Zaloguj się do konta

Koszyki dystansowe na odległość 18 metrów.



Panująca wichura nie zachęcała do wyprawy a i ostatnie wyniki nie napawały optymizmem jednak nie był bym sobą gdybym odpuścił. Nad wodę wybrałem się koło 9 i po minięciu kolejnej godziny zacząłem wstępne nęcenie, które składało się z 5 większych koszy rzucanych na wprost kępy starej trzciny na przeciwległym brzegu – mój azymut na który rzucałem ""Zaklipsowany"" zestaw. Celowo napisałem o starej trzcince po drugiej stronie by przypomnieć tym, którzy zapominają, że w feederze łowienie bez tzw. ""Punktu odniesienia na przeciwległym brzegu"" i bez zaklipsowanej odległości mija się z celem! Słowa nie mogą być ce­lem - one muszą być środ­kiem do celu więc darujmy sobie pisanie, że tak trzeba, po prostu tak róbmy! Koniecznie warto wysondować dno łowiska a w szczególności łowiska nie znanego ale to chyba oczywiste, że nie łowimy na przysłowiową ""Pałę"" byle gdzie tylko łowimy gdzie warto łowić. Pomijając aspekty gdzie należało by położyć swój feederowy zestaw przejdźmy do towaru... Hmm a może temat towaru odpuśćmy, bo przecież każdy wędkarz ma swoje tajemnice, sekrety i tzw. Killery a i mój wynik dzisiejszy nie robi wrażenia ""Wow"" by mądrować się na jaką zanętę łowić więc ten temat podaruje. Na wstępie gdzieś tam powyżej napisałem o panującej wichurze i może napiszę słów kilka o wędkowaniu kiedy wędkę zwiewa z podpórek a fotel Cuzo kula się po ziemi jak gdyby nigdy nic, zupełnie jak puszka po piwie, którą zostawił nad wodą jakiś Janusz Kowalski – tak ten co narzeka na tony śmieci nad wodą, tak to ten sam!
Dzisiejsze wędkowanie miej więcej tak wyglądało a historia z fotelem nie jest wcale zmyślona. Dzięki zastosowaniu koszyków dystansowych udało mi się trochę połowić na dystansie 18 metrów. Tak zgadza się kosze dystansowe i łowienie nimi 18 metrów od brzegu! Kpina? Myślę, że nie bo jedynie zestaw z koszykami z obciążeniem u dołu pozwolił na wyrzut na wprost ww. starej trzciny po drugiej stronie jeziora co w konsekwencji pozwoliło w miarę punktowo obławiać wytypowane miejsce. Często w wędkarstwie łamiemy schematy a utarte ścieżki zostawiam dla innych i sami podążamy swoją drogą która według nas prowadzi do sukcesu. Od samego początku w swój plecak spakowałem kilka koszyczków różnej budowy przeznaczonych do ""Dystansu"" bo doskonale wiedziałem, że tylko one przetną jak strzała porywiste podmuchy wiatru i wcale nie miałem chęć nimi łowić dalej niż 18 metrów. Warto posiadać w swoim pudełku tego typu koszyczki a zwłaszcza przydadzą się te o niewielkiej gramaturze na łowiska które są strasznie zamulone i wymagają od nas lekkiego wędkowania podczas silnego wiatru. Zaletą tego typu koszyków ( patrz foto ) jest nie tylko osiągany większy dystans lecz świetnie sprawdzają się podczas wichur jak dziś nawet jeśli łowimy blisko. Dla przykładu: Jeśli mielibyśmy łowić 10-cio gramowym zwykłym koszykiem to z pewnością moglibyśmy mieć problem z punktowy podawaniem zanęty i przynęty. Rzut w to samo miejsce nawet na krótkim dystansie nie jest wcale taki prosty kiedy za plecami trzeszczą w oddali drzewa, które walczą z panującą wichurą. Łowienie w takich warunkach nie jest jakoś szczególnie fajne ale jeśli ktoś jest zapalony wędkarski świr to i wichurze nie podaruje. Cała nasza wypraw będzie od samego początku skreślona kiedy zwiewać będzie nasze koszyki jak to ma miejsce ze zwykłymi, lekkimi koszami – w konsekwencji łowimy mało precyzyjnie czyli można powiedzieć, żę mogliśmy zostać lepiej w domu! Z całą pewnością problem zwiewania lekkich koszyczków wystąpi kiedy używamy tych zwykłych, tradycyjnych. Używając koszyków dystansowych mamy szansę łowić precyzyjnie co zbliża nas do sukcesu i nie skreśla nas na niepowodzenie nawet kiedy łowimy trzymając wędkę w ręku, by podmuch wiatru nie zabrał z podpórek naszej ""Broni na rekiny"". Dzisiejszego dnia podczas panującej wichury udało się połowić całkiem sporo drobnej ryby. Wynik nie jest oszałamiający, ale jestem zadowolony z wyprawy, ponieważ potrafiłem poradzić sobie z panującymi warunkami. Dzięki zastosowaniu ""Niekonwencjonalne"" metody jaką było użycie koszyków dystansowych do łowienia na odległości zaledwie 18-stu metrów udało się złowić ""Cokolwiek"". Pomyślicie po co to wszystko napisałem i czy nie lepiej nie było po prostu zostać w domu? Oczywiście, ze nie! A co by było gdyby w takich warunkach odbywały się zawody? Też lepiej zostać w domu czy lepiej powalczyć z dystansowym koszem podawanym na 18-cie metrów?
Odpowiedz niech udzieli sobie każdy sobie sam indywidualnie...

