Leszcz wśród kamieni
Krzysztof Kloc (ryukon1975)
2016-09-02
Przełom lata i jesieni
Dni stają się coraz krótsze, mrok włada już znaczną częścią doby. Jednak temperatury ciągle korzystne by próbować mierzyć swe siły z rybami. Powiedziałbym że nawet bardziej sprzyjające jak upały które panowały kilka tygodni temu. Poranne zasiadki można przedłużać bez obaw o dokuczający skwar, popołudniowe zaczynać wcześniej mając do tego jeszcze w rezerwie na łowienie kilka godzin po zmroku, jeśli tylko ryba współpracuje a wędkarz ma ochotę i czas by go spędzić nad wodą. Pomimo że od początku września zewsząd słychać że wszyscy już w "blokach" by startować na drapieżniki różnych gatunków można śmiało jeszcze przez kilka tygodni łowić ryby spokojnego żeru.
Warunki są do tego bardzo dobre a znaczne ochłodzenie które "ruszy" drapieżnika na żer jeszcze nie nadchodzi. Właśnie te dwa powody każą mi jeszcze trzymać gruntówki w ciągłej gotowości. Żadne zahamowania nie powodują też żebym z nich nie korzystał. W tym czasie i w tych warunkach połów białej ryby często jest jeszcze o wiele bardziej skuteczny jak drapieżników. Oczywiście nie można uogólniać i do każdej wody właściwe podejście ma tylko ta grupa wędkarzy która ją zna. Należy też wziąć pod uwagę że różnice w warunkach wodno- atmosferycznych na terenie kraju a bywają znaczne. Widać je zdecydowanie zwłaszcza wiosną i jesienią. Wtedy kiedy patrzę na zdjęcia znad wody innych wędkarzy zamieszczane przez nich na różnych portalach, porównując je do warunków za oknem zastanawiam się czasem czy to na pewno ten sam kraj.
Jednak to jeszcze nie ten okres dużych różnic.. Dlatego biorąc pod uwagę pogodę z ostatnich kilku lat jeszcze około przynajmniej dwóch miesięcy warunki będą stabilne i podobne. Zachęcam wędkarzy którzy chcą łowić skutecznie czyli nastawiając się na aktualnie dobrze żerujące gatunki do połowów leszczy. Leszcz jaki jest każdy wie, występuje na większości naszych wód. Gatunek nie zawsze i nie wszędzie doceniany. Raczej nie ze swojej winy lecz a powodu złej gospodarki na wielu zbiornikach dzięki której człowiek stworzył z niego na wielu wodach niepożądany, skarłowaciały chwast. Jednak ktoś kto umie i łowi regularnie ładne sztuki na dobrym łowisku potrafi go uszanować a naprawdę jest tego wart. Jeden z gatunków podczas połowów którego uczyłem się wędkarstwa.
Niżej kilka słów na temat tego co podczas łowienia leszczy ważne. Wybór stanowiska, zanęty, sprzęt. Wszystko głównie na podstawie zasiadek z ostatnich dwóch-trzech tygodni.
Miejscówka podczas niżu na rzece
Niżówka to słowo które kojarzy mi się z rzeką już od kilku dobrych lat. Zmieniły się warunki ryby zmieniły swoje przyzwyczajenia? Raczej nie ryby nie zmieniły przyzwyczajeń szukają warunków jakie im dawały stare kojarzone z nimi odcinki rzek na nowych dla nich a przez wędkarzy pojmowane zupełnie inaczej. Właśnie tak stało się u mnie z leszczem. Tam gdzie wolniejszy równy uciąg nawet dla niego warunki stały się niekorzystne. Odszedł w poszukiwaniu wody lepiej natlenionej i dającej większe szanse na zdobycie pokarmu. Jedyne co się nie zmieniło to fakt że nadal lubi miejsca głębokie, głębokie jak na obecne warunki bo tych na które mówiłem głębokie kilkanaście lat wstecz już nie ma.
Stado leszczy znalazłem przy okazji łowienia innych gatunków na feedery. Rzeka na wybranym odcinku była początkowo płytka i z dość szybkim nurtem. Za pierwszym zakrętem kilka przelewów a następnie dość duża rafa. Za nią prawą stroną główny nurt płynął szybką rynną o twardym z żwiru i otoczaków dnie o głębokości około 120 cm. Lewa strona to płytka woda z miękkim piaskowym dnem. Następnie spore zwężenie za którym zaczynał się spory łuk w prawo z kamienną opaską. Właśnie tu na lewym brzegu wśród kamieni opaski wybrałem miejscówkę. Liczyłem na to że woda na wcześniejszym płytkim odcinku natleni się i da tu rybom lepsze warunki do bytowania.
Dokładne miejsce połowu ustaliłem brodząc ze spinningiem w ręce. W nurt wszedłem od wewnętrznej strony łuku. Woda miała tu na odcinku około stu metrów głębokość 100- 120 cm i dość miękkie dno. Od zewnętrznej strony wzdłuż opaski znajdowała się głębsza rynna, jej głębokość podczas schodzenia rosła aż do miejsca gdzie brodzenie w spodniobutach stawało się niemożliwe. Właśnie tu rosła też znacznie głębokość na całej szerokości rzeki. Musiałem się wycofać na brzeg. Jak długi jest głębszy odcinek sprawdziłem schodząc brzegiem około sto pięćdziesiąt metrów niżej, z tego miejsca podjąłem próbę podejścia w górę rzeki i wszystko stało się jasne. Znalazłem wodę o głębokości 150- 200 cm na odcinku około 100 m na którym postanowiłem nęcić. Szerokość rzeki na całym odcinku wynosiła poniżej dwudziestu metrów. Po pierwszych złowionych jaziach i certach trafiłem kilka ładnych leszczy jako przyłów. Postanowiłem zmienić taktykę i przygotować zanętę typowo leszczową licząc na lepsze wyniki w połowie tego gatunku.
