorodne karpie na kartofla trochę im zazdroszcząc.No ale dorastając w erze proteinowych wynalazków takich jak kulki czy też tak znakomity pelet zapominamy o tak znakomitej naszej dziadkowej przynęcie jaką był bez wątpienia lekko ugotowany kartofel.Mija pół wieku od tamtych bestroskich dla mnie czasów i postanawiam wrócic do mojej glinianki aby spróbowac przechytrzec karpia na kartofla.Gotuję parę małych specjalnie wybranych kartofelków aby nie były za miękie i nie spadały póżniej z włosa dodając do gotującej wody trochę wanili - dla lepszego zapachu następnie również parę dla zanęcenia no i wyprawa nad żwirówkę jest już zaplanowana.Przybywając na miejsce spotykam nad wodą paru wedkarzy którzy informują mnie że nie ma brań-no cóz bywa i tak.Ale prowadzony instynktem zanęcam wybrane miejsce na małym spadzie moimi kartofelkami -wędkarze patrzą na mnie jak na człowieka z innej planety kartofle mówi jeden z nich ---w tych czasach a nie kulki? Ale ja upieram się na swoim kiedyś łowiono na kartofla to można i teraz będąc wierny słowom mojego dziadka że karp za kartofla to jest w stanie życie oddac.Zakładam na włos małego kartofelka kładę mój zestaw na spadzie na około dwóch metrach no i czekanie weżmnie czy też woli co innego?Cały dzien nic tylko narzekania moich napotkanych wędkarzy -to trzeba na kulki albo na kukurydzę to nie te czasy ona jest przyzwyczajona do lepszych przysmakow-- ale ja uparcie twierdzę że na kartofla też będzie odjazd.Jest godzina około dwódziestej cisza wokół aż tu nagle rozlega się jazda mojego sygnalizatora tak to jest typowy odjazd karpia.Parę młynków odejśc od brzegu jak i trochę przewalań i oczom moim ukazuje się piękny okazały karp po chwili ląduje w podbieraku a póżniej na karpiowej macie.Koledzy wędkarze patrzą widzę trochę z zazdrością tak jak ja kiedyś na moich starszych kolegów ogladajac moją kartoflaną zdobycz.Następnie fotka ważenie -- waga pokazuje 12 kg myśłę dobry początek może podejdą wieksze.Całując moją zdobycz dając jej wolnośc znów zakładam kartofelka tak jakby naprzekór moim obserwatorom no i ich teoriom że trzeba na proteinkę a ja dalej twierdzę że karp za kartofla to odda wszystko nawet rownież smaczne kulki proteinowe jak i zapachowy pelet.Prowadząc rozmowę z moimi kolegami wędkarzami nawet nie zauważamy że robi się ciemno i pora do domu zakarmiam stanowisko resztą kartofelków i przyżekajac sobie że jaszcze tu powrocę żegnam uroczą żwirówkę i jego mieszkanców - a karpiom życzę smacznego kartofla.POZDRO.