Majowe święto spinningisty szczupakowo - boleniowe. - zdjęcia, foto - 15 zdjęć
Maj miesiąc spinningisty , miesiąc w którym to większość z nas nastawia się na szczupaki bądź bolenie . Miesiąc w którym wszystko ożywa , natura budzi się do życia a my wędkarze jesteśmy spragnieni po zimie holi i emocji związanych z połowami szczupaków , miesiąc w którym to pogoda idzie w górę i człowiek nie chce siedzieć w domu tylko spędzać czas na świeżym powietrzu gdzieś na rzece , niestety nie w tym roku , ponieważ pogoda robi sobie z nas żarty i jest bardzo niestabilna i mokra a rzeki skaczą swoim poziomem wody , mimo to w majówkę zbieramy nas sprzęt spinningowy i nie patrząc na nic próbujemy przechytrzyć jakiegoś drapieżcę wód nizinnych.
1.05 Plany co do dzisiejszego rozpoczęcia sezonu , miały być nie co inne lecz życie zweryfikowało wszystko , plan który był omawiany od dobrych 7 miesięcy zmienił się o 360 stopni .Kolega z którym planowaliśmy wyprawę 4 dniową , niestety się wykruszył i musiałem na szybko zmieniać swoje plany , no cóż czasem i tak bywa przecież płakać nie będę pomyślałem i na szybko w głowię ułożyłem nowy plan .Pobudka o 4 rano szybka kawka , szybkie ogarniecie dopakowanie plecaka i w drogę nad wodę , łowić będę na rzece którą znam od dziecka , rzeka Bzura piękna nizinna rzeka w której jest jeszcze drapieżnika . Na rzece jestem godziną 5 , akurat porozkładam kijki i je pozbroję i zacznę łowić od godziny 5 , cel przede wszystkim priorytetem jest Boleń , a Szczupak też mnie ucieszy , gdy tylko dotarłem nad wodę po niebie dostrzegłem że nie będzie to piękny słoneczny dzień . Szybko przesuwające się ciemne chmury po niebie , plus niebo koloru różowego , nie zwiastowały nic dobrego i tak było . Chyba wywróżyłem sobie tą pogodę , ponieważ tuż po godzinie 5 gdy obławiałem pierwsze miejsce , zaczął padać drobny deszczyk i wiać dość nie przyjemny wiatr , deszcz w pewnym momencie z drobnego deszczyku przeszedł w mocny zacinający deszcz , pogoda można było by rzec idealna pod szczupaka , jak będzie? to się okażę .
Kijki na które będę dziś łowił to Sg 4 , 10-30 g , 2,74 cm przeznaczony pod bolenie a na końcu zestawu póki co wobek imitujący uklejkę idol od huntera , kawał fajnego woblera . Drugi kijek który sobie uzbroiłem pod szczupaka , jest to moja nowość na ten sezon z myślą o rzecznych trociach czyli mikado river flow , 10 -60g , 2,90 cm , kijek zabrałem specjalnie pod szczupaka , gdyż potrzebowałem czegoś mocniejszego a i pomału zacznę się do niego przyzwyczajać by na trociach nie łowić na niego pierwszy raz .
Miejsca na pierwsze rzuty , były to miejsca bardziej szczupakowe niż boleniowe więc skupiłem się na szczupakach , na każde miejsce będę poświęcał jakieś mniej więcej 30 minut , tak sobie powiedziałem a jak wyjdzie to się okażę . Po pierwszych miejscówkach i zerowych kontaktach z rybami , już wiem że w dniu dzisiejszym o jakikolwiek wynik nie będzie prosto , do tego pogoda też robi swoje . Teraz w końcu zabieram się za to na co czekałem tyle miesięcy , mianowicie w ruch idzie kijek boleniowy , fajny odcinek wody rzekł bym odcinek boleniowy , ale czy one będą chciały współpracować ? , czy będą żerowały ? czy nie jest jeszcze za zimno i czy bolenie nie siedzą jeszcze przy dnie ? na te pytania odpowiem sobie dziś po skończonym łowieniu , a tym czasem zabieram się za łowienie.
Dalekie rzuty , szybkie zwijanie , woblery małe , duże , średnie , póki co nie zdawały egzaminu , po prawie godzinie kombinowania nawet kontaktu z boleniem baa mało tego , nawet nie słychać na wodzie ich aktywności tak jak były by nieaktywne . Zacząłem zadawać sobie pytanie , a może faktycznie jest jeszcze przy zimno i bolenie stoją przy dnie ? i trzeba je sprowokować trochę bardziej agresywnym wobkiem boleniowym który po prostu schodzi głębiej . Przeszukałem swoje pudło z wobkami , i znalazłem kilka głębiej schodzących woblerów , między innymi wobki od bielika i huntery , popróbuję w ten sposób a może coś się trafi , zmieniłem również tempo zwijania i teraz zamiast szybkiego kręcenia młynkiem , przynętę zwijam w pół średnim tempie może to coś pomoże i zda egzamin .
