Zaloguj się do konta

Metrowe szczupaki z Tyttbo Forsfiske

Na początku tego roku prezentowaliśmy Wam relację wideo z naszej ubiegłorocznej jesiennej wizyty w bazie Państwa Bengtsgard w Tyttbo w parku narodowym Farnebofjarden. Tegoroczny wyjazd zaplanowaliśmy również w okresie listopada ryzykując, że zima pokrzyżuje nam plany. Na szczęście pomimo ataku śniegu tuż przed naszym przyjazdem zima ustąpiła i zaczęło się prawdziwe jesienne łowienie. Ponieważ poprzednio była relacja wideo tym razem będzie fotorelacja. 



Pierwsze dni to prawdziwy atak zimy z ujemnymi temperaturami. Łowienie było bardzo utrudnione. Pomimo tego już pierwszego dnia Grzesiek zameldował szczupaka równe 100cm :) 




Następnego dnia pojawiło się więcej małych sandaczy i szczupaków ale w rozmiarze do 80cm. Trzeci dzień zwiastował zmianę pogody. Lekki mrozek ustąpił ale pojawił się za to deszcz. Zdobywca metrówki - Grzegorz poprawił wynik na 104 cm. I pomyśleć, że przed wyprawą zwierzył się, że chciałby na wyjeździe pojmać swój upragniony metr...






Kolejnego dnia worek z dużymi szczupakami rozwiązał się na dobre. Pojawiały się również sandacze. Niech za komentarz posłużą poniższe zdjęcia:










I nagle ciach. Ciśnienie zaczęło spadać. Szczupaki stały się nieaktywne, obudziły się za to sandacze...







Niestety nasz czas w bazie Tyttbo Forsfiske szybko dobiegł końca. Ogółem zameldowało się 5 ponad metrowych szczupaków, sporo mniejszych w przedziale 70-90cm. Były też sandacze dochodzące do 80cm. Dla nas budujący jest fakt, że ryby udało się namierzyć w znanych nam miejscówkach. Świadczy to o stabilności łowiska. Choć trzeba zaznaczyć, że nie jest to łatwa woda ze względu na rozmiar akwenu, zmienne warunki (jezioro, rzeka) oraz zmieniający się poziom wody - jesienią poziom się podnosi, wiosną spada.

Jeśli myślicie o wyprawie życia, prawdziwym szwedzkim łowieniu to warto zacząć od Tyttbo.

Dlaczego warto pojechać do Tyttbo? Powodów jest kilka - po pierwsze tam są ryby - co widać m.in na powyższych fotach. Akwen Farnebofjarden jest na tyle duży - ponad 4 000 ha wody, a presja wędkarska tak mała, że trudno mu zaszkodzić. Po drugie baza państwa Bengtsgard oferuje komfortowe warunki nawet dużym grupom wędkarskim - dysponuje dwoma domkami i pawilonem oraz oddzielną dużą stołówką z grillem z litych bali. Domek wyposażony jest oczywiście we wszystko co potrzebne do życia - w pełni wyposażona kuchnia ze zmywarką, łazienka itd. Warto pamiętać, że baza w Tyttbo jest praktycznie w środku lasu, w sersu parku narodowego Farnebofjarden. Nikt i nic nie jest w stanie zakłócić tam spokoju i skupienia na wędkowaniu. Po trzecie od przystani promowej w Nynashamn to tylko 220 km, na miejsce dojeżdżamy w 2,5 - 3 godziny bez przeszkód. Wreszcie po czwarte - Państwo Karin Bengtsgard i Borje Tollvik są przemiłymi gospodarzami. W tym roku troszcząc się o to czy nie zamarznęliśmy przywieźli nam upieczoną baraninę i zapiekankę ziemniaczaną dla wszystkich :) Szczerze mówiąc ze świecą szukać milszych gospodarzy w Szwecji.

Dla zainteresowanych załączam kontakt do gospodarzy obiektu: Tyttbo forsfiske, więcej informacji znajdziecie również na fanpage na facebooku: facebook.com/Tyttobforsfiske/ A jeśli są pytania, zapraszamy do komentowania lub pisania wiadomości priv. Jeśli ktoś już zabookował wyjazd niech da znać podpowiem, gdzie szukać zębatych ;) A kto odwiedzi nasze stoisko na targach Rybomania w Warszawie 7-8 grudnia 2019 będzie mógł osobiście poznać Karin i Borje i dowiedzieć się wszystkiego na temat pobytu w Tyttbo.  

Opinie (10)

Sith

Kto bogatemu zabroni... ;> Czemu u nas nie ma takich okazów? Bo u nas rybostanem zarządza Polski Związek Wydrwigroszy i jego Zarząd Gówniany!!! [2019-11-26 06:48]

SVT

Są takie okazy, tylko nie biorą hurtowo jak w Szwecji. Cały rok trzeba się nabiegać, żeby mieć kontakt z jednym takim. Związek nie ma nic do okazów, tylko dziadki co wpier.... ją co skwierczy na patelni. To te dziadziusie płaczki, robią utylizacje i spustoszenie na wodach, bo w ich wieku czytanie ma inne znaczenie. Nie wspominając o zakazach i ochronie. [2019-11-26 07:56]

Sith

Hej, odczep się od "dziadusi", mam prawie 71 lat (brakuje 61 dni) i od 27-lat nie zabrałem ani jednej złowionej ryby (wyjątek - kilka sumików). Natomiast Związek, a właściwie władze Związku mają bardzo dużo do okazów i nie tylko - zbyt liberalne limity, niedostateczne ograniczenia wymiarów ochronnych, niedostateczny nadzór, znikoma liczba, a wręcz brak kontroli. To tylko kilka grzechów głównych, a możnaby wyliczać jeszcze nie mało. [2019-11-26 08:43]

