Zaloguj się do konta

Łowienie spod lodu

Zapewne wielu powie, że „zimno, mroźno i do domu daleko” o im się chce stać na lodzie, otwory wiercić, gołymi rękami zanętę rozrabiać i do otworów wrzucać. Tego co kilka minut cedzakiem, a co bardziej zaprawieni i zahartowani to i rękami , zamarzające otwory przecierać. Na ochotkę, pinkę lub gnojaczka trzeba ciągle chuchać lub trzymać blisko ciała, by nie zamarzły. Takie to nasze wędkarskie hobby, które sami wybraliśmy, które bardzo cenimy, ba, które uwielbiamy, hołubimy, słowa krytycznego nie damy powiedzieć, a najlepiej to gdyby można było całe dnie nad wodą przesiedzieć.
NA RYBY W KAŻDZIUTEŃKI WOLNY CZAS? To byłoby wspaniałe, takie wczasy , nie pod gruszą, lecz nad wodą, latem z kufelkiem chłodnego piwa ( bezalkoholowego, z przymrużeniem oka pitego), zimą z grzańcem pachnącym wanilia lub goździkiem z leciutką nutką cynamonowej goryczki.

Jeremi Przybora i Jerzy Wachowski śpiewali:

Na ryby - w kaździuteńki wolny dzień
Na ryby - nad leniwą rzeczkę w cień
zabieramy sprzęt i starkę
a na drzwiach wieszamy kartkę
Nie wracamy aż we czwartek
zapuszczamy się pod Warkę
Na ryby - by zielony wdychać chłód
Na ryby - by odbiciem tykać wód
Jedną twarzą łyknąć z flaszy
Drugą z toni w niebo patrzyć
Na ryby...


Wędkarstwo podlodowe jest jedną z metod łowienia ,których uprawianie wymaga wielu cech , przypisanych z wielotysięcznej rzeszy wędkarzy, tylko nielicznym. Same warunki atmosferyczne z jakimi trzeba się 'podlodowcom' zmierzyć zniechęcają do uprawiania tej trudnej a jednocześnie fascynującej dyscypliny wędkarskiej. Z jednej strony wiatr ,mróz ,śnieżyce i niedogodności a z drugiej to co fascynuje i sprawia ,że coraz więcej wędkarzy chwyta za podlodowe wędeczki.
Jak w żadnej innej metodzie wędkarze podlodowi mają bezpośredni, najbardziej' intymny' kontakt z przyroda. Dzieje się to za sprawą pokrywy lodowej, na której stoją lub siedzą, którą wiercą, przebijają, grzebią w niej rękami lub cedzakami, do której czasem wpadają. Właśnie , bezpieczeństwo i tylko bezpieczeństwo winno dominować w naszym ego podczas zimowego wędkowania. Co prawda nie wszystkie obszary ego są świadome, lecz przed pierwszym krokiem na zamarzniętą taflę postarajmy się taką nadrzędną myśl w naszej podświadomości stworzyć.

W mroźny zimowy poranek, wędkarze z koła „Przylesie z Koszalinia, umówili się nad zalewem rosnowskim, by w rejonie „Budek” przeprowadzić pierwsze tegoroczne zawody wędkarskie. Nagrodą za trud i zmaganie się z prawie syberyjskim mrozem, były zaszczytne tytuły mistrzowskie koła w kategorii seniorów, kobiet i juniorów. Wygrali ci, którzy łowili metodą mormyszki, wybrali jedną „dziurę” , zanęcili ją jokerem obciążonym glinką i spokojnie oczekiwali na stadne pojawianie się bardzo słabiutko żerującej płoci i okoni. „Latacze” i „wiertacze” ( to ci co po całym akwenie biegają i wiercą dziesiątki otworów) ponieśli sromotna klęskę.

Wśród seniorów mistrzem koła został Mirosław Wróblewski, który w trudnych warunkach złowił ponad 2 kilogramy ładnych płoci i dwa okonie. Tuż za nim uplasował się Edward Jarotek i Ryszard Siatecki. Najlepszą „podlodową” wędkarką koła została Elżbieta Giedo a w kategorii juniorów Wojtek Jankowski. Zapraszam 7 lutego, na „Budki”, gdzie będę miał zaszczyt wręczać puchary i nagrody uczestnikom otwartych zawodów podlodowych o „Zimowy Puchar Prezesa Koła Przylesie”.

W te zimowe dni, wędkarsko i ciepło pozdrawiam. Jurek Makara

Opinie (0)

Nie ma jeszcze komentarzy do tego artykułu.

Czytaj więcej