Zaloguj się do konta

Łowiska zachodniopomorskie cz10. Miedziany Meppsik.

Meppsik miedziany na ratunek nieudanego dnia.
            Gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych XX w. postanowiliśmy odwiedzić parę łowisk koło których przejeżdżaliśmy często, ale jakoś nie było okazji tam połowić. Czasem następuje znudzenie na starych łowiskach i zew przygody gna cię tam gdzie jeszcze nie byłeś. Zawsze towarzyszy temu ta nutka niepewności. A nuż odkryję jakieś eldorado, super łowisko o którym nikt nie wie. Z reguły są to mrzonki , ale jak pięknie bije serce przed niewiadomym. Był lipiec, wakacje więc czasu dużo, a i dzień długi. Wsiadamy w samochód i ruszamy. Wybór padł na jezioro Grabowskiego czyli Grzybowskiego. Według mapy jezioro Pniewki w zlewni jeziora Pniewo (Nafta) dziś dzierżawionego przez Sławomira Połomskiego ichtiologa z zamiłowania i zawodu.
            Jechaliśmy z Koszalina przez Mostowo, Bobolice, Porost. Po minięciu prostej za Porostem w kierunku na Biały Bor dojechaliśmy do lasu gdzie po kilkuset metrach po lewej stronie widać dom chyba leśniczówkę i dwa przystanki autobusowe. Wysiedliśmy po zaparkowaniu auta   i powstał dylemat. W prawo na jezioro Czarne czy w lewo na Grabowskiego. Zdecydowaliśmy że idziemy na Grabowskiego bo większe jezioro więc większe szanse na udany połów (wiemy, że nie zawsze tak jest). Zaraz obok przystanku zaczyna się ścieżka która na złamanie karku wiedzie w dół. Po około 5 minutach zatrzymaliśmy się nad wodą. No z powrotem do dostaniemy popalić pod tę górę , ale na razie przyglądamy się jezioru a właściwie dwóm jeziorom. Po lewej jest większy akwen Grabowskiego po prawej małe karasiowo-linowe jeziorko. Udajemy się na pobliską kładkę. Jeszcze mamy wiarę, że tu to połowimy. Rodzice zostają na pomoście, a ja uzbrojony w spinning ruszam dookoła jeziora. Wygląda pięknie. Poranna rosa i prześwitujące słońce miło nastrajają do łowienia. Na wodzie nic ciekawego się nie dzieje. Oczkują jakieś małe płotki czy ukleje. Pierwsza godzina upływa na słabych braniach. Ot jakieś małe okonki 10-12 cm dwa szczupaczki pistolety po 20 cm. Nic to myślę. Potem przyjdzie falka będzie lepiej. Jednak z upływem dnia lepiej nie jest , a nawet jest gorzej. Nie biorą już nawet okonki. Dochodzę do kanaliku łączącego Naftę z Pniewkami. Odpoczywam chwilę i wędruję dalej. Naokoło las bukowo-brzozowo-olszynowy. Cisza i spokój. Krystaliczna woda powoduje, że nie chce się wracać do cywilizacji. Po kolejnych trzech godzinach żmudnego obławiania jeziora dochodzę do kładki  na której łowią rodzice. Obgadujemy dzień. Oni łowią płotki i okonki od 10 do 20 cm , czyli nic specjalnego. Już wiemy, że na pewno dziś to nie było eldorado, ale może innym razem. Roztaczamy wizję zasiadki na lina lub leszcza i zaczynamy powoli składać sprzęt. Postanawiam tak dla spokoju duszy rzucić jeszcze z pięć razy z pomostu na małego miedzianego Meppsika 1 z czarnymi kropkami. Po dwóch rzutach, nagle na samym środku jeziora zaczyna się taniec garbusów. Suną kilowce ze środka ku brzegowi. Ładują w stada uklei jak eskadra messerschmittów. Kiedy są już blisko kładki oddaję rzut. Niestety chybiam. Skręcam szybko zyłkę kołowrotkiem myśląc. Żeby nie uciekły. Ponawiam rzut teraz w sam środek kipieli. Dobrze. kręcę korbką i jest . Na końcu wędki czuję walczącą rybę. Dużą rybę. Dla mnie wtedy ogromną rybę. Walczy zaciekle, ale słabnie. Już ją wszyscy widzimy . To jeden z tych rozbójników. Czarne duże paski. Wielki pysk. Ryba walczy ale już coraz słabiej. Widać że trójramienna kotwiczka jest połknięta w całości przez rybę. Uspokajam się, ale nie na długo bo uświadamiam sobie że muszę go wciągnąć na wysoką kładkę. Myślę szybko. Wskakuję do wody. O cholera głęboko do pasa. Ale nic. To jest lipiec. Dociągam okonia do brzegu. Leży na piachu, ciężko oddycha. Myślę kilówka. Odetchnąłem. Składamy się jedziemy do domu. Górkę pokonuję jakby szybciej bo chcę go zważyć okonia. Po przyjeździe do domu okazuje się że waga w sklepie pokazuje 0,96 dkg. Co za pech. Nie ma medalu. Trzeba poczekać. Jednak na jezioro Grabowskiego będę jeszcze wielokrotnie wracał. Nigdy nie można przekreślać łowiska po jednym dniu.  
 

Opinie (1)

patagonia

Dzięki wszystkim za bardzo dobre oceny. Wodom cześć. [2017-12-07 21:08]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej