Klenie na spinning
Damian Wójcik (damian-wojcik)
2013-02-04
Klenie na spining - Był 2 czerwca 2012r. Siedząc w domu postanowiłem , że wybiorę się na ryby. Zadzwoniłem więc do kolegi by zapytać go czy nie miał by ochoty wybrać się ze mną tak się złożyło ,że miał dzień wolny od pracy i bardzo chętnie się zgodził.
Więc zaczęliśmy przygotowania ,zdjąłem z wieszaka spining którym był Shimano CATANA CX SPINNING 270 XH , założyłem od razu szpulę z plecionka power pro 0,16mm by nie bawić się już z tym nad woda. Skrzynka z przynętami w rękę i jestem gotowy muszę tylko jeszcze zajechać po kolegę , który mieszka ode mnie niecałe 2km i ruszamy nad wodę. Wybraliśmy rzekę wieprz na wysokości miejscowości Serniki przy samym moście. zostawiliśmy samochód na parkingu zabieramy tylko to co potrzebne i ruszamy schodami w dół. Na dole rozkładamy spiningi i zaczynamy wędkować na początek na przyponie ląduje wahadłówka , która jest alga 2 ale niestety nie ma na nią żadnych efektów. Postanawiam zmienić przynętę więc zakładam Obrotówkę Dragon-HRT CARINA - nr 4 lecz również nie odnotowałem żadnych skubnięć. przychodzi czas na to by do akcji założyć woblera którym jest DAIWA Tournament Baby Crank wobler 35mm 3,3g BSm.I po kilku rzutach nadal nic się nie dzieje lecz w pewnym momencie zauważam drobnice, która ucieka od brzegu a za nimi mała fala. Postanawiam sprawdzić co wypłoszyło tą drobnice delikatnie podrzucam woblera pod brzeg powoli zwijam żyłkę i nagle mocne uderzenie, zacinam i czuje, że jest, na pierwsza myśl przychodzi mi niewielki szczupak lecz widzę pod woda srebrne łuski także to pewnie kleń lub jaz. Po kilku minutowej walce ryba ląduje na brzegu jest to piękny kleń który mierzy 39 cm, robię mu zdjęcie i wraca do wody. Kolega jest delikatnie poddenerwowany tym ,że nic nie złowił jak do tej pory lecz nie poddaje się. Ja dalej obrzucam brzegi oraz środek rzeki. Po kilkunastu rzutach czuję kolejne skubnięcie zacinam i znów na tego samego woblera wyciągam drugiego klenia który ma 29cm a więc robię mu zdjęcie i to samo wypuszczam go do wody.
Zrobiło się ciemno, wiec postanawiamy na dziś zakończyć nasza przygodę także zwijamy sprzęt i powoli oddalamy się od rzeki. Uważam, że po mimo tego iż te klenie nie były jakieś rekordowe dostarczyły mi dużo zabawy:). Kolega trochę zawiedziony brakiem brań stwierdza, że to nie był jego dzień:)