Marzenie z młodości - chciałem być testerem.
Lechosław Warzyński (patagonia)
2018-12-09
W minionym ustroju, kiedy większość dzieci (głównie chłopaków) marzyła by być strażakiem, Brucem Lee czy komandosem moje marzenia były całkiem inne. Ja chciałem być testerem przynęt spiningowych. Był to pomysł księżycowy w owym czasie bo nie było u nas tych wszystkich wędkarskich marek ze świata. A nie pamiętam słynnych testerów Polspingu. Oczywiście najlepszymi testerami byli sami wędkarze , którzy kupowali te wszystkie słynne ALGI, GNOMY czy MORSY. ( Nawiasem mówiąc rok temu kiedy byłem służbowo w Ostrołęce na półce sklepu wędkarskiego znalazłem 5 oryginalnych Alg w autentycznym opakowaniu Polspingu za jedyne dwa złote za sztukę. Jedną dałem koledze wędkarzowi, a na inne chciałem łowić. Jednak obaj doszliśmy do wniosku , że żal marnować na łowienie takich kultowych oryginalnych przynęt i leżą na honorowym miejscu czekając na ….). Trzeba było wierzyć propagandzie szeptanej , która ponoć jest najlepsza. Jednak o takim zawodzie w sensie rzeczywistym można było tylko pomarzyć.
Dziś są już profesjonalni testerzy. Ale ja zostałem całkiem kim innym. Marzenia jednak czasem są trudne do spełnienia. Moje się nie spełniły.
Co do współczesnych testerów to są to ludzie , którzy swoje doświadczenie i ogromną wiedzę oddają z reguły jednej firmie. Ja myślę, że duża część wędkarzy zaciekawiona by była testerami nazwijmy to „niezależnymi”. Na przykład jeden tester otrzymuje 5 wędzisk różnych firm o bardzo podobnych lub niemal identycznych parametrach (długość, skład, ciężar właściwy, ciężar wyrzutu itp.). Każdego używa przykładowo po 5 dni w różnych warunkach (rano, wieczór, zimno, ciepło, rzeka, jezioro itd.). Na koniec następuje opis w formie tekstowej i tabelowej , ocena liczbowa od np. 1 do 15 pkt. Myślę, że wtedy można by było z czystym sumieniem wybrać najciekawszy i najbardziej odpowiadający nam sprzęt, a wybór byłby spośród wielu firm a nie jednej. Można by te sprawy modyfikować. Na przykład jeden zestaw 5 wędzisk testuje 5 testerów z różnych krajów. Oczywiście rozumiem , że tester firmowy sprawdza sprzęt danej firmy i to z punktu widzenia kapitalizmu jest jak najbardziej normalne. Jednak wędkarz nie jest przedsiębiorcom tylko użytkownikiem więc chciałby kupić najlepszy dla niego produkt mając wybór wśród wielu marek. Troszkę ten system jest propagowany przez wielu prywatnych testerów sprzętu w internecie. Jednak z ich rzetelnością jest czasem kłopot choć zdarzają się podchodzący do tego bardzo profesjonalnie. Jednak by coś dobrze ocenić trzeba mieć wiedzę, doświadczenie dużo wolnego czasu i wiele łowisk wokół siebie. No i przede wszystkim potrzebny jest sprzęt do testowania. Myślę, że tacy testerzy po pewnym czasie wyrobili by sobie markę sprawnych i dobrych mistrzów w swoim fachu. Choć sprawa nie jest taka prosta bo ilu wędkarzy tyle stylów łowienia (znamy powiedzenie jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził). Czasem potrzebujemy sprzęt na daną wodę, a nawet np. wędzisko dostosowane do wzrostu łowcy czy nawet jego temperamentu.
Moje marzenie może być dziś spełnione jednak im człowiek starszy tym ma więcej doświadczenia i życie nie jest już tylko czarno-białe. Tu dochodzimy do problemu pracy. Podstawowe pytanie brzmi czy pracujemy dla przyjemności i pieniędzy czy tylko dla pieniędzy. Taki tester wydawał by się z mojego wówczas naiwnego punktu widzenia zawodem marzeń. Jednak ma też swoje wady. Na przykład zakładam , że tester powinien przetestować wędziska, przynęty w różnych warunkach w trakcie całego roku. Jeśli nasza pasja ma być przyjemnością i miłym spędzeniem na łonie przyrody wolnego czasu to testowanie w grudniowy dzień przy minus 2 stopniach i wietrze ok. 50 km na godzinę oraz z drobnej mżawce nie będzie już taką super przyjemnością. I wtedy jeśli testowanie jest pracą to musisz wstać i jechać nad wodę nawet w takich warunkach. Przy odrobinie pecha po kilku takich wyjazdach będziesz na pewno miał dość. I tak pasja przerodzi się w smutną rutynową konieczność.
Kolejnym problemem przy testowaniu jest jasno określony jego cel. Bo rozumiem , że dla firmy produkującej celem jest jak najwyższa sprzedaż dobrego (przetestowanego) towaru. Jednak dla wędkarza zysk firmy ma mniejsze znaczenie bądź żadne. Chcemy łowić jak najlepszym sprzętem za jak najniższą cenę. Tu pełnej zgody być nie może. Więc należy oczekiwać jak najlepszego zbliżenia stanowisk. Ciekawe czy jeśli tester za bardzo krytykuje to jest zmieniany czy naciskany na poprawienie wyników testów? Trudno wierzyć , że w kapitalistycznym świecie ktoś będzie tracił pieniądze bo jakiś tam tester coś negatywnie opisał.
Ciekawym pytaniem może być też. Gdzie testuje tester. Bo jeśli w Szwecji na nie przełowionych łowiskach to i wyniki będą inne. Nawet jeśli w Polsce to na „kaczym dołku” czy dobrym renomowanym łowisku. Najlepiej by było i tu i tu , a potem to wszystko opisać. Często wędkarze mówią, że ryba dziś nie bierze bo : ciśnienie, wiatr, księżyc, zmiana pogody itd. Jednak jak zawsze mawiał szef „Wędkarza Polskiego” , Wiesiu Dębicki „dobry wędkarz nie narzeka i zawsze coś wydłubie”.
To fakt. Jedni łowią dużo , drudzy średnio inni nic. Skąd się to bierze ? Przecież nie wszystko można wyjaśnić niesamowitym fartem. I tacy co łowią często i dużo powinni zostawać testerami. Oczywiście tacy ludzie też powinni mieć twardy kręgosłup by nie ulegać naciskom finansowym przed wydaniem swojej opinii.
Jest to tylko garść moich nieporadnych dywagacji na ten temat. Proszę o dodawanie swoich przemyśleń , a może i doświadczeń okołotesterskich. Ps. Nie zostałem testerem bo najprawdopodobniej jestem za słabym wędkarzem i trzeba to przyjąć na klatę).