SlawekNikt

Zakładając hipotetycznie, że masz rację kolego SVT ( chociaż śmiem twierdzić, że to raczej ekipa handlarzy białkiem ) to napisz nam czemuż to ekipa mięsiarzy ma w nosie nakazy, zakazy i ochronę ? [2019-11-26 09:18]

ryukon1975

Zrzucanie winy na jedzących jest według mnie trochę niecelne. Tam a nie wiem gdzie jest to jezioro też jedzą. Ryby jednak mają. U nas w kraju też są wody rybne, takie które dają tylko nadzieję oraz takie w którch łowienie to jak gra w Lotto (PZW). Gospodarka wodą się tu kłania nisko. Niektórzy to potrafią. Ryby ładne, tak ładne że widzę iż niektórych przy ocenianiu zazdrość zjadła.:) [2019-11-26 11:13]

SVT

W tym krótkim raporcie jest kilka sprostowań co do braku brań i ryb.https://fishweb.pl/free/frep/32fJpIwsTrwcayzNivVvM6x8/82 Co do handlarzy rybami, nie łowię tam gdzie są niby kontrolne. Omijam szerokim łukiem, a nawet ukrywam się, jak łowię na swoich wodach, gdzie mam pewność że będzie to branie. Nawet na tysiąc pytań " Gdzie to jest" nie odpowiadam, a nawet zmyślam miejsce, żeby było jak najdalej mnie. [2019-11-26 11:44]

Smolik

Wspaniałe połowy - gratulacje panowie! Piękne szczupaki i sandacze :) Ode mnie piątka ***** leci. U nas w wielu wodach - to jedynie pomarzyć o takich trofeach można. Sam łowię na wodach, gdzie naprawdę trudno o wymiarową rybę drapieżną. Jak ma się sporo samozaparcia, to można "wydłubać" coś większego, ale są to rzadkie chwile. Nasza szara wędkarska codzienność jest zgoła inna... [2019-11-26 16:56]

ryukon1975

Nawiązując zaś do gospodarki wodą warto wspomnieć o tym co widziałem na Facebook. Film w którym wędkarz pokazywał wykoszoną trawę nad rzeką. Wody Plskie zapłaciły za to że ktoś wykosił brzegi małej rzeki przypominającej raczej kanał bez jednego drzewa czy krzaka na. Wykoszono 6 km brzegu. Zastanawiam się co oni kosili jak jest prawie grudzień i trawy tam nie było tylko zeschnięte badyle. Powinni się przyjrzeć powiązaniom rodzinnym tego co płacił i tego co kosił. Taka praca pomimo że jej nie było nie została wykonana za tysiąc złotych. Pieniądze podatnika poszły w błoto. [2019-11-26 17:14]

barrakuda81

Szaleństwo sięgnęło już zenitu...Nad jednym z jeziorek na którym ostatnio miewam wątpliwą przyjemność "wędkować" presja jest teraz okrutna.Woda nieduża i polski standard czyli biało-czerwona boja ze styropianu z konającym w męczarniach karaskiem pozyskanym z "kaczego dołka" na podrdzewiałej kotwicy z obleśnym ,zielonym przyponem...Nad tym ohydztwem uzbrojonym w gównianą ,chińską agrafkę z blaszką zaciśnięta byle jak bezkształtna bryła ołowiu.Cały ten "z dziada, pradziada" zestawik co parę metrów dryfuje na wodzie w oczekiwaniu na cud...Jeden przy drugim.Cudu nie ma.Tylko szczupaczki z wylęgarni PZW od czasu do czasu skracają męki nieszczęsnym żywcom.Żaden nie ma wymiaru...ŻADEN! Mimo tego łowcy nie zrażeni niepowodzeniami wracają tu jak zaklęci.Bez złośliwości tym razem :nie dziwię się - nie mają za bardzo dokąd pójść...Nie muszę pisać że spinningowanie w takiej wodzie jest tyleż trudne co bezsensowne. Najlepsze na koniec.Na moje uwagi że "kiedyś to było" ( a było!) ,że można było połowić okonia i to ładnego czy szczupaka kierowani chyba jakimś syndromem sztokholmskim bywalcy tej wody twierdzą że winne wszystkiemu są ...wielkie sandacze! To one wszystkie okonie wytłukły, wyżarły bez litości a brać nie chcą! Sumy tez dołozyły swoje a szczupaki poprostu nie chcą brać...Kiedyś nie wytrzymałem i zapytałem wędkarza kiedy ostatnio jakiegoś wielkiego sandacza tu złowił lub o takim zdarzeniu słyszał.Zabrakło mu argumentów ale oni to przecież biora "na wiarę".Jeden karmi drugiego głupotami wyssanymi z palca, powielają te bzdury i w nie wierzą.Poprostu nie dopuszczają myśli że łowią w wodzie które na dobrą sprawę nadaje się tylko do rekultywacji.Owszem sandacze tu były ale wtedy były też okonie, szczupaki.Dziś przez cały sezon ( ze dwadzieścia parę wypadów ) nie złowiłem tu ŻADNEGO WYMIAROWEGO OKONIA! Może ze dwa, trzy "palczaki"...Ręce opadają ale co mamy zrobić? Rybaków nie ma, kłusowników też.Są tylko wędkarze a ryby to wspomnienie.Dobrze że jest ta Szwecja. [2019-11-26 19:23]

krystian-broniszewski

Znakomity artykul! [2019-12-27 10:29]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej