Koniec lata
Marek Dębicki (marek-debicki)
2011-09-02
Po długości dnia, chłodnych porankach i wszędobylskiej wilgoci na sprzęcie wędkarskim, rosie na trawie widać, że koniec lata nieubłaganie się zbliża. Brzegi jezior w jednej chwili opustoszały. Podczas jeszcze ciepłych, słonecznych, nawet weekendowych dni nie widać nad brzegiem jezior plażowiczów i kąpiących się. Wędkarzy jakby też znacznie mniej. Najczęściej można jedynie spotkać największych zapaleńców wędkarskich i emerytów, którzy nie liczą się z czasem. Szkoda tych porannych chwil, kiedy to o 4.00 już się było na łowisku w oczekiwaniu na branie złotego lina lub karasia. Szkoda tych długich wieczorów, kiedy to prawie do 22.00 nie było potrzeby używania świetlików podczas długich zasiadek. Miało się wówczas wrażenie, że te kilka godzin nocy ucieka jak z bicza strzelił.
Z drugiej jednak strony jak wybierzemy się na spacer brzegiem swojego jeziora lub wymarzonej rzeczki i przyjrzymy się spustoszeniu i temu całemu śmietnikowi jaki został pozostawiony przez ...no właśnie kogo? Otóż z przykrością trzeba stwierdzić, że niejednokrotnie przez samych pseudowędkarzy, to dochodzimy niejednokrotnie do wniosku, że dobrze, że lato nie trwa u nas dłużej. W innym przypadku miało by się wrażenie, że wędkujemy na wysypisku śmieci. Obraz spustoszenia widoczny jest gołym okiem na trawie, pomostach, na powierzni wody. Serce się ściska jak pomyśli się co zostało utopione i na długo pozostanie na dnie!!! Trudno się mówi, nie ma co biadolić, trzeba zmontować ekipę i wziąć się za porządki jeszcze przed zimą lub jesienna słotą. Przecież to nasza woda i nikt za nas tego bałaganu nie posprząta. Pora też zastanowić się nad tym co zrobić, jakie kroki przedsięwziąć, aby na przyszły rok chociaż zminimalizować skutki letniego sezonu. Jak nie będziemy reagować to z roku na rok będzie coraz gorzej. Taka jest rzeczywistość nad naszymi wodami.