Metoda krótkiej nimfy.
Roman Dryk (Rodryk)
2020-09-03
Już pięć dni upłynęło od naszego wspólnego muchowania w jednym sektorze mój drogi Januszu, a zadane przez Ciebie pytanie nadal brzmi w moich uszach. Pytałeś mnie, dlaczego nie masz brań, pomimo że kije mamy podobne, przynęty takie same i przypon tej samej grubości. Mogłem odpowiedzieć Ci natychmiast, ale wstrzymała mnie wątpliwość, czy ja mam prawo Tobie na takie pytanie odpowiadać. Wszak nie jestem mistrzem, który złowi nawet w studni, lecz jedynie członkiem komturii czeladników muszkarstwa. Sukcesy z reguły mnie omijają i dlatego postawione przez Ciebie pytanie sam zadawałem innym. Podobnie jak Ty, nie otrzymałem odpowiedzi, ale pokazywano mi jak to się robi. Patrzyłem, patrzyłem … przez kilka lat i dopiero dziś wiem, że patrząc nie widziałem wszystkiego. Gdy byliśmy razem w sektorze zauważyłem, że patrzysz na mój sposób łowienia, ale nie dostrzegłeś tego co istotne, bo nadal łowiłeś inaczej. Dzisiaj mogę Ci na Twoje pytanie odpowiedzieć, bo wątpliwości już nie mam. Dziś złowiłem lipienia w granicach 40 cm, co nie było przypadkiem lecz z góry przyjętym celem i dlatego czuję się mocniejszy. Podglądając tych, którzy pokazują jak łowić, bo z reguły nie chcą tego opowiedzieć, zauważyłem że w większości przypadków lepsze efekty daje metoda krótkiej nimfy. Będąc z Toba w sektorze drogi Januszu, złowiłem ryby metodą krótkiej nimfy. Ty patrzyłeś jak łowię, ale sam stosowałeś metodę dalekiej nimfy. Różnica sprowadza się do miejsca, w którym łowimy i kąta, pod którym w stosunku do płaszczyzny wody prowadzimy nimfę. Dzisiaj także stosowałem metodę krótkiej nimfy i efekt możesz zobaczyć na załączonym zdjęciu. Metoda krótkiej nimfy w moim wydaniu polega na tym, że łowię w odległości równej mniej więcej długości użytego kija i trzymając wędkę wysoko nad wodą wprowadzam nimfę prawie pionowo do wody, prowadząc ją następnie nad dnem. Oczywiście przy tym sposobie zaczyna boleć ręka, dlatego początkowo uniesiona wysoko do góry opada, opada i z metody krótkiej nimfy siłą rzeczy przechodzimy na metodę dalekiej nimfy. Rzucamy zestawem daleko i trzymamy kij nisko nad samą wodą, co powoduje, że przypon żyłkowy niemal leży na wodzie a nasza przynęta ślizga się pod powierzchnią albo w połowie wody, zamiast wędrować przy dnie. Metoda dalekiej nimfy też jest skuteczna. Będąc sędzią miarowym widziałem, jak z powodzeniem stosował ją Władysław Trebunia Niebies – były trener muszkarskiej, młodzieżowej kadry USA. Złowił 3 pstrągi w miejscu, gdzie do złowienia było 6 sztuk ( ale o tym, że 6 sztuk On nie wiedział). Obserwując krakowskich zawodowców nabrałem przekonania, że metoda krótkiej nimfy zapewnia większą skuteczność. Dzisiaj w celu poprawienia swojego nastroju udałem się nad wodę, by sprawdzić skuteczność metody krótkiej nimfy i atrakcyjność pewnych nimf, których przez rok nie pokazywałem w wodzie. Metoda i nimfy spełniły oczekiwania. Wynik w postaci 5 kleników, 1 strzebli, 1 przypadkowego Potoka i 3 lipieni, w tym jeden w granicach 40 cm mnie satysfakcjonuje. A Ty drogi Januszu masz odpowiedź, ale możesz łowić po swojemu, bowiem wiele razy widziałem u Ciebie duuuże ryby, w szczególności na suchą muchę.