Komunistyczne okonie
JACEK WRÓBEL (JAQU)
2011-05-24
Poniedziałek, dzień jak każdy inny, a jednak nie wszyscy go kochają, to krwiopijczy dzień wysysający z nas ostatnie wspomnienia miłych chwil, spędzonych podczas weekendu z dala od obowiązków i pracy. Z bolącą głową (to pozostałość po Komunii syna ale to chyba bardziej z wrażenia niż z przepicia, alkomat bowiem rano wskazywał 0.00) trochę niewyspany, powoli podążałem w kierunku samochodu, szukając po drodze wymówki jak z dzisiejszej wyprawy się wykręcić ale co tam ...trzeba być twardym, przecież obiecałem sobie w tym tygodniu będę jeździł codziennie..... pojechałem. Kiedy znalazłem się nad wodą, doznałem szoku: nad wodą byłem sam! a zawsze o tej porze było tu co najmniej kilka osób....zaraz, zaraz ...czyżby wszyscy wczoraj byli na Komunii???
Nieważne, wyjmuję sprzęt, uzbrajam i do dzieła, dziś postanowiłem zapolować na szczupaka, duuuużego szczupaka. Założyłem wahadełko... może bardziej wahadło-Gnoma 2 i w pierwszym rzucie zapinam rybę, ooooo.... to ładny szczupak, w jednej chwili zapomniałem o bólu głowy, minęło niewyspanie. Załączam aparat, który mam zawieszony na szyi i uruchamiam kamerkę. Szczupak jest jakieś 8 może 10 metrów od brzegu, poprawiam mojego fotosa i w tym momencie zębaty wykonuje swój skok życia i pozbawia się przynęty !!!! Czarna rozpacz, piękny był, ale... co tam może jeszcze coś się trafi. Wykonuję kilka rzutów i łowię krótkiego szczupaka, takiego około 45 cm a w kolejnych jeszcze trzy podobnej wielkości. Chyba nici z dużego szczupaka, pomyślałem,swoją szansę zmarnowałem w pierwszym rzucie. Zmieniam wahadło na mojej produkcji slidera i w drugim rzucie czuję mocne kopnięcie ale nie szczupacze, holuję rybę do brzegu, to okoń, ładny taki nieco ponad 30 cm, pierwszy na mojego woblerka ale radocha!!!! Rzucam jeszcze kilka razy i zmieniam miejsce. Na nowym stanowisku, posyłam mój „wyrób” z wiatrem, bardzo daleko, ...obrót korbką....siedzi, szczytówka pięknie pracuje ale.....to znowu okoń, jeszcze ładniejszy jak się później okazało grubo ponad 30, nie zabrałem miarki ( przykładam wypychacz, prawie 3 długości* ), jest przepiękny, fotka i do wody. Rozanielony z przepełnionym radością sercem, od niechcenia wykonuję rzut i mam kolejnego okonia i .... jeszcze dwa trochę mniejsze....ale gryzą !!!
Dawno nie miałem takiego dnia : 8,5 cm slider, plecionka fluo 0.16 z przyponem stalowym do 9 kg i... takie brania , nic im nie przeszkadzało, złowiłem 8 grubych okoni i kilka mniejszych, sześć szczupaków i dwa spiąłem. Było naprawdę warto, takie chwile nie zdarzają się często i to wszystko działo się zaledwie przez 1.5 godziny, przeżyłem super przygodę a wszystko za sprawą „komunii...stycznych okoni. I pomyśleć, że szukałem wymówki żeby nie pojechać.
*wypychacz miał 13 cm
Dziś (wtorek ) poszedłem za ciosem, pomyślałem, że może sytuacja się powtórzy i rybki będą super gryzły ale niestety to chyba stara prawda iż „nic dwa razy się nie zdarza”. Moim łupem padły dziś dwa szczupaczki i ani jeden okoń, choć naprawdę się starałem i .....głowa mnie nie bolała.
Życzę Wam wszystkim takiego dnia!!!