Marcowe rybki - Pointe Denis Gabon

/ 1 komentarzy / 4 zdjęć


Na początku marca 2011 r. postanowiłem popłynąć na Pointe Denis, na dwa dni, na jedną z moich pierwszych ‘‘większych’’ wypraw Wędkowach w Gabonie. Wyprawa to trochę szumnie brzmi no ale takie tam zatokowo-oceaniczne próbowanie sił z tutejszymi rybami. Ma się rozumieć, że jeszcze wtedy w grę wchodził praktycznie tylko spinning;> (teraz się trochę zmieniło). Sezon deszczowy więc wg. tutejszych są ryby. Na miejscówkę czyli na pomost dotarłem po południu, gdyż najpierw trza się było zakwaterować w jednym z tutejszych hoteli. Pełen energii zacząłem machać mymi wobkami. Godzina, dwie… nic. Zmieniłem woblerka. Minęła 18-sta i nadszedł wieczór. No myślę trudno jaki wędkarz taki łup ale jeszcze do zmroku porzucam. Obchodzę cały pomost, rzucam no i jak to bywa nagłe szarpnięcie, zdecydowany odjazd, więc w panice dokręcam hamulec i w tej chwili zero oporu no i zawód zerwała się albo co gorsze razem z woblerem. Zwątpiono zacząłem zwijać aż znowu odjazd. Ha, myślę jakiś dziwoląg i teraz już trochę walki, odjazdów a to znowu jakby się urwała i po dłuższej chwili mam ją przy pomoście. Ale co dalej? Pajta się prawie 2 metry w dole a ja nie mam nic do jej wyciągnięcia. A zaryzykuję. Siłowo szarpnąłem ją i wyciągnąłem na pomost wędką wygiętą w odwrócone U. Dobrze, że nie pękła. Ale to był chyba jaj kres bo nieźle trzeszczała. Jak się okazało była to barakuda 4 kg. Później dowiedziałem się, że właśnie tak dziwnie walczy ta ryba, tzn. miota się w wodzie na wszystkie strony, więc dlatego na początku, jak nic nie czułem, zapewne zrobiła odjazd w moją stronę. Szczęśliwy choć zmęczony zakończyłem tego dnia wędkowanie. Następnego dnia z rana, o 10;> kierunek pomost i rzucanie szczęśliwym woblerem. Miłe zaskoczenie po 20 minutach, kolejna barakuda tym razem 2 kg. Po godzinie następna ciut większa. Około południa trzeba było uzupełnić płyny, bo słońce dosłownie w zenicie wyciskało ostatnie krople potu. Ma się rozumieć tutejsze piwerko – REGAB. Dwie 0,6 litrowe butelki ‘’ładunku wędkarskiego’’ wystarczająco uzupełniło płyny i siły. Rozpoczęło się popołudniowe rzucanko. Po jakimś czasie znowu szarpnięcie ale teraz inaczej odjazdy regularne i często w pionie. Koniec końców okazał się Karanks Żółtopłetwy ok. 1,5 kg. Szczęśliwy złożyłem sprzęt, wykąpałem się i pozostało już tylko czekać na powrotny transport do Libreville. W sumie, choć okazy nie za duże, no nawet małe, cieszyłem się z ilości i z tego że jednak spinning jest tu skuteczny. W domu przeglądając sprzęt zobaczyłem, że wobler był już mocno nadgryziony ale jeszcze sprawny. Złamał się następny razem na mocnym Lucjanie płowiku…

 


4.7
Oceń
(23 głosów)

 

Marcowe rybki - Pointe Denis Gabon - opinie i komentarze

sieniolosieniolo
0
zabawa musiała być przednia:) (2012-01-22 14:59)

skomentuj ten artykuł