Lofoty – rekordowe czarniaki
Andrzej Zdun (Andrzej)
2008-09-07
Od 22 czerwca wędkowałem na Lofotach ( północna Norwegia). Łowię na Lofotach 12-sty sezon, co roku jestem tu od końca czerwca, czasami nawet do września. Ten rok był wyjątkowy, była zimna woda. Wyglądało tak jakby ciepły prąd zatokowy z Zatoki Meksykańskiej trochę ominął archipelag. Zmieniły się warunki i trzeba było się do tej nowej sytuacji przystosować.
Mało było "średnich" ryb takich 3-5 kg, ale zostały w Westfiordzie, w zimnej wodzie, duże dorsze i ogromne czarniaki, jednakże były mało aktywne - zimna woda. Słabo reagowały na pilkery. Postanowiliśmy łowić na małą rybę. Efekty nas zaskoczyły, zawsze łowimy na Lofotach czarniaki i dorsze powyżej 10 kg, ale tym razem łowiliśmy sztuki grubo powyżej 15 kg.
Zaliczyliśmy czarniaka 19,5 kg - pierwszy raz w życiu widziałem takiego olbrzyma - dla przypomnienia - do 2005 roku rekordowy czarniak złowiony w Norwegii - 19 kg; aktualny rekord: 21 kg. Poza tym złowiliśmy dwa po 19 kg i kilkanaście fantastycznych okazów powyżej 15 kg. Kto miał na "kiju" czarniaka ponad 10 kg wie, co to znaczy. Z równym powodzeniem łowiliśmy wielkie dorsze - największy 18,5 kg i wiele sztuk powyżej 15 kg.
Zmiana metody przyniosła doskonałe efekty, mniej brań jak na pilker, ale efekty !!! Dla przykładu: sześciu wędkarzy na 2 motorówkach, 4 godziny łowienia, 12 brań, 8 wyholowanych ryb o łącznej wadze 110 kg !!!. Łowienie tak wielkich ryb zaspokaja apetyty wędkarskie i zostaje dużo czasy na inne zajęcia, zwiedzanie, wycieczki motorówkami w urocze zakątki na przykład do Troll Fiordu (najwyższy i najbardziej stromy fiord w Norwegii), na Skrovę, w góry itp. Wędkarze często o tym zapominają, są pochłonięci wędkowaniem i sporo tracą. Warto czasem sobie zrobić przerwę i zobaczyć coś wyjątkowego - a tego na Lofotach nie brak.