Lutowy wyjazd na ryby

/ 4 komentarzy / 3 zdjęć


Wyglądam z niepokojem za okno – tak jak zapowiadali jest wietrznie. Sobota 22.02.2020 – piękna data, ale pogoda niesprzyjająca! Jutro z kolei ma nieźle padać i to prawie przez cały dzień. Z dwojga złego wolę wiatr. Ciekawe czy da radę połowić na bata, w razie czego mam w odwodzie bolonkę.
Po obiedzie zbieram się i jadę nad moją rzekę. Przyjeżdżam na miejsce, jest wielu wędkarzy, ale powinno się znaleźć jakieś miejsce. Dochodzę do miejsca, gdzie tydzień temu połowiłem 20 całkiem ładnych płoci i krąpia, ale tu strasznie wieje – bat mógłby nie wytrzymać. Wolę nie ryzykować i cofam się o jakieś 200 metrów. Tu jest spokojniej, chyba da się połowić.
Sporządzam zanętę i spoglądam na łowisko. W międzyczasie dowiedziałem się od wędkarzy, że ryba brała nieco z rana, teraz raczej cisza. Niektórzy już się zwijają. Nie ma co się zrażać – oby tylko pogoda się nie pogorszyła. Na początek rozwijam moją ulubioną wędkę – bata i montuję zestaw. Spławik nieco większy niż zwykle i z grubszą antenką – taki jak miałem ostatnio nie zdałby egzaminu w warunkach jakie zastałem. Zarzucam kontrolnie żeby wiedzieć gdzie zanęcać. Na początek rzucam trzy kule – zimą nie potrzeba dużej ilości zanęty. Pora na łowienie – zarzucam zestaw i czekam na brania. Przynęta to białe robaczki. Mam też sporządzone wcześniej w domu ciasto oraz w odwodzie kukurydzę i czerwone robaki.
Po niedługim czasie branie i oto krąp się zameldował jako pierwszy. Po kilku kolejnych przepuszczeniach zestawu kolejne branie i już drugi pobratymiec trzepocze w siatce. Po 3 minutach innego typu branie, mniej finezyjne. Okazało się, że to jazgarz skusił się na przynętę. Za chwilę jest kolejny. Próbuję na ciasto – konsystencja dobra, ale rybom dziś nie smakuje. Zakładam ponownie białe robaczki – tym razem 3 sztuki. Ta przynęta dzisiaj sprawdza się – jest branie. Widać, że zanęta zaczęła działać na dobre. Raz po raz branie i kolejne krąpie.
Brania stają się rzadsze, więc dorzucam dwie kulki zanęty i łowię dalej. Chwilami mocniejsze porywy wiatru (zapowiedź zmiany pogody), ale na razie daję radę skutecznie prowadzić zestaw. Znów branie i kolejny krąp. Jak na razie trochę monotematycznie jeśli chodzi o łowione gatunki, ale nie wybrzydzajmy – w końcu to luty i każda ryba cieszy. Po jakimś czasie trafiła się płotka. Innym razem wyraźniejsze branie i spodziewam się innej ryby – zgadza się, to okoń. Wcześniej widziałem jak pogonił za uklejkami.
Brania słabną, więc jeszcze dwie kulki do wody i ponownie po chwili wracają krąpie. Złowiłem kilka kolejnych i znów brania słabną. Zastanawiam się, czy jeszcze dorobić zanętę, ale oto pogoda się psuje, wiatr jest coraz mocniejszy. Postanawiam się zwijać – na dziś musi wystarczyć wrażeń. Gdy piszę te słowa na zewnątrz jest już wichura i pada deszcz. Dobrze zrobiłem, że wróciłem do domu, bo w takich warunkach bym nie połowił – szkoda zdrowia i sprzętu. Efektem połowu jest 33 krąpi, płoć, okoń i 2 jazgarze.

 


5
Oceń
(6 głosów)

 

Lutowy wyjazd na ryby - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
+1
Pogoda taka sama jak u mnie. Jak nie pada to tak wieje że w domu można wiatru słuchać. Czasem jedno łączy się z drugim. :) Ładne ryby jak na tą porę i łowisko "naszego" wspaniałomyślnego i nieomylnego PZW. (2020-02-23 09:34)
SmolikSmolik
0
Te wiejące ostatnio wiatry są frustrujące! Dzięki za pocieszenie, że nie tylko u mnie tak jest ;) Niedługo marzec i przedwiośnie i mam nadzieję, że wtedy zaczną brać "konkretniejsze ryby". Jednak czy pogoda w marcu będzie lepsza - to czas pokaże. Zawsze to jednak lepiej się słyszy marzec a nie luty, więc nawet jak pogoda będzie podobna jak jest teraz, to jednak wiara w człowieku większa ;) Pozdrawiam i dzięki za komentarz :) (2020-02-23 11:08)
barrakuda81barrakuda81
+2
No to pierwsze rybki wpadły - gratulacje.Pogoda jest ohydna a to i tak eufemizm w stosunku do syfu jaki panuje na zewnątrz...Mnie narazie do rybek nie ciągnie.Czekam na kwiecień o ile będzie przyjemnie ciepło.Póki co uzupełniam przynęty, linki ,wiedzę teoretyczną i snuję plany na sezon 2020. Niestety nie uwzględniam w nich pogody, która jest czynnikiem kluczowym.Zakładam że będzie znośnie i względnie normalnie ( bywam niepoprawnym optymistą ).Ten rok mam zamiar poświęcić Wiśle.Skupiam się na wodzie która daje jeszcze szanse pochwalenia się ładnym zdjęciem a odpuszczam jeziora PZW za które związek każe mi wnosić dodatkowe opłaty a nic tam nie pływa.Priorytety mam zarysowane.Łatwo na pewno nie będzie ale wędkarstwo ma sens tam gdzie są ryby a na jeziora PZW w okręgu radomskim zapraszam Pana Prezesa związku.Na 2 tygodniowy urlop - niech przyjedzie i posmakuje efektów zarządzania PZW...Jest dokładnie tak jak ostatnio w jednym ze swoich filmów na yt mówił Michał z Pleciony - dzika i kłusowana woda daje ryby a tam gdzie PZW jest pustynia.Przykre ale prawdziwe.Przepraszam za odskok od tematu:-)Pozdrawiam i *****. (2020-02-23 16:26)
SmolikSmolik
0
Dzięki Piotrze za ciekawy komentarz. Jeśli chodzi o mnie to czekam na maj, żeby móc spinningować "na całego", bo podobnie jak ty tę metodę połowu cenię sobie najbardziej. Również uzupełniam wiedzę teoretyczną - stale można się czegoś dowiedzieć o łowieniu na przynęty sztuczne, a tych jest coraz więcej i trudno za tym nadążyć ;) Pozdrawiam serdecznie :) (2020-02-23 19:11)

skomentuj ten artykuł