Zaloguj się do konta

Łowienie ryb spod lodu - okoń spod lodu

Szybki kurs na uczelnię po ostatnie wpisy i jestem wolny! Nareszcie myślę. Po wczorajszych targach nie myślałem o niczym innym jak o rybach. Około 10:15 wracam z uczelni. Łapię podlodówkę, pudełeczko z blachami i mormyszkami, nawijam na prędkości żyłkę na stary kołowrotek - trącało amatorką pełną, ale nie miałem wyjścia, ryby były ważniejsze, niż estetyka mojego sprzętu podlodowego. Teraz najgorsze, czyli rewia mody z mojej szafy pod tytułem 'w co się ubrać aby nie zamarznąć?'. łowienie ryb spod lodu

Dużego wyboru nie miałem, bo 'lodziarzem' nie jestem - padło na cztery pary skarpetek, ciepłe spodnie, grube rękawiczki, kominiarkę i dwie czapki :). Do tego solidna kurtka i jestem gotowy. Czy oby na pewno ... ? Noooo tak, zapomniałem o Tomku!
Ja: Mamo, mogę pożyczyć telefonu bo w moim bateria zaraz padnie? :)
Mama: Yhymmm
Jestem uratowany.

Dzwonię do Tomaszka - to jest szybki chłopak, od wstania z łóżka do wyjścia max 20 minut. Przedstawiam mu sytuację rybno-kryzysową. Jak się mogłem spodziewać Tomek długo się nie zastanawiał. Usłyszałem jedynie, że za 20 minut mam się zjawić samochodem koło jego bloku.
Zwarty i gotowy zacząłem się troszeczkę pocić w całym majdanie jaki miałem na sobie. Nie pozostało mi nic innego jak zanieść wszystko do samochodu i ruszać. Ostatni rzut okiem czy wszystko mam: świder, wędka, przynęty, zapasowe ubranie, karta wędkarska - no to w drogę. Zajeżdżam przed umówioną godziną po Tomka. Spod jego bloku wyłania się znajoma sylwetka. To jest koleś! Ze stoperem dałbym mu jakieś 12-13 minut, myślę sobie: poszedł na rekord. Jak się okazało nie ostatni dzisiejszego dnia.

Szybki uścisk ręki i ruszamy. Komentujemy wczorajsze targi - jakby było nam mało wczorajszego chodzenia przez pół dania po Torwarze. Bez wątpienia przypadły nam nowinki karpiowe. Nie nagadaliśmy się za nad to, gdyż dzieliło nas od łowiska jakieś 5-6km.

Zajechaliśmy nareszcie! Rzuciłem okiem po samochodach, może jakiś znajomy siedzi. Niestety. Nie przejmując się tym zbytnio ruszyliśmy z Tomkiem na tafle. Lepiej być nie mogło: trochę ludzi, ciepło, lód gruby i niewielka warstewka śniegu. Jedynym minusem był cholerny wiatr. Oczywiście ciął od Ruskich więc schowaliśmy się za wyspę, za którą było cicho.

Rozkładam się. Najpierw kilka dziurek na rozgrzewkę, następnie wybieram śnieżek z przerębla - nie spieszę się, baaa wręcz delektuję się tym widokiem. Coś w tym jest :). Teraz kijek - dużo roboty nie było, bo wszystko zrobiłem już w domu. Węzeł 'Rapali' + mikrołącznik agrafkowy mustada, przepiękny zestaw.

Zaczynam na miedziano-srebrną blaszkę z czerwonym chwostem na kotwicy. Szarpie jak wściekły kompletnie nie mając pojęcia co robię, ale pod ręką jak zawsze Tomek z dobrą radą. Pokazał mi co i jak, gdyż na blachę łowiłem pierwszy raz. Ledwie mija 5 minut i już siedzi. Ooooo mamo co to było. Tak długa przerwa w łowieniu wyzwoliła zwierza :D. Okoń, okonek, okoneczek - na oko może 5cm a sama blacha miała 3,5cm. Byłem w siódmym niebie. Z zapałem zabrałem się do dłubania, wiercenia i zabawy cedzaczkiem. Pełen czad. Tomek poszedł w siną dal na drugi koniec wyspy. Około dziesiątej sztuki chwalę mu się połowem. Tomek na mormyszkę ledwie dwa lub trzy wyhaczył. Coś nie tak myślę sobie. Tomek zawsze odstawiał mnie na rybach z palcem w d***. Siedzę jeszcze z godzinkę bez brania, latam jak wściekły między dziurami i nic. Zdenerwowałem się. Muszę się przejść - oczywiście do Tomka. Pytam o wynik, on na to że 15. No nieee!

Zabrałem się do roboty. Przez 2 godziny 'studnia'. Z ledwością dobiłem do 13 sztuk. Katastrofa.
Biegnę do Tomka poprzeszkadzać mu trochę i podenerwować. Okazał się lepszy i w tej dziedzinie sportu. Krzyknął, że ma ponad 30. Kur** soczyście pod nosem spłynęło. Kolejne 30 min i jeden okoń. Spoglądam na Tomka, a ten mruczy coś pod nosem. Pytam co jest, na co słyszę 47, 48, 49. Opanowałem mały wytrzeszcz ze zdumienia. No cóż, mormyszka zawsze była skuteczniejsza od blachy na naszym zalewie w Sochaczewie.

Telefon z domu oznajmił, że mam wracać na obiad. Niech to ... jeszcze jeden, bo nie mam nawet fotki, aby wkleić pod tekstem. Branie, trzepocze się ... spada. Ciśnienie rośnie. Zmiana dziury i bachhhh! jest piętnasta sztuka dzisiejszej wyprawy. Tomek zmęczony podchodzi i wymieniamy uwagi po całym dniu. Ile masz? 15 mówię, a Ty? 56! Tak ... pięćdziesiąt sześć. Jeden z lepszych wyników na tym akwenie łowienie ryb spod lodu .

