Zaloguj się do konta

LIPIENIADA

Lipieniada.
Czegoś takiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Cały dzień, bo od świtu do zmierzchu rzucałem nimfą na wodę i nie urwałem żadnej, ani nimfy ani ręki. Owszem, miałem zaczepy, cztery razy wchodziłem tam, gdzie się depcze ryby, ale nie zanurzałem ręki głębiej jak po łokieć i nimfę uwalniałem.
Niedziela w dniu 4 września 2016 r. była pięknym dniem.  Cały czas świeciło słońce, a w jego promieniach wody Czarnego Dunajca w Ludźmierzu i Dunajca w Nowym Targu były krystalicznie czyste. Oczy postrzegały wszystkie kamienie i wydawało się, że wody nie ma więcej jak na 5 cm. W praktyce momentami było to 50 cm. „Gejowaliśmy” w trójkę, Ja, Piotr i Paweł. Oni klasycznie – z zachowaniem reguł metody łowienia, a ja metodą dalekiej nimfy. Dominowały lipienie do 25 cm długości. Dłuższy lipień także był i to wiele razy, lecz za każdym razem się spinał i tylko sporadycznie trafiał do podbieraka. A ten największy, gdy po włączeniu aparatu ustawiałem go w lewej ręce do zdjęcia, wykorzystał, że nie mogę go w pełni objąć i uciekł z kadru do wody. Łowi się to, co aktualnie jest w wodzie, a nie to, co chce się łowić. Podobno duże lipienie były w tych wodach rok wcześniej. Najważniejsze, że sprawdził się gej od Andrzeja Basińskiego z facebooka, ponieważ już wiem, że będzie mieć okazję sprawdzić się ponownie. W tym względzie zżerała mnie ciekawość. Na 27 dotkniętych ręką rybek aż 25 poszło na tego geja. Mogłem się pomylić o jedną.
Piotr i Paweł mieli swoje geje – wcale nie gorsze. A poza tym oni nie zawsze gejowali, bowiem momentami szukali szansy w użyciu większej nimfy. Są też wielokrotnymi mistrzami różnego szczebla i z tych powodów Piotr przyznał się do ok. 50 ryb, a Paweł do ponad 30-tu. W przeważającej większości były to lipienie. Oczywiście wszystkie rybki w dobrej kondycji szybko wróciły do wody, a z nami zostawała jedynie przyjemność holowania i wypuszczania. Rozczulające były te egzemplarze, które po uwolnieniu ustawiały się idealnie pod prąd, szukając schronienia w cieniu mojego buta.
Wyjechać na muchowanie w nocy i wrócić z z muchowania w nocy, ale z poczuciem dumy z osiągnięcia wędkarskiego sukcesu jest prawdziwie męską przygodą. I ten szczególny stan ducha jest od wczoraj w nas mocno obecny. Przygodo trwaj!!!!
 

Opinie (3)

SebekKry

Tosz to na fotkach same dzieciaczki. Takie to łupią bez opamiętania. Do takich to szkoda podbierak moczyć. [2016-09-07 17:43]

rysiek38

Może się zdziwicie ale lipienia widziałem tylko na zdjęciach bo mimo dość sporego stażu nigdy nie miałem szczęścia dopaść tej uroczej rybki no bo i nie miałem gdzie za bardzo na nią zapolować - ot ci los hanysa :-) [2016-09-08 18:46]

kaban

Opis kolejnych zawodów... . Bez oceny. [2016-09-09 16:15]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Karasie na spławik

Koniec wakacji, dni są coraz zimniejsze. Wraz z kolegami wybrałem się na…