Leszcz z Połańca
Edmund Gutkiewicz (Edmund)
2008-11-06
Zapewne mało który z Was nie słyszał kiedykolwiek o kanale połanieckim i pięknych rybach, które można tam złowić. To nie legenda. Kanał elektrowni cieplnej w Połańcu to prawdziwe, wędkarskie eldorado. Sprawdzałem wielokrotnie. Ostatnio, podczas kilkudniowego pobytu, złowiłem tam osiemdziesiąt dwa leszcze…
Kanał leży w południowo-wschodniej części województwa świętokrzyskiego. Najlepiej kierować się na Sandomierz, a na tamtejszej obwodnicy odbić w prawo. To specyficzny zbiornik, ma jakieś 60-70 m szerokości i 3 km długości. Dno kanału jest w zdecydowanej większości piaszczyste, nie brakuje krzaków i zwalonych drzew, które stają się doskonałymi miejscówkami dla wielu gatunków ryb. Pamiętajmy, aby na wyprawę koniecznie zabrać ze sobą gumowce, ponieważ po większych opadach można zakopać się w błocie.
Mimo tego kanał jest genialnym łowiskiem, ciepła woda spowodowana bliskością elektrowni sprawia, że można tu łowić przez okrągły rok. Niezależnie więc od pogody przyjeżdżają tu dziesiątki wędkarzy, którzy chcą zmierzyć się z dorodnymi leszczami, certami, kleniami, jaziami, karpiami czy brzanami, których tu nie brakuje. Aby wyprawa była skuteczna najlepiej jednak łowić w sytuacji, gdy stan wody na Wiśle jest normalny, bądź podwyższony, ponieważ ryby chętniej wchodzą wtedy do kanału. Gdzie najlepiej się ustawić? Z moich obserwacji wynika, że leszcze i inne drapieżniki lokują się częściej bliżej centrum kanału, natomiast brzana przy samej Wiśle.
Jak już wspominałem, aby skutecznie połowić trzeba nastawić się na kilkudniowe łowienie, często jest bowiem tak, że pierwsze dwa dni pochłania nam samo nęcenie, a dopiero na trzeci dzień widać tego wyraźne efekty.
Łowimy najlepiej z użyciem delikatnej gruntówki, ponieważ ryby są bardzo płoche. Lepiej też celować bardziej w drugi brzeg, czyli praktycznie tamtejszą wyspę. Sprzęt wędkarski – bez spławika, rzucamy wędkę w zanęcone miejsce, napinamy żyłkę i wędkę ustawiamy na podpórce wzdłuż brzegu. Napinająca się szczytówka sygnalizuje nam wszystkie brania.
Niezbędna jest też oczywiście dobra zanęta. Mój sprawdzony przepis na tamtejsze leszcze to: 5 paczek zanęty GMS leszcz, 2 opakowania TTX –u kukurydzianego, całe opakowanie konopi prażonych, dodajemy 3 opakowania gliny i 0,5 litra robaków, dobrze byłoby też dołożyć puszczę kukurydzy. To wszystko mieszamy na sucho, następnie namaczamy, robimy twarde kule. Najlepiej umieszczać je dalej od brzegu, dobrze więc wyposażyć się również w procę.
To mój sprawdzony sposób na tamtejszego leszcza. Pierwszego dnia złowiłem co prawda tylko 3 sztuki, ale na drugi dzień już ponad trzydzieści, a na trzeci każdy rzut kończył się wyłonieniem ryby. Efekt – osiemdziesiąt dwa leszcze podczas kilkudniowej wyprawy. Nic więc dziwnego, że miejsce te często odwiedzają wędkarze. Rozkładają namioty, w nocy łowią sumy i karpie, a w dzień leszcze. przynosi Skuteczny okazuje się zarówno spławik, jak i tradycyjna bolonka czy łowienie na tyczkę.
Polecam!