Na zakończenie musi być jakiś morał jak to z wędkarskiej opowieści. A morał z tej będzie taki:
Załóż ciepłe buty bo nawet przy +1 jest cholernie zimno w nogi.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że ktokolwiek to przeczyta :)
Poniżej kilka fotek z dzisiejszego wyjazdu - jakość słaba, bo z telefonu.

Opinie (19)

użytkownik

Fajny artykuł napisałeś , jeżdziłem na lód , jest to ciekawa metoda wędkarska -bardzo wciągająca .Pozdr..... [2009-02-02 11:25]

stanley584

Ciekawy, choć przydługi artykulik. Na lodzie, podobnie jak w sezonie letnim, nie zawsze są brania. Bywa też tak, że kolega obok w dziurze łowi a Ty nic. W wędkarstwie trzeba mieć też trochę smykałki i ciut szczęścia. Nie piszesz czy złowione ryby zabraliście do domu. Bo jeżeli tak, to te pięćdziesiąt sześć sztuk okoni to trochę przesada. Widać inni będą zmuszeni wrócić do domu " o kiju ", gdyż zachodzi tu element szybszego wyławiania ryby, niż jej wzrostu i rozmnażania. Pozdrawiam. [2009-02-02 11:46]

stanley584

Przepraszam za wpis, ale nie wyświetlił mi się dopisek pod fotką. Zwracam HONOR. Jeszcze raz przepraszam, widać są też etyczni wędkarze wśród nas. Pozdrawiam. [2009-02-02 11:50]

gral

No to fakt etyka powinna być najważniejsza, ale w tym przypadku jak widać na fotce (rozmiar rybek) nie było nawet co zabierać [2009-02-02 12:39]

użytkownik

Wiecie czytałem go i nie zwracając uwagi jakoś tak szybko przeczytałem go. Czytam i czytam ocena oczywiście 5 i patrzę na komentarze. Stanley pisze, że troche przydługawy. Myśle co on mówi. Jescze raz na artykul i rzeczywiście troszkę długi. Ale jak czytasz to sie nie wydaje. Polecam ten artykul.Pozdrawiam [2009-02-02 12:41]

BALBA

jak czytam artykuły związane z łowieniem podlodowym to zaczyna mi się podobać coraz bardziej.ostatnio rysiek38 opisał swoją wyprawe i zaczołem kombinowac.kto wie może się przekonam.tylko z zimą na pomorzu kłopot.pozdawiam [2009-02-02 12:56]

szczupak61

W Sochczewie nie mieszkam od 12 lat. Z okonkami była nad zalewem zawsze pierwszorzędna zabawa. Miłe wspomnienia dobrze, że jest tam tak nadal. Pozdrowienia. [2009-02-02 13:20]

seba66

jakieś małe te okonie,tyle sztuk złowiliście i nie było co pokazać?zobacz jakie ja złowiłem okonie nad zalewem sulejowskim koło tomaszowa maz.wczoraj troszkę skubały. [2009-02-02 13:46]

rysiek38

no to mieliscie przynajmniej radoche tak jak ja w sobote a pojechalem w sumie w ciemno a co do podlodowki to moja jest chyba rekordem -kawalek wlokna szklanego z chinskiego latawca ychwyt z patyka i dowiazany czeski rex 30to paro letni i dziala!!! [2009-02-02 13:54]

użytkownik

uważam,że ładne sztuki. moim zdaniem nie ważne jak duże-wazne,że wogóle brały. pozdrawiam [2009-02-02 17:32]

Kiris

Ciekawie napisane. Czyta się bardzo fajnie a i pozazdrościć między wierszami można.... Myślę, ze po problemie w zasadzie znanym tylko paniom ( ... w co się ubrać) nie zmarzłeś-:)) Pozdrawiam [2009-02-02 18:18]

agawa-ogrody

Gratuluje niezłej zabawy. Zazdroszcze nawet tak małych okonków gdyz w ta zime okoń mnie omija szerokim łukiem, łowie leszcze , plocie, kilka krapi, jakis linek , jazgarze a okonek u innych bierze a u mnie ..... a u ciebie 15. pozdro [2009-02-02 18:40]

Rafiii

Bardzo ciekawie napisany artykuł!:) Widać w nim nieprzeciętną pasję autora! pozdrw9iam i więcej takich artykułów!:) [2009-02-02 21:15]

michelino83

A ja myślałem że te 47 48 49 to długości trzech okoni :) [2009-02-02 23:12]

użytkownik

rysiek38 ja mam podobny wynalazek. Dwie przelotki od taniej wędki, którą złamałem, rękojeść od tej samej wędki. Włożyłem w siebie, 4 wkręty, mały kołowrotek i podlodówka jak się patrzy [2009-02-03 15:26]

rysiek38

no i na pewno Wolus ma sie podwojna satysfakcje jak taki wynalazek zadziala to dodatkowy urok tego sportu - pozdro dla wszystkich PINGWINKOW [2009-02-03 15:55]

kocisko

Dobrze napisane ;) grunt to dobra zabawa. Jestem pełen podziwu dla ludzi siedzących na lodzie. Mnie jakoś nie ciągnie do tego. [2009-02-03 22:50]

Stawarz

Kiedyś muszę spróbować,na pewno fajna zabawa,w sumie każdy dzień spędzony nad wodą nawet niech będzie zamarznięta jest lepszy od najlepszego dnia w domu.Pozdrawiam! [2009-02-04 08:41]

nixon

Dzięki za takie zainteresowanie moim wpisem. Pozdrawiam Michał. [2009-02-04 08:47]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…