Łowienie okoni - w pogoni za garbusem
Sylwester Rompa (swiezy)
2010-01-16
Na miejscu sporo samochodów a że śniegu dużo to trudno gdzieś zaparkować .Wreszcie udaję się gdzieś wcisnąć i pełni nadziei na obfity połów pędzimy nad zalew .Większość wędkarzy zlokalizowała się w okolicach tamy .Próbują skusić leszcze .Jedni łowią sporo, inni narzekają na bezrybie . My nastawiamy się na okonie .Brat popędził w sobie znane miejscówki z nadzieja na okazałe sztuki {na jesieni łowił takie w granicach 40cm }my z kolega zaczynamy taktycznie .Otwór co 2metry od brzegu ku środkowi .Już na samym początku Danielowi udaje się złowić pierwszego okonia na blaszkę , ja nadal mormycha z ochotą . Wkrótce i ja mam kilka mniejszych okoni .Kolejny otwór i jest delikatne branko zacinam ale rybki niema ,próbuje dalej i znowu branie .
Tym razem udało mi się zaciąć i z otchłani skutej lodem przyprószonym śniegiem ,wynurza się potwór .Rybka wielkości 5 cm to oczywiście jazgacz i to pewnie on był sprawcą wcześniejszych podskubywań . Postanawiam chwile tu powedkować . Mimo wysokiego ciśnienia, niebo zasłaniają ponure chmurzyska .Lód przykryty śnieżną pierzynką w głębi skrywa swoje tajemnice . Co niektórzy próbują je odkryć stosując swoje tajne sposoby .I ja opuszczam mormyszkę uzbrojoną w trzy ochotki na samo dno i delikatnie drgając wznoszę ku górze .I nagle branko, delikatne ale mimo to przycinam.
Czując spory pulsujący ciężar zwalniam trochę hamulec i zaczynam pompować ku górze .Po krótkim emocjonującym holu z otworu wyłania się niespodziewanie szczupak .Kolega łowi następne okonie .Ja zmieniam otwór i mam branie .Zacinam?. Ryba nie wskazując współpracy dzielnie walczy o życie .Grający hamulec informuje Daniela że coś mam .Czuje dużą siłę z jaką ryba wyciąga żyłkę .Próbuję powoli pompować i nagle lipa ,żyłka ucięta pewnie znowu zębaty
Nowe miejsce nowa mormyszka delikatnie kołyszę z nadzieja na okonia ale kątem oka widzę że mój kolega coś ma i to może być niezła ryba . Szybko sięgam po aparat ale po kilku odjazdach znowu obcięcie i nie ma .Macham dalej i ja mam branie .Pięknie wygięte wędzisko i duży ciężar .To jest to ! ale niestety to był znowu szczupak i obciął .Przemieszczamy się dalej i kolejne brania niezłych okoni sprawiają nam frajdę . Łowimy po kilka naście okoni i po jednym leszczyku nie licząc jazgarzy to cały nasz połów .Daniel ma jeszcze na koniec fajne branko i po chwil na lodzie loduje RAKA! Złowiliście kiedyś raka z pod lodu na mormychę ? Galeria ze zdjęciami nie bogata bo padły dwa komplety baterii i posiłkowałem się telefonem .
Pozdrawiam ,,swiezy’