Kwietniowe wędkarstwo w cieniu Covid19

/ 3 komentarzy / 19 zdjęć


Kwiecień miał być takim miesiącem wędkarskim, gdzie wszystko zacznie wchodzić na wysokie obroty , gdzie przyroda i ryba zacznie się budzić do życia a wędkarze coraz częściej będą szukać ryb nad rzekami w tym i ja.

Niestety życie zweryfikowało nam wszystko i wywróciło nasze plany wędkarskie jak i te zawodowe oraz osobiste do góry nogami , mianowicie całym sprawcą tego zamieszania jest już słynny z Chin wirus covid19 , który na swojej drodze nie oszczędza człowieka , tylko wyniszcza organizm i w nie których przypadkach dość częstych po prostu zabija.

I tu właśnie w miesiącu kwietniu pojawiło się wiele zapytań , spekulacji , zakazów odgórnych z ministerstwa , co można czego nie można , czego zwykły śmiertelnik ma przestrzegać . Niestety nas wędkarzy uziemili w domach że tak to nazwę i wyjście nad rzekę by sobie połowić odpocząć ,wyciszyć się zostało zakazane brzmi jak jakiś primaaprilisowy żart który został rzekomo wprowadzony właśnie 1 kwietnia . Ale że kij ma dwa końce , a chusteczka cztery rogi , to i te zakazy zostały omijane przecież nie wprowadzili stanu wyjątkowego ktoś powiedział , i nie mogą nam zakazać wyjścia z domu święta racja , nawet Rzecznik Praw Obywatelskich o tym wspominał , a może po prostu coś w tym jest sam nie wiem mi osobiście do polityki bardzo daleko , nie mój cyrk nie moje małpy jakoś tematy na tle politycznym mnie nie kręcą.

Ja chcę po prostu łowić być nad rzeką w samotności a to chyba zdrowsze rozwiązanie niż być w markecie na zakupach w owych czasach i łapać ryby z zamrażalki przy tym nie wiedząc czy jakaś Pani czy Pan nie są przypadkiem nie świadomie zarażeni i nie zarażają innych ja wiem że w tym temacie zdania są podzielone jest to tylko moje skromne zdanie na ten temat. Dla tego też jak nie którzy z naszej braci wędkarskiej , i ja postanowiłem nie rezygnować z samotnych wędrówek rzecznych , i wychodzić nad wodę by sobie połowić i poszukać przy tym ryb .Wędkarstwo na zakazie korony można było by rzec , niestety takich czasów dożyliśmy a Panowie policjanci sypią mandatami jak z rękawa czymś trzeba załatać w końcu tą naszą dziurę budżetową która się zrobiła.

Chodząc tak brzegami rzeki , dochodzę do wniosku że dziwne to wszystko jest teraz żeby chować się gdzieś po krzakach, chodzić kanałami jak szczur tylko dla tego że człowiek chciał by w spokoju iść i powędkować , ja rozumiem epidemia epidemią to jedno i każdy z nas zdaję sobie z tego sprawę i wie jak się zachowywać , a zdrowy rozsądek to drugie nie możemy też popadać w paranoję , bo jak się słucha tych wiadomości w telewizji to wydaję mi się , że dużo w tym jest nie potrzebnej paniki robionej pod publikę.

Co prawda kwietniowe wędrówki musiałem nieco skorygować , i z większości wyszła mniejszość , ale zawsze coś tam było połowione miejscówki obadane i przede wszystkim obecność nad samą wodą to dla mnie najważniejsze , bo ja długo bez wędkarstwa i bytowania nad wodą nie umiem wytrzymać , oczywiście nie obyło się bez przygód i kwietniowych przyłowów. 
07.04.20 Wyruszam na kolejną swoją wędkarską wędrówkę , partyzantka wędkarska że tak to nazwę , no ale cóż ważne że jest się nad wodą w dziczy gdzie jestem sam bez osób trzecich . Zaczynam od małego woblerka rękodzieło od kolegi , i tak próbuję tym małym woblerkiem po przelewikach , przed przelewami pogoda w końcu ładnie dość ciepło , słonecznie chodź dosyć wietrznie , no cóż i nawet widać życie w wodzie co napaja dużym optymizmem na schwytanie jakiegoś klenia bądź jazia , przez marzec się nie udało to może w kwietniu coś siądzie zobaczymy bo póki co jestem na przysłowiowe zero .  Maszerując do następnych miejsc , przez łąki co i róż przechodzę przez suche  krzaki a co za tym stoi strącam co i róż masę kleszczy , które tylko czekają na tych krzakach na swoją ofiarę by się wkuć i popić trochę krwi , niestety w tym roku kleszczy jest straszny wysyp dlaczego?