Nęcenie i zanęty
Na wstępie czyli przed rozpoczęciem nęcenia ustalam i wybieram produkty których będę używał. Pomogły mi tu trochę wcześniejsze doświadczenia z danymi zanętami, atraktorami oraz ziarnami na danym łowisku.
- pęczak, główna masa i baza zanęty
- kukurydza, podobnie jednak w mniejszej ilości
- zanęta Dragon XXl Leszcz 3 kg
- atraktor Dragon Elite Cookies 250 g
- atraktor Spezi Aroma Koper Włoski 125 ml
Przygotowanie zanęty pierwszej, nęcenie kulami:
1. Gotuję 1 kg pęczaku.
2. Po ugotowaniu dodaję do niego pół opakowania atraktora Dragon Elite Cookies.
3. Już na wodą wsypuję pęczak z atraktorem do wiadra dodać 2-3 puszki kukurydzy i drugą połowę atraktora Elite.
4. Dodaję odpowiednią porcje gliny by formować kule i nęcić nimi.
Przygotowanie zanęty drugiej nęcenie przy użyciu koszyka zanętowego:
1. Do wiadra wsypuję zanętę Dragon XXl Leszcz.
2. Dodaję atraktor Spezi Aroma Koper Włoski (według zaleceń producenta) i dokładnie mieszam.
3. Dodaje nieduże ilości pęczaku i kukurydzy.
4. Nawilżam i czekam 20 minut do użycia.
Zanęty wymienione wyżej używałem jednocześnie. Na wstępie nęciłem dość mocno kulami które w głębszym odcinku wody dobrze się utrzymywały i pracowały efektywnie przez dość długi okres. Donęcanie kulami dość rzadkie raz na godzinę, częściej tylko podczas dobrych brań. Zanęta do koszyka wędrowała przy każdym zarzuceniu i miała za zadanie głównie utrzymać aromat w polu nęcenia. Jedynym odstępstwem było dodawanie do zanęt czerwonych robaków i rosówek podczas gdy stan wody się podnosił i robiła się ona mętna. W takich warunkach rosówki zastępowały też kukurydzę i pęczak stosowane głównie jako przynęty. Kukurydza i pęczak przeznaczone na przynętę aromatyzowane atraktorem Dragon Elite.
Sprzęt i praktyka
Najważniejszym narzędziem są wędziska i od nich zaczynam kompletowanie sprzętu. Pierwszy kij to Dragon Magnum Ti 3,6 m cw 100 g. Koszyk na tym kiju jest zarzucany bardzo blisko opaski czasem dosłownie pomiędzy kamienie które się z niej stoczyły. Poznanie ich układu na dnie i danym odcinku kosztuje kilka zestawów. Drugie wędzisko to dłuższy i mocniejszy Dragon Elite Pro Feeder 130 długość 3,9 m cw 130 g. Zestaw na tym kiju jest zarzucany bliżej głównego nurtu i w główny nurt.
Pozostałe ważne elementy jakie stosuję to żyłka Dragon Specialist Pro Match&Feeder 0,25 mm o wytrzymałości 7,70 kg dobrze sprawdza się przy metodzie feeder. Koszyki zanętowe z obciążeniem Dragon o masie 70-100 g. Koszyki bardzo dobrej jakości i praktyczne posiadają demontowane jeśli zachodzi taka potrzeba dno.
Reszta jest praktyką. Co jeszcze można dodać. Wędkarz który posiada miejscówkę, zanętę i sprawdzony sprzęt potrzebuje już tylko czasu. W ciągu dwóch do trzech dni w zanętę powinny wejść leszcze. Jeśli mamy szczęście i miejscówka została wybrana prawidłowo i trafimy na okres dobrego żerowania złowimy najprawdopodobniej leszcze już podczas pierwszej zasiadki. Stado nie wybrzydza w takich warunkach. Żerujące ryby nie ominą nawet jednego metra kwadratowego dna poza nielicznymi powierzchniami o typowo i skrajnie niekorzystnych warunkach. Trafiają się bardzo ładne przyłowy. Duże płocie, jelce, certy czasem inne gatunki. Tyle i tak krótko o łowieniu. Jeśli ktoś zna rzekę na której łowi i jej ryby nie potrzebuje więcej.
Na mojej "podstawowej" wodzie czyli średniej wielkości podkarpackiej rzece raczej nie wyrównam rekordu kraju. Jednak ryby o masie rzędu 1,5 -2,0 czy 3,0 kg do rzadkości nie należą. Życzę więc wszystkim którzy zechcą podczas września i października łowić ten gatunek cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu.
Moją nagrodą za wytrwałość był leszcz którego ja nie zapomnę z cała pewnością.
Druga połowa lutego. Nad rzekę poszedłem około godziny dziesiątej. Po godzinie piętnastej gdy już zaczęła się szarówka jedno jedyne branie i leszcz taki około 1,5 kg. O tym że były to czasy prawdziwych zim nie wspomnę. Temperatura poniżej -20*C przez cały dzień i minimum dwa kilometry brzegiem rzeki po ogromnych zaspach w poszukiwaniu niezamarzniętej wody dostępnej z brzegu. Znalazłem. Bardzo szybka i płytka woda za rafą w której nikt rozsądny by nawet nie próbował łowić o tej porze roku. Spróbowałem, młodość ma swoje prawa.