Niestety i ten pomysł zawiódł boleni póki co brak , zmoknięty i zmarznięty maszeruję dalej , tego dnia nic mi nie zepsuje i nie wygoni do domu , musiał bym chyba połamać obie wędki by wracać , a tak wyciskam z dnia 1 maja tyle ile się da , jedyny minus chyba największy to taki że gdy zawieje ten niemiły wiatr to robi się naprawdę nieprzyjemnie , a tak jest dobrze . Kolejne miejscówki popróbuję trochę gumowymi przynętami , a może będzie gdzieś stał jakiś głodny zębacz i akurat guma mu podpasuję , w pierwszych rzutach standardowo nic oddaję kolejny rzut , zwijam pod brzeg gdzie jest nie wielka porośnięta zatoczka , czuję strzał zacinam siedzi po walce wiem że jest to szczupak , a raczej szczupaczek mówiąc zębacz miałem na myśli nie co większego szczupaka , a nie szczupaczka koło 35 cm no cóż w sumie ważne że jakiś tam wpadł na otwarcie sezonu to cieszy .
Szczupaczek odhaczony wypuszczony , porzucałem jeszcze chwilę i ruszyłem w kolejne miejsca , kolejne miejsca kolejne pudła nic a nic i czy próbował bym boleniowo czy szczupakowo wynik ten sam pusto . Przemierzając tak przybrzeżne miejsca porośnięte podmokłą trawą , natrafiłem na psikusa mianowicie trafiłem na dziurę dość głęboką , jak się okazało wpadłem w nią jedną nogą i nie utrzymałem równowagi , co poskutkowało tym że niestety się skąpałem . Nie dość że pogoda zimna mokra to jeszcze i ja się skąpałem , teraz to będzie zimno pomyślałem i ruszyłem dalej .
Kolejne miejsce zaczynam od dużego białego twistera w kolorze białym na 15 g główce , pierwsze rzuty po raz kolejny nie skutkują niczym kolejny rzut w zatoczkę nad którą rośnie drzewo fajnie pochylone nad wodę , wolno zwijam i nagle mocny strzał , kurczę spóźniłem zacięcie zły na siebie szybko próbuję powtórzyć rzut , lecz czy ta ryba to powtórzy ? , czy się już nie skuła ? , to się okażę i niestety moje przypuszczenia stały się faktem bo ryba już nie powtórzyła , po kilkudziesięciu próbach nic a nic , ze złości poleciała wiązka niecenzuralnych słów ryba mogła być na prawdę fajna , to już było mocne uderzenie niestety spóźnione i lipa . Teraz postanowiłem większy kawałek przemaszerować , w poszukiwaniu fajniejszych miejsc
Zatrzymałem się w kilku fajnych potencjalnych boleniowych miejscach , i zacząłem biczować wodę jednak że były to puste rzuty bez żadnych strzałów ryby . Pudełko z woblerami , przewertowałem każdą przegródkę jednak i częsta zmiana przynęty nie dawała mi upragnionego wyniku , boleniowy kij odłożyłem na razie na bok a zająłem się szczupakowymi tematami , po kilkunastu rzutach gumą od foxa w kolorze fiher tiger jest branie które zacinam , i co ? i siedzi niestety walka króciutka tak samo jak i szczupaczek który był nie wiele większy jak sama guma , nie tak sobie to dziś wyobrażałem no cóż . Ruszam dalej w tym coraz mocniej padającym deszczu , dla tego patrzę na zegarek a tam godzina 11 , więc postanawiam zrobić sobie przerwę na obiad plus kawę z ogniska , z ogniska które uda mi się chyba rozpalić w tym deszczu . Rozpalenie ogniska w deszczu nie należało do prostych ale po dłuższych bojach się udało , a że od tego rozpalania moje plecy zamieniły się w kałużę to już mały szczegół , ogień płonie teraz można troszkę podsuszyć ciuchy i zabierać się za śniadanio - obiad na rzece czyli buły al"a w stylu śląskim plus gorąca kawa prosto z ognia , coś nie do opisania tych chwil nikt mi nie zabierze
Gdy ja byłem w trakcie robienia jedzenia a deszcz w trakcie rozkręcania się , słyszę szum rozchodzący się z nad rzeki , patrzę płyną kajaki myślę sobie to już po łowieniu na szczęście było ich tylko 10 , więc za czym skończę jeść śniadanio-obiad to woda sie uspokoi po tym spływie więc nie jest najgorzej . Śniadanko zjedzone , kawa wypita ciuchy trochę przeschły lecz przy tej pogodzie pewnie nie na długo , ognisko pomału dogasa poczekam aż zgaśnie do końca , i zasypie swoje miejsce po ogniu . Śmieci posprzątane miejsce czyste , zerkam na zegarek nie dużo po 12 więc mam jakieś 2 h jeszcze , a więc ruszam dalej , a dalej to na zmianę poszukiwania i bolenia i szczupaka raz tak a raz tak , raz grubiej raz lżej , a to wobler , a to guma czy wahadło , nic nie skutkuję .
