Metoda na bolenia
Matyś Turowski (Matys24)
2010-07-19
Nadszedł sezon 2010 i przez wysoką wodę nie jeździłem nad Odrę. Dopiero 17 lipca namówiłem ojca na tego typu wyprawę. Metoda na bolenia - kiedy przybyliśmy na miejsce wypełniłem datę i numer łowiska w rejestrze i usłyszałem pytanie ojca „ na co dzisiaj polujesz” odpowiedziałem że spinning to mój plan na dziś a co złowię to jeszcze nie wiem. Na co tata postanowił że on zapoluje na rybę spokojnego żeru. Usiadł na główce i hak na którym wisiały czerwone robaki poleciał do wody.
Ja natomiast założyłem kopytko i zacząłem machać szybko wyciągnąłem z wody trzy nie duże okonie i jak wypuszczałem trzeciego zobaczyłem wspaniałe bicie Rapy. Każdy wędkarz pewnie przyzna że widok ataku tej ryby jest niesamowity. W tym czasie przypomniałem sobie to co zdarzyło się rok temu. Założyłem srebrną wahadłówkę i na jej widok ojciec uśmiechnął się i powiedział że nie mam z nim szans jest zbyt sprytny żeby go złowić. Słowa taty ani trochę mnie nie zniechęciły.
Przeszedłem do etapu skradania się. Schowałem się w trawie pierwszy rzut i nic drugi i to samo. Po kilkunastu rzutach nadal bez brania aż tu nagle uderzenie i coś siedzi… Był to szczupaczek 47cm. Kiedy go wyjąłem postanowiłem że przyda przypon wolframowy. Przeszedłem na następną główkę i po drugim rzucie ujrzałem wspaniały błysk w wodzie i uderzenie przyciąłem i poczułem spory opór… po bardzo ciekawym holu wyciągnąłem na brzeg pierwszego w życiu bolenia. Radość z pierwszej w życiu ryby jest taka charakterystyczna bo towarzyszy jej adrenalina po emocjonującym holu. Boleń miał 48 cm i po zrobieniu zdjęcia wrócił do wody przyczaiłem się znowu i po rzucie ściągałem szybko moją blaszkę nic Ne brało ale dopiero przy brzegu poczułem strasznie mocne uderzenie zaciąłem a mój hamulec momentalnie na to odpowiedział ryba odjechała na 10 może 15 metrów po tym jak miałem ją bliżej znowu odjeżdżała. Na co śmiałem się że chyba mam amura… Po ok. 15 minutach druga ryba po licznych wyskokach z wody i odjazdach została wyciągnięta z wody. Był to boleń miał 67 cm długości i ważył 3,5kg.
Po chwili zza horyzontu pojawiła się spora burzowa chmura na co stwierdziliśmy z ojcem że pora do domku. W ten sposób złowiłem pierwszego bolenia w życiu i po chwili pobiłem swój życiowy rekord. To była jedna z moich najwspanialszych wypraw wędkarskich. Zapytacie co tata złowił? Płotkę i dwa nie wymiarowe sumy a pod koniec puścił jedną wędkę na żywca i wyciągnął szczupaka 65 cm .
Na koniec mam pytanie jak określa się Łowce boleni? Raper???;-) . Przepraszam za nie najlepszą jakość zdjęć ale były robione na szybko żeby jak najprędzej ryby wróciły do wody. Serdecznie pozdrawiam Mateusz Turowski.