Lipieniowe szalone jesienne dni
Paweł (Pawel19777)
2013-10-16
Chwila spaceru i znów biegiem z córką do szkoły.. ech ten wolny dzień :)
Beztroskie oczekiwanie z kubkiem ciepłej kawy i chwila przy imadełku i koło 9 rano jestem gotowy.
Za oknem zaczyna wychodzić słońce i co za tym idzie dzień staje się piękniejszy a jesienna aura wcale nie kojarzy się z chandrą i przemęczeniem. Powiem więcej andrealina krążąca w żyłach na myśl o widoku mojej pięknej rzeki jest jak odrobina lata w te pochmurne dni.
Mineło kilka chwil i jestem już nad rzeką:)
Wyciągnełem z samochodu muchówkę, kamizelkę, czapkę i okulary :) Podbierak na plecy i aparat w dłoń. Usiadłem na skraju urwiska i i.... i...
...oniemiał z zachwytu jak Tu jest pięknie.
Zaczełem się zastanawiać czy łowić czy robić zdjęcia ale po chwili kiedy to właśnie spoglądałem na krzaki przy nurcie rzeki i moim oczom ukazał się piękny widok. Tak była to płetwa grzbietowa "Kardynała", który właśnie żerował.
Długo nie czekałem i uzbroiłem się w ciszy w brążkę i kiełżyka. Popatrzałem jeszcze raz gdzie mój kolega jest i oddałem pierwszy rzut... Nic... ?Drugi... nic? Trzeci i czwarty...
hmmm nie to nie, szybka zmiana przyponu i chwilę później na końcu zestawu malutka muszka" pasiaczek" mój ulubiony...
Wykonuję pierwszy rzut.... nic...
Drugi rzut to już była tylko formalność i pierwszy Lipień zaczyna swój taniec.
Przepiękny okaz, który dostał buziaka i popłynął urosnąć:). Chwila oddechu bo dawce emocji i suszenie muszki, bo i po co zmieniać wygrywający skład:)
Nie, nie biję do piłki nożnej hehe:)
Zrobiłem krok do przodu i znów dwa wymachy iii....
muszka ląduje na wodzie....... powtórka rzutu lecz nieco dalej i z głębin znajomy błysk i moja muszka tonie w paszczy kolejnego Lipienia... nieco dłuższa walka i rybka dała sobie zrobić zdjęcie i kolejna znów spowrotem w wodzie..
Pomyślałem sobie, ech dam im dziś odpocząć i poszedłem kilkanaście kroków dalej gdzie w dużym rozlewisku, tak pomyślałem - musi coś być..
Znów posiedziałem krótką chwilę nad wodą, popatrzałem jak mija czas na drzewach i zmieniłem muszkę na tą samą ale nową:)
Tamtą Lipienie trochę zmasakrowały.
Tym razem kilka większych wymachów i muszka ląduje daleko. Bardzo daleko. Kilka rzutów w różne miejsca i myślę sobie .... E idę dalej...
Ale nie...
Coś mnie wstrzymało, rzuciłem jeszcze raz w miejsce gdzie nurt nieco przyspiesza czyli w miejsce całkiem fajnej rynny. Celowałem odrobinę wyżej by muszka powoli spłyneła z nurtem i.... nagle trach!!!
Jak z procy wyskoczył szalony Lipień i porwał moją małą muszkę:)
Serce zabiło mocniej ale udało mi się go trochę zmęczyć choć nie dawał za wygraną.... Chwilę później moje dłonie trzymały już moją rybkę i kolejny buziak i do wody:)
Ech piękny dzień i dobry reset po pracy....
Ps. Sorry za zdjęcia ale niektóre robiłem trzymajć Lipienia na muszce a drugą aparat...
Urwania sznura i miłej lektury...