Docieram do kolejnego już dziś zakrętu , z fajnymi przelewami z fajnymi zwolnieniami to miejsce by dłużej popróbować tu za boleniem , zmieniam tylko wobka na fantoma od huntera by zejść głębiej i oddaję rzuty , w tym miejscu trochę postoję i popróbuję tym bardziej że mój czas pomału się kończy , a jeszcze droga powrotna . Rzut za rzutem cały czas jest nadzieja , bo jak mówią nadzieja umiera ostatnia , a powalczyć z boleniem 1 maja na dzień dobry było by fajnie , niestety chyba nie jest mi to dane dziś .Tyle przynęt co dziś wpadło do wody i były obławiane , i na tyle przynęt boleniowych nic a nic no szkoda , liczyłem do samego końca jednak się nie udało , po 10 godzinach spędzonych nad brzegiem rzeki w trudnych warunkach atmosferycznych , wracam do domu z dwoma małymi szczupaczkami niby zawsze coś chodź niedosyt pozostaje , ale dzień mimo to mile spędzony kawa wypita śniadanie nad rzeką zjedzone i do tego połowione , super a jutro kolejne podejście
2.05 Niestety tego dnia pogoda napisała inny scenariusz , i nie dała kompletnie połowić .Zamiast być od samego rana na rzece , to od samego rana tylko wypatrywałem przez okno w pokoju , czy chodź troszkę pogoda się zmienia i jest jakieś okno pogodowe . Ulewny deszcz który lał cały dzień , i mocno silny wiatr do tego niska temperatura uniemożliwiły wyjście nad rzekę , co pokrzyżowało całe moje plany po raz kolejny , i zamiast machać nad rzeką kijem , oglądałem filmy na yt z naszymi najlepszymi Polskimi you tuberami w tle , no cóż bywa i tak kolejny wędkarski falstart oby 3.05 było już lepiej .
3.05 Dziś ruszam z moim kolegą po kiju Witkiem , razem będziemy próbowali schwytać jakiegoś drapieżnika , póki co będą to tylko próby bo na razie z rybą ciężką a tegoroczna majówka i pogoda weryfikuje wszystko . Co do pogody dziś troszkę lepiej niż wczoraj ale tylko troszkę z tego względu , że ulewny deszcz już minął wiatr jak wiał tak wieje dalej dodam tylko że gdy podmuch zawieje aż robi się nie przyjemnie , do tego jest dosyć zimno a w połączeniu z tym wiatrem , to odczuwalna jest dość niska i ścina dłonie . Startujemy tuż po godzinie 5 , miejsce to rzeka Bzura okolice Kamiona i ujścia rzeki do Wisły , ale już na dzień dobry wiemy że dziś będzie trudno a dla czego ? ponieważ woda idzie bardzo duża , większość miejsc zalana , do tego duża fala i cofka , to nie napaja optymizmem ale my się nie poddajemy i walczymy o rybę .Ruszamy pełni optymizmu , najpierw odcinek w dół rzeki aż do ujścia rzeki do Wisły pierwsze miejsca próbuję za szczupakiem w których to może stać , kolejne miejsca natomiast to próba schwytania bolenia , ujściowy odcinek rzeki Bzury idealnie nadaję się pod tą rybę .
Rozpoczynam swoje próby białym twisterem , przechodząc później w różnego typu wobki , lecz póki co nic nie zdaję egzaminu a wiatr i fala na wodzie robi swoje , do tego dochodzi duża pędząca woda i większość miejsc wyłączona z łowienia , po prostu miejsca brzegowe pozalewane doszczętnie. Pierwsze miejscówki nie dały i mi i koledze Witkowi żadnej ryby nawet brania , więc kombinujemy dalej a może coś się skusi , kolejny rzut drugim kijkiem który zabrałem pod szczupaka i niestety pech guma opada na dno kilka dociągnięć korbką i mocny zaczep , tak mocny że trzeba było rwać zestaw i wiązać się od nowa . Zestaw zmontowany od nowa , więc ruszamy dalej w dół rzeki , niestety teraz im bliżej ujścia tym z miejscami a raczej z dojściem do miejsc jest coraz to trudniej , a gdy już jest kawałek jakiejś fajnej wody zatoczki , zastoiska to byli też i inni wędkarze że tak to nazwę Panowie w gumiakach z koreczkami , pomyślałem przecież nie będę się z nimi szarpał o kawałek miejsca , i trzeba szukać dalej .
W dolnym odcinku rzeki tak stwierdziliśmy z Witkiem że mamy więcej chodzenia i zwiedzania , nie trafionych miejsc jak samego łowienia więc na szybko zmiana planów , wracamy do mostu i ruszamy w górę rzeki. W tym sezonie osobiście w górnym odcinku rzeki Bzury w miejscowości Kamion jestem pierwszy raz , i już widzę duże zmiany po zimie , dużo pozmienianych miejsc i drzew zniesionych na brzegi przez dużą wodę . Póki co obławiamy miejscówki które dawały ryby w poprzednich sezonach , ale ten sezon a inne sezony to jak porównanie pięści do oka jedna wielka lipa , i póki co pewne miejsca nie odpaliły dziś . Można powiedzieć że dziś mamy zwiedzanko nad rzeką , nic kompletnie nie bije na wodzie ale można na to znaleźć kilka kwestii np . mega duża pędząca woda , czy ta nasza piękna majowa pogoda która jest jak by to nie był maj , a co najmniej jakiś październik . W szukaniu jakiejś przyzwoitej miejscówki ,podczas maszerowania po łąkach rzeki Bzury , natknęliśmy się na piękne duże rozlewisko z dużą ilością różnorodnego ptactwa , postanowiliśmy trochę pobuszować nad rozlewiskiem i pobiczować wodę bo skoro jest ptactwo to i raczej ryby muszą być .
Nasze przypuszczenia okazały się nietrafione , bo jak się okazało później prócz ptactwa i różnego rodzaju zaczepów w wodzie ryb niestety nie stwierdzono , mimo tego na prawdę super dzikie i piękne widoki w dolinie rzeki Bzury . Niestety piękne widoki dla wędkarza to nie wszystko , czasem potrzebne też są brania i ryby więc postanowiliśmy szukać ich dalej , wszędzie to samo czyli bezrybie totalne co miejsce to coraz gorzej z wodą , duża silna i pędząca . Po znalezieniu w miarę przyzwoitego miejsca postanowiliśmy zasiąść tu dłużej i machać , być może a raczej będzie to ostatnie z naszych miejsc , więc warto dłużej tu pobuszować . Ja skupiam się przede wszystkim za srebrnymi torpedami , jakimi są bolenie i cały czas mam nadzieję że coś zdejmę , dopiero później przechodzę w zestaw szczupakowym chodź osobiście twierdzę że na tej rzece przy tak dużej wodzie , szybciej o schwytanie przechytrzenie bolenia jak szczupaka , lecz póki co to ucieszyło by mnie choć by branie .
Pomału nasz czas się kończy od godziny 5:30 na wodzie do 14 , w trudnych warunkach atmosferycznych przyszło nam dziś łowić , schodzimy z wody bez żadnej ryby bez żadnego kontaktu , zmęczeni ale zadowoleni bo każde wyjście cieszy a tym bardziej każde wyjście nawet te najbardziej nieudane czegoś uczy , ważne że połowiłem wspólnie z kolegą po kiju Witkiem , a na wyniki przyjdzie jeszcze czas sezon przecież dopiero się zaczął W drodze powrotnej jeszcze był czas na szybki obiad i podsumowanie całej majówki , która okazała się klapą po całej linii , plany miały być nie co inne niestety wyszło inaczej ważne że majówka spędzona pod znakiem ryb , a raczej próby schwytania jakiejś z ryb . Teraz tylko czekać na lepsze dni i lepsze brania , połamania kija dla wszystkich czytelników oczywiście.
Autor tekstu: damian Kunicki
Smolik | |
---|---|
Damianie przedstawiłeś bez upiększania realizm polskiego wędkarstwa (zwłaszcza spinningowego) w roku 2021. Nie wiem czy to zmienna pogoda, nieogrzane wody, wysoki stan wód, niewytarte niektóre gatunki ryb i nie wiem co jeszcze ma wpływ, że z braniami jest jak jest... Pozdrawiam serdecznie i pamiętajmy wszyscy, że wędkarz zawsze żyje nadzieją :) (2021-05-22 18:43) | |