Kleń na ciężko
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2016-03-14
Prolog
Gdy cicho i ostrożnie schodził stromym brzegiem w kierunku koryta rzeki słońce jeszcze nawet najmniejszym rąbkiem nie wzeszło ponad horyzont. W końcu pokonał ostatnie zarośla i stanął nad wodą. Nagrzana poprzedniego dnia woda parowała intensywnie, nie pozwalało to wiele zobaczyć. Znał jednak ta miejscówkę na pamięć. Wąski i płytki pas wody oddzielał go od odkrytej przez niżówkę rafy za nią pędził główny nurt rzeki. Spokojnie wszedł na wolne miejsce pomiędzy dwoma sporymi wierzbami gdzie zawsze rozkładał wędzisko a następnie ubierał wodery. Już w czasie tych przygotowań wprawne ucho wychwyciło pierwsze poranne uderzenia boleni. Wszedł na rafę i wolnym krokiem skierował się w dół rzeki aż do miejsca gdzie rafę zaczęła zakrywać woda i pędziła już całą szerokością koryta rzeki.
Brodził wzdłuż brzegu po którym szedł jednak jego wzrok był kierowany w brzeg przeciwległy gdzie w sporej zatoczce którą rozpoczynały dwa zatopione drzewa boleniowy balet nabierał na sile z każdą minutą. Poniżej zatopionych drzew o których wyraźnie mówiły wystające ponad wodę konary gromadziło się ogromne stado uklei, zajmowały całą zatokę. Miejscówkę tą wręcz z zegarmistrzowska precyzją odwiedzał jeden z stada boleni które nie bez powodu zajmowało stanowiska w najbliższej jej okolicy.
Wybrał przynętę, jeszcze raz spojrzał na zatokę i posłał wobler jak najbliżej zatopionych drzew. Pierwsze rzuty nie przyniosły efektu. Jednak z każdym następnym coraz mocniej odbierał wszelkie sygnały i coraz bardziej wierzył w sukces, wiedział jak niewiele brakuje by zrozumiał panującą chwilę. Wiara, spokój i cierpliwość wynagrodziły go w kolejnym rzucie. Gdy po zetknięciu się woblera z taflą wody rozpoczął prowadzenie przynęty poczuł mocne typowo boleniowe uderzenie. Nurt wody pomógł mu sprowadzić rybę kilka metrów w dół rzeki i uchronić żyłkę przed kontaktem z zaczepami. Dalej było już łatwiej nurt czysty niczym nie "skażony" pozwalał na pewny hol. W końcu ją zobaczył wywinęła koziołka na powierzchni. Właśnie ten z pozoru normalny rybi manewr wzbudził w nim sporo niepokoju nie wiedział dlaczego płetwy bolenia są wyraźnie i intensywnie czerwone. Wszystko się wyjaśniło gdy po kolejnej minucie zacisnął swoja dłoń na karku dużego medalowego klenia który wziął na duży typowo boleniowy wobler
.
Wymagania sprzętowe
Kleniowe spinningowanie kojarzy się z wędziskami o niedużymi ciężarze wyrzutowym i małymi przynętami. Jednak czy koniecznie trzeba się trzymać standardów? Według mnie można z powodzeniem łowić niekonwencjonalnie i skutecznie o czym mówi tekst na początku. Złowiłem wiele dużych kleni na zestaw wędzisko plus kołowrotek typowo boleniowy i przy użyciu dużych boleniwych przynęt. Początki były zupełnie przypadkowe jednak z czasem zmieniły się w celowe i całkowicie świadome łowy.
Kontynuując temat sprzętu zacznę od wędziska. Używam wędziska o długości około 2,7 m i ciężarze wyrzutowym do 28 g. Doskonałym przykładem może być tu Dragon X-Treme 28, długość 2,7 m i ciężar wyrzutowy 6-28 g akcja, X-Fast lub Dragon Specialist Pro River długość 2,75 m oraz ciężar wyrzutowy 5-25 g o akcji Fast. Wędzisko o takich parametrach technicznych wymaga odpowiedniej wielkości kołowrotka. Odpadają raczej wszelkie typowo kleniowe maleństwa. Uważam że kołowrotek w rozmiarze 3000 jest najbardziej odpowiedni do takiego wędziska. Warto dobrać kołowrotek o odpowiedniej masie aby właściwie wyważyć zestaw. Żeby nie zawężać wachlarza swoich możliwości na kołowrotek nawijam żyłkę 0,22 mm lub plecionkę do 0,10 mm najczęściej jest to boleniowa Dragon Guide 8X Ultra Lite.