Na koniec wspomnę o samym wyniki końcowym. Nie wędkowałem długo bo około 3 godzin ale w tym czasie złowiłem całkiem sporo drobnej ryby typu Leszczyk, Krąp, Płotka i całkiem fajne Wzdręgi. Ryby od razu lądowały do wody więc ogólnej wagi nie jestem w stanie podać. Trochę żałuję, bo trochę tych rybek było w tym ""Sportowym"" wędkowaniu w ekstremalnych warunkach i sam dla swojej ciekawości zważyłbym je. Same rzutu były w miarę precyzyjne ale tylko dlatego, że to krótki dystans i w skład mojego zestawu ze skrętką wchodził główny bohater wpisu czyli KOSZYK DYSTANSOWY.
Tak się nie łowi? Te kosze służą do czegoś innego?
A kogo to obchodzi, na pewno nie mnie... Swoją drogę, coraz częściej zastanawiam się czy nie stosować tylko i wyłącznie koszyków dystansowych bez znaczenia na jakiej odległości łowię, ponieważ widzę w tych koszykach dużo więcej plusów niż w tych tradycyjnych.
Zalety stosowania koszy ze skupionym obciążeniem w dole, podczas łowienia feederem na krótkim dystansie to między innymi:
-""Odchudzenie"" gramatury kosza z zachowaniem jednocześnie precyzji rzutu podczas wiatru ( mulisty zbiornik )
- Precyzja rzutu która jest wręcz idealna poprzez efektu ""Strzały"". Tego typu koszyki nie koziołkują i wybaczają wiele błędów podczas nie poprawnego rzutu np. wahadło za plecami, brak tzw. paraboli z żyłki poprzez zbyt szybkę lub późne puszczenie żyłki palcem na kołowrotku.
-Mniejszy ""Plusk"" podczas wpadania do wody a co za tym idzie nie płoszymy ryb ( szczególnie ważne w płytkich akwenach )
lekkie koszyki dystansowe zamulają się o wiele mniej niż zwykłe – o ile mówimy o tej samej gramaturze w obu modelach.
-Jak sama nazwa wskazuje ""Dystansowe"" więc rzucimy dalej, o wiele dalej niż koszem zwykłym bez konieczności zwiększania gramatury, która często jest nie potrzebna. Najlepiej kierować się zasadą ""Łowimy najlżej jak pozwala łowisko i warunki"" a więc lżejsze łowienie w stu procentach zapewni koszyczek dystansowy.
-Uważam, że koszyk dystansowy miej pląta nam zestaw poprzez efekt wyraźnego ""ciągnięcia"" zestawu przez koszyk za sobą za każdym razem co nie zawsze ma miejsce w tradycyjnych koszykach, choć najczęściej zależy od samego rzutu wędkarze no ale jeśli ktoś ma problem z poprawny rzutem to wyeliminuje go szybciej z bohaterem wpisu...

Powyżej wymieniłem kilka zalet ale gdyby dogłębniej przeanalizować zachowanie się koszy podczas rzutu zalet znajdziemy o wiele, wiele więcej! Myślę, że warto koszyki dystansowe mieć zawsze ze sobą i stosować je nie tylko podczas dystansowego łowienia. Dzisiejszy opis doskonale pokazuje, ze warto kombinować bo lepiej łamać schemat i łowić niż trzymać się sztywno reguł i schodzić z nad wody o przysłowiowym kiju. Nie traktujcie wpisu jako RADY, to tylko lużny  opis zwykłej wyprawy w przykładowych warunkach...

Poniżęj link do filmu z innej ekstremalnej wyprawy, zapraszam


Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej