Łowiska zachodniopomorskie cz.22. Rarytas ze Szwecji.


Rarytas ze Szwecji.
 
 Jak trudno było kupić porządne błystki przed 1989 rokiem. Udawało się czasem za nielegalne dolary zrobić zakupy w Peweksie, ale potem i tam już tych błystek nie było. Jakim sentymentem darzy każdy starszy wędkarz francuskie Meppsy i szwedzkie ABU. Kosztowały drogo, ale wędkarz w nie bardzo wierzył. Jak się zahaczyła gdzieś błystka na środku łowiska to wiosna czy jesień człowiek z narażeniem na chorobę ładował się do lodowatej wody. A jaki był żal gdy błystkę obciął szczupak, czy najzwyczajniej w świecie zerwała się przetarta żyłka. Innym źródłem dostawy błystek były wyjazdy za granicę lub rodzina mieszkająca w krajach „zgniłego zachodu”. I właśnie któregoś roku kolega Ojca niejaki Twardoń sprezentował mi dwie błystki szwedzkiej firmy ABU. Niewielkie „dwójeczki” jedna ze srebrną paletką druga z miedzianą. Były w oryginalnym zielonym pudełeczku, patrzyłem na nie przez kilka tygodni z namaszczeniem jak na jakieś cuda.
            Przyszedł wreszcie czas na ich wypróbowanie. Jeździliśmy wtedy na okonie i leszcze na jezioro zwane „Parkingowym” leżące obok trasy Porost-Biały Bór zaraz przed wioską Biały Dwór gdzie była ferma tuczu. Jeziorko piękne, głębokie o czystej wodzie. Schodzi się tam z wysokiej góry, potem ciężko jest podejść, ale wierzcie mi że naprawdę warto. I właśnie tam znaleźliśmy się pewnego letniego dnia razem z ojcem. Niestety tym razem nie brały leszcze, a i okonie też nie powalały z nóg. Po kilku godzinach łowów postanowiłem wypróbować swoje piękne błystki. Zmontowałem kij, czeskiego Tokoza, dołączyłem kołowrotek Prexer (też szczyt polskiej techniki) i zacząłem łowić idąc wzdłuż brzegu. Na początku nic nie brało, bo i rzucałem dość asekuracyjnie by ukochanych błystek nie zerwać.
 Z czasem złowiłem kilka ładnych okoni i już byłem zadowolony. Parę razy oczywiście pływałem by odczepić uwięzioną blaszkę. Pod kolejnym drzewem zaciąłem ładnego szczupaka 3,5 kg. Po dwóch godzinach miałem 4 szczupaki od 1,5 do 3,5 kg i 16 niezłych okoni. Szczęście rozpierało mi serce, niestety jedną z błystek zerwałem na sam koniec łowienia na jakimś podwodnym korzeniu, a drugą w czasie kolejnego wyjazdu. Bez tych błystek też starałem się łowić, ale już bez tej wiary w wielką skuteczność cudownych  ABU.
            Dziś już prawie na obrotówki (ach te gumy, woblery, dżigi) nie łowię może to błąd, ale wtedy wydawało mi się, że bez nich nie można dobrze połowić ryb.
 
 

 


4
Oceń
(13 głosów)

 

Łowiska zachodniopomorskie cz.22. Rarytas ze Szwecji. - opinie i komentarze

skomentuj ten artykuł