Prawdziwej zimy z mrozem nie było i nie powymrażało tych małych bestii , trzeba uważać nie dość że czasy koronawirusa to jeszcze raczej nikt nie chce , mieć przygód z boreliozą więc uważajcie na siebie nad rzekami . Wróćmy do łowienia docieram w końcu do ciekawej miejscówki i w niej troszkę pomacham , zobaczymy jak to będzie pierwsze próby zaczynam małym wobkiem , lecz postanawiam go zmienić na obrotóweczkę złotą w rozmiarze 0 , i oddaję pierwszy rzut przed przelewik blaszka tylko zdążyła wpaść do wody jeden ruch korbką i czuję potężny strzał zacinam siedzi fajna rybka , która pięknie i silnie walczy co podkręcę troszkę kołowrotkiem to ryba kontra i w nurt , muszę holować na spokój by nic w zestawie nie strzeliło.

Nagle ryba się wynurza spoglądam , piękny boleń kolejny już w tym sezonie niestety przy próbach złowienia klenia , w tym sezonie siadają same bolenie jak na razie . Boleń podebrany , piękny gruby widać że w dobrej kondycji i że raczej zaczęły już swoje żerowanie na uklejach , ryba mierzy 70 cm niech płynie i wraca do siebie terroryzować ukleje i niech rośnie , a ja no co nie pozostaję mi nic innego jak przenieść się w inne już miejsce , za dużo tu chlapania i hałasu było.

Kolejne miejscówki to wręcz totalne bezrybie , na co bym nie próbował co by nie wpadło do wody to zero jakiegokolwiek kontaktu z rybą , chodź by ta najmniejsza ale nic kompletnie do tego rzeka ma stan wody jak by to był jakiś czerwiec co najmniej , a jest dopiero kwiecień strach pomyśleć co będzie w środku sezonu letniego . Po tych miejscach złożyłem kijek i ruszyłem w stronę domu , coś tam wpadło chodź boleń to nie kleń ale jakieś życie na wodzie już było.

13.04.20 Lany poniedziałek w wykonaniu wędkarskim , dziś ruszyłem razem ze swoim grupowym kolegą Adamem nad rzekę w poszukiwaniu ryb , pogoda jak na lany poniedziałek to bardzo słabiutka , pochmurnie zimny silny wiatr i deszcz taki lany poniedziałek od pogody , no ale ze święta w tym roku były  nie co inne stłumione epidemią to i lanego poniedziałku nie było  chyba że w domu wśród swoich , więc ruszyliśmy nad rzekę kolejna partyzantka wędkarska , spowodowana dziwnymi działaniami naszych rządzących pytanie jak długo jeszcze?

Spotykamy się pod byłą knajpą , w starych czasach pod kasztanami nad Bzurą a później spółdzielnią rolniczą w miejscowości Kozłów Biskupi , miejscowi wędkarze znają te tereny i wodę w której wszystko może się wydarzyć , schodzimy w dół rzeki obławiając miejscówki licząc na jakieś efekty , już na dzień dobry wiem że popełniłem jeden dość znaczący błąd , co do komfortu łowienia mianowicie za leciutko się ubrałem a cieniutka koszula z długim rękawem i ortalionowa kurteczka to w tym dniu nie zdało egzaminu i że tak powiem było dość zimno ale co tam.

Pierwsze miejsca za nami , niestety jeden i drugi bez kontaktu ale ryby to nie wszystko , liczy się to że jesteśmy nad wodą i miło spędza się czas ,a ryba jak weźmie to dodatek do tego wszystkiego i nagroda za naszą cierpliwość . My póki co zamiast nagrody mamy zimny lany poniedziałek tam z góry , może przejdzie nie długo pomyślałem z tym że póki co na to się nie zanosi.

Kolejne miejsca kolejne pudła , że tak to nazwę ale my nie zniechęcając się walczymy dalej  i obławiamy ciekawsze miejsca , na pierwszy rzut oka miejsca ładne i jak był bym takim drapieżnikiem , to na pewno którąś miejscówkę bym okupował , ale ryby w dniu dzisiejszym raczej nie żerują i stąd ten brak brań , spowodowany pewnie nagłą zmianą temperatury . Różne manewry co do przynęt , również nie skutkują nie działają malutkie obrotówki w różnej kolorystyce , woblerki czy małe spinmady wszystko w dniu dzisiejszym jest nie skuteczne , kolega Adam próbował również małych twisterów , lecz bez skutecznie.

Gdy zawiewał zimny porywisty wiatr , to aż przeszywało człowieka i odechciewało wszystkiego , jesteśmy w następnych miejscach i próbujemy kolega Adam założył małego wobka od Pana Janusza Ryczkowskiego , bodajże pestkę i obławiał drugi brzeg po wachlarzu , tuż przy samym brzegu złowił szczupaczka taki przyłowik koło 30 cm na pestkę, szczupaczek wypuszczony i łowimy dalej.

Przechodzimy dobre 2 km brzegiem , i docieramy do fajnego miejsca w którym jak sie później okazało zamiast kleni , buszował taki około 40 cm szczupaczek i zaatakował moją złot obrotóweczkę , a walczył jak zły no dobra nie ma co go męczyć bo szczupaczek mały to raz , a dwa w okresie ochronnym jeszcze , niech wraca do wody a my kierujemy się dalej . Dalsze miejsca bez zmian czyli zero brań , zrobiliśmy jeszcze kilka miejsc ale nic już nie wpadło , więc stwierdziliśmy że na dzień dzisiejszy koniec łowienia 6 h połowione za nami.

W drodze powrotnej spotkała nas niespodzianka , rozmawiając na różne tematy tak się zagadaliśmy , że nie zauważyliśmy Panów policjantów stojących swoją lodówką w krzakach nad brzegiem rzeki , co oni tam przyjechali podziwiać zachód słońca , czy szukać jeleni którym by wlepić mandat za wędkowanie , więc uniknęliśmy mandacików i łatania dziury budżetowej naszym kosztem i przeprawiliśmy się rzeką na drugi brzeg.

Wracając do domu drugim już brzegiem , widzieliśmy jak Panowie mundurowi spisywali 3 osoby nad rzeką , i już dziura budżetowa trochę będzie załatana tak minął właśnie nam wędkarski lany poniedziałek.

Co prawda miałem jeszcze kilka wyjść w miesiącu kwietniu , ale były to niestety słabiutkie wyjścia , jeden okonek się trafił godny uwagi i tyle. A wracając do naszych wspaniałych zakazów , które wprowadził nas rząd raptem od poniedziałku 20 kwietnia zostały zluzowane obostrzenia , i można już wychodzić do lasów i nad rzeki - pytanie jak to wszystko działa? Że gdzie było dużo mniej zarażonych , był wprowadzony rygor i chore zakazy , a gdy zarażeń jest coraz więcej to raptem obostrzenia zostaną zluzowane , ktoś tu robi sobie z nas  aja i próbuje na siłę zawracać kijem rzekę , przy tym nami sterować . Takie jest moje odczucie w tym temacie , ale na to musi sobie odpowiedzieć każdy z nas  bo widzę zdania są podzielone , pozdrawiam i każdemu życzę w tych dziwnych czasach zdrówka i życiówek nad wodą.

 


4.3
Oceń
(6 głosów)

 

Kwietniowe wędkarstwo w cieniu Covid19 - opinie i komentarze

kabankaban
+2
Ja jestem w tej dobrej sytuacji że nad rzekę mam około 400 metrów z tego może 200 idę boczną drogą a dojazd w pobliże wody samochodem jest niemożliwy. Więc niezwracając uwagi na zakazy łowiłem kiedy tylko miałem czas. Pozdrawiam. (2020-05-10 09:35)
wyprawy brzegiem wyprawy brzegiem
0
Kaban ja podszedłem do tematu wędkarstwa tak samo jak i Ty , i całe te zakazy przełowiłem w dzikich odcinkach rzeki Bzury cisza spokój można było się skupić na wędkarstwie pozdrawiam (2020-05-10 12:44)
ryukon1975ryukon1975
+2
Łowilem bez problemu. Gorzej miał znajomy który wybrał miejscówkę przy moście i za pierwszym razem PSR go wyprosila. Skomentowalem to krótko mówiąc mu - zawsze wiedziałem że głupi jesteś. (2020-05-10 15:57)

skomentuj ten artykuł