liny to jest wyzwanie

/ 4 komentarzy

Witam kolegów patrząc za okno i pruszący śnieg człowiek wspomina ciepłe lipcowe wieczory izasiadkę na mojego ulubionego rywala LINA,a historia zaczyna się tak: Będąc w pracy połamałem nogę wiedziałem że jestem uziemiony na kilka miesięcy ale już w szpitalu obmyślałem co będzie z moją pasją wędkarstwem,a że mam w odleglości 300m stary piękny i mało uczęszczany staw więc wybór był oczywisty,wiedziałem z opowiadań że jest tam piękny karaś ,lin szczupak,został tylko jeden mały szczegół jak z tym kulosem będe się tam dostawał.Po wyjściu ze szpitala a był to kwiecień zszedłem o kulach do komórki odkurzylem rower sprawdzłem można kręcić nogą ,no to jest okej. Następnego dnia przygotowania kule na bagażnik wędki do pokrowca i jazda,jestem nad wodą koledzy wędkarze wiecie jakie to wspaniale uczucie jak juz byłem na łowisku i rozlorzylem wędki ,mimo że staw jest blisko nigdy nie mialem okazji tu łowić więc trza było je rozpracować,staw wielkości około0,5 h głębokość około 1,5m dno bardzo muliste duża ilość roślin zanurzonych .Zaczełem delikatnie nęcić zanęta gotowa lin ,karaś Traper,płatki owsiane ,pinka kolorowa, otręby pszenne .Wędki teleskopowe 3.90 żyłka główna 0,20 spławiki 1.5 g przypon0,12.Pierwszy dzień nad wodą wspaniałe uczucie ,gozina19 ,brań zero aktywność żerowanie ryb bliska zeru,ale powoli zaczynają wydobywać się cieniutkie pęcherzyki powietrza ,a więc jest prosiaczek tylko jest nie zdecydowany,god22 zwijam się mam wiele czasu i jutro będzie dogrywka.Podobnie mijały dni,ale gdzieś po 4 dniach przyszło ocieplenie i staw zaczyna żyć ,najpierw ok,godzi 18 delikatne przytopienie spławika i spokój za momęt poprawia przycinam JEST! leszcz ok40cm dobra nasza jest pierwsza,bliżej wieczora zaczyna buszować lin wchodzi w zanęte ale brań zero,co jest,próbuję różnych przynęt i nic. Wracam kolejnego dnia zmieniam przypon 0,10 i splawik 0,75g ,god18 na haczyk lądują 3sz pinki nagle spławik bez ostrzeżenia znika przycinam jest walczy jak oszalały podciągam bliżej, przepiękna samiczka lina 42cm ląduje w podbieraku,a więc tu go bolalo wędka ląduje z powrotem do wody , parę minut spokoju i nagle kiwnięcie spławikiem ,poprawka isplawik wędruje w lewo pod wodę tnę jest potworny opór ale daje radę ląduje w podbieraku lin i życie staje się kolorowe i nawet noga mniej boli.Tak oto spędziłem cale lato nad moim ulubionym z przymusu stawem i nauczyło mnie to szacunku do zielonego jegomościa .POZDRAWIAM

 


4.5
Oceń
(13 głosów)

 

Dokumenty (1)



liny to jest wyzwanie - opinie i komentarze

bluehornetbluehornet
0
A więc, jak przeczytałem wędkarstwo może być formą rehabilitacji zamiast stosownych ośrodków . Wielki podziw i szacunek za wytrwałość i podjęcie ryzyka ( bądź co bądź ) wyprawy na ryby ze złamaną nogą . Oczywiście ***** . Połamania kija ( nie nogi !!!!! )
(2010-12-17 14:46)
endriutendriut
0

Witam!

Ja też miesiąc po operacji przepukliny kręgosłupa (jak tylko mogłem już siadać) zawoziłem kobitę do pracy, brałem spina, paprochy i leciałem nad wodę.

Plecki trochę pobolewały ale już coraz lepiej...

Pozdrawiam.

 

(2010-12-17 16:42)
asia79rasia79r
0
Ja tez miałam lina ;) ale takiego 1.7 w listopadzie  (2010-12-19 02:04)
zloty206zloty206
0
A czy ten stawek to nie jest przypadkiem ten koło ELTRY?Za artykuł-5.Pozdrawiam. (2011-02-11 23:41)

skomentuj ten artykuł