Kwiatki na Dzień Matki
Paweł Mizera (pmizera87)
2012-05-26
Początek nie zapowiadał nic dobrego, wręcz przeciwnie zwiastował klapę (kolejną) i mianował łowisko przereklamowanym. A może inaczej - poddawał w wątpliwość własne umiejętności, gdyż wędkujący obok złowił karasia i 2 wymiarowe linki na stanowisku, które od pewnego czasu omijam z daleka ze względu na zatopione drzewo, a szczególnie jedną jego perfidnie ustawioną gałązkę, która stała się jakby drugą hurtownią firmy OWNER. Mijają kolejne kwadranse bez brania. Życzliwy sąsiad o 7:30 zwija się do domu i usilnie zaprasza mnie na swoje stanowisko. Ale mnie się po prostu najzswyczajniej w świecie nie chce już przenosić z całym majdanem. Do tego szkoda mi wrzuconej zanęty. I tak siedzę w coraz gorszym humorze...
Nagle o godz. 8:30 następuje płynne zatopienie spławika. Nie żadne prowadzenie przez znielubioną ostatnio przeze mnie wzdręgę. Zacięcie i jest większa ryba, murująca do dna. Nowa odległościówka JAXON Harmony Match 3,90 pięknie amortyzuje zrywy ryby i ładny lin ląduje w podbieraku. Pomiar wskazuje 31 cm. Wziął na czerwone robaczki kompostowe załatwione od Kolegi Waldka. Jest ok!
Kolejne branie i tym razem odzywa się hamulec. Ryba dzielnie walczy, a mi podskakunje adrenalina. Kij pracuje. Czyżby...? Tak! To karp! Oby się nie wypiął, oby się nie zerwał... Kolana mi miękną. Musiałem go wymęczyć na przyponie z żyłki 0,14 i po ok 5 minutach holu ląduje szczęśliwie w podbieraku. Jest mój! Karp, wymiarowy, zdecydowanie wymiarowy karp z dzikiej, niezarybianej wody. Miara pokazuje 42 cm, waga 1,3 kg. Siedzi bezpiecznie w siatce. Ufff... Coś odwykłem od holowania silniejszych i większych ryb i coś się zmieniło w moim organizmie. Reaguje jak dawno temu, kilkanaście lat do tyłu, przy pierwszych rybach. Przyspieszone bicie serca i krótki oddech. Dzwonię do Waldka się pochwalić i podziękować jeszcze raz za robaki.
Zaraz po karpiu złowiłem karasia. A więc jest bagienne trio. Rzadko zdarza mi się dostać taki komplet! Karasie podeszły i łowię ich kilka sztuk. Pojawiły się też dwa większe osobniki, powyżej 30 cm, większy 32 cm. W samo południe doszedł też drugi linek 27 cm.
Ze względu na kończące się zaopatrzenie, a przede wszystkim plany rodzinne odwiedzin Mamy w jej dniu zakończyłem wędkowanie po 12:30. Nęciłem zanętą TRAPER karp + lin-karaś wzbogaconą granulatem waniliowym, kukurydzą, kolorowymi robakani i siekanymi kompostowymi. Wyniki: karp, 2 liny, 8 karasi srebrzystych, 7 wzdręg, 2 płotki i okoń. Muszę przyznać, że bardzo dawno nie wróciłem tak zadowolony z wędkowania. Ucieszył mnie szczególnie ten karp. Cieszę się, że mam aktualnie możliwość wędkowania w tak urokliwym miejscu.