Najważniejsze jednak w "ciężkim" polowaniu na klenia są przynęty. Jak napisałem na początku odpadają wszelkie mikrusy o masie 2-3 g a nawet nieco cięższe. Każdy lub prawie każdy wędkarz widząc pudełko z przynętami do takich łowów powiedziałby że są to przynęty na bolenia. Zestaw przynęt nie składa się tylko z typowo boleniowych jednak wiele z nich właśnie takimi jest. Wśród skutecznych przynęt mogę wymienić takie jak: Salmo Executor, Salmo Hornet, Salmo Thrill, Salmo Minnow. Oczywiście nie należy zapominać że na rynku jest sporo innych przynęt i nie wolno bać się eksperymentów z nimi. Wielkości jak i masy przynęt należy oczywiści dobrać indywidualnie dla warunków panujących na danej miejscówce. Dodam że osobiście nie schodzę raczej poniżej pięciu centymetrów i pięciu gram.
Taktyka czyli kiedy, gdzie i w jaki sposób
Najlepsze wyniki podczas łowienia kleni na duże przynęty miałem zazwyczaj od połowy kwietnia. Oczywiści nie jest to termin jedyny i niezmienny. Ważne jest to by woda nabrała już odpowiedniej temperatury a ryby zaczęły dobrze żerować po zimowym letargu. Właśnie w takim czasie drapieżniki takie jak kleń podchodzą już pod powierzchnię wody i tu żerując na drobnicy głównie uklei zdradzają swoje stanowiska i dostarczają wędkarzom sporych atrakcji wizualnych. Łowię wtedy najczęściej przez 3-4 godziny od świtu.Wiosenno- letnie "wielkie żarcie" kończy się lub przynajmniej w znacznym stopniu zostaje zminimalizowane wraz z nadejściem letnich upałów. Jednak nie znaczy to że już nie można wtedy łowić klenia w ten sposób. Jedyna zmiana to pora doby, w czasie upałów kleń o wiele lepiej bierze po zmroku a nocny spinning to przejście w inny wymiar.
Jednym z najlepszych wyznaczników tego gdzie szukać dużych kleni są u mnie uderzenia boleni. Klenie trzymają się zazwyczaj bardzo blisko boleniowych żerowisk a często wręcz "ucztują" wraz z boleniami na tych samych miejscówkach. Pozostałe stanowiska które zajmują klenie to już raczej klasyka. Wszelkie przybrzeżne doły z wstecznym prądem które od głównego nurtu dzieli warkocz wzburzonej wody. Właśnie takie doły znajdujące się przy opasce dały mi mnóstwo kleni, na ich dnie znajdują się spore kamienie które stoczyły się tam podczas budowy umocnień brzegowych a nad wstecznym nurtem tuż przy opasce zwisają gałęzie wikliny. Kolejne stanowiska to miejsca za wszelkiego rodzaju przeszkodami już w nurcie, pnie starych drzew, większe kamienie, przelewy i inne podobne miejsca. Chcąc łowić na większości z tych miejsc warto wyposażyć się w spodniobuty.
Bardzo ważny jest sposób prezentacji przynęty. Miejscówki które opisałem charakteryzują się szybkim nurtem przynętęprowadzę na nich dynamicznie. Sposób ten kojarzy się ogólnie z łowieniem boleni jednak nie należy techniki dynamicznego prowadzenia opierać tylko i wyłącznie na jednostajnym szybkim kręceniu korbką kołowrotka co widzi się wielokrotnie nad wodą. Czytając niuanse nurtu jak i koryta rzeki warto w wytypowanych miejscach zatrzymać na chwilę wobler by później ruszyć nim ostro do przodu. Bardzo często w takich właśnie chwilach następuje uderzenie. Wobler można zatrzymać zarówno w nurcie gdzie będzie pracował jak i w prądowych zastoiskach gdzie jego praca wygaśnie i zacznie on opadać na dno czy też unosić się kupowierzchni w zależności od jego typu. Podczas połowu kleni nie obowiązują reguły jeśli chodzi o kierunek prowadzenia przynęty w stosunku do nurtu. Kleń uderzy wobler prowadzony pod prąd jak i z nurtem cz w poprzek niego. Kierunki podawania oraz prowadzenia przynęt dobieramy indywidualnie do poszczególnych miejscówek jak i potencjalnych stanowisk ryb. Częstym przyłowem będzie boleń dlatego że używane przynęty rzadko schodzą głębiej jak metr pod powierzchnię wody.
Myślę że tym tekstem pomogę przynajmniej w niewielkim stopniu otwartym i nie trzymającym się opartych na stereotypie zasad wędkarzom. Temperatury od dłuższego czasu są korzystne co wróży że już niedługo będzie można oczekiwać kleni przy powierzchni rzeki.