Kwietniowe wędkowanie. - zdjęcia, foto - 5 zdjęć
Wielokrotnie miałem w marcu kontakt z wodą a przy tym i z drobną rybą. Były to wypady z bacikiem na okoliczne stawki oraz rz. Pilicę w ok. Tomaszowa Maz. Kilka ciepłych kwietniowych dni pobudziły moją aktywność a wędkarski instynkt podpowiada - bierz się chłopie za konkretne wędkowanie. Za cel wyprawy wybrałem znany sobie już wcześniej nie wielki akwen o pow.1,7 ha. Można tam złowić pokaźnych rozmiarów linki,karasie i płotki.
Jesienią akwen jest tak intensywnie porośnięty moczarką,grzybieniami itp. że nie ma gdzie wstawić wędki. Wiosną zalega na dnie tej zgnilizny pokaźna warstwa. Przed przystąpieniem do łowienia postanowiłem jednak łowisko przygotować. W tym celu przygotowałem sobie specjalnie skonstruowane grabie. Zaletą ich jest to że jak by nie upady zawsze grabią. Tak wyposażony udałem się na upatrzone miejsce aby przygotować miejscówkę. Pierwszy rzut i już kłopoty. Z trudem wyciągam ogrom śmierdzącej zgnilizny. Takich rzutów wykonałem kilka. Na wszelki wypadek wypadek wyczyściłem sobie jeszcze jedną miejscówkę. W tym dniu dałem sobie już spokój. Następnego dnia przybyłem nie na łowienie ale dalsze przygotowanie łowiska. Wrzuciłem kilka gulek gliny z niewielką ilością zanęty. Następny wypad już z wędką. Na początek do wody nie wielka ilość zanęty,na haczyk pinka i czekam na branie. W tym dniu przez 2 godz. nie doczekałem się brania. Nie zrażony wynikiem przybywam ponownie następnego dnia. Te same zasady łowienie i również bez brania. Trzeciego dnia ponowny wypad. Tym razem jedna płotka. No to już sukces. Po dniu przerwy poniosło mnie znów. Tym razem warto było. W ciągu łowienia uwiesił mi się 1 srebrny karaś. A więc „Pierwsze koty za płoty”łowisko czynne. Karasie obecnie na tarle. Damy im spokój. Nad wodą pełnia życia. Piękny widok. Po świętach zaczynam już aktywne wędkowanie.
Autor tekstu: Piotr